search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

STAR TREK vs. STAR WARS. 5 rzeczy, którymi RÓŻNIĄ się słynne serie SCIENCE FICTION

Jakub Piwoński

19 sierpnia 2020

REKLAMA

Telewizja vs. Kino

Obie serie różnią się także rodzajem nośnika, dla którego były przeznaczone. Jak wspomniałem, Gene Roddenberry to twórca telewizyjny, który powołał Star Treka do życia z myślą o serialu. Dopiero później, na skutek popularności serii, producenci zdecydowali się na podbój kin, od 1979 roku do dnia dzisiejszego kręcąc cykl kilkunastu filmów. Z serią Gwiezdnych wojen było dokładnie odwrotnie. George Lucas może i miał w pierwotnym zamyśle nie tylko trzy, ale nawet więcej części tej wielkiej kosmicznej opowieści, ale koniec końców miała ona pełnić rolę kinowego widowiska. Skala przedsięwzięcia do tego obligowała, użyte środki, efekty specjalne, nowatorska scenografia zachęcały bowiem, by odpowiednio je uwypuklić. Z kolei Star Trek to u swych źródeł serial bardzo oszczędny w wyrazie, żeby nie powiedzieć kameralny. Jego akcja zwykle rozgrywa się na statku kosmicznym i tyczy się spraw sięgających nie tyle rozmiaru kosmosu, co ludzkiej codzienności, obyczajowości.

Owszem, zarówno w jednym, jak i drugim przypadku w rachubę wchodzą efekty specjalne i idąca za nimi widowiskowość, ale to Gwiezdne wojny były przeznaczone na wielki ekran, w myśl idei kina Nowej Przygody. Dopiero następująca w ostatnich latach za sprawą takich produkcji jak Gra o Tron serialowa rewolucja sprawiła, że właściciele LucasFilm, zachęceni możliwością gromadzenia większego budżetu na produkcje telewizyjne, po raz pierwszy w historii sagi stworzyli aktorski serial osadzony w odległej galaktyce – mowa oczywiście o Mandalorianinie. Z tego, co zapowiada Disney, w planach są już kolejne seriale, w tym spin-off dobrze przyjętego Łotra 1. Gwiezdne wojny mają jednak co nadrabiać, ponieważ na skutek tego, że Star Trek od początku, czyli od lat 60., opowiadany jest przy udziale telewizji i różnych, trwających wiele sezonów produkcji (m.in. Następna generacja, Voyager, Stacja kosmiczna), czas spędzony z serialem to łącznie (razem z filmami) około 538 godzin. Natomiast z gwiezdnowojenną sagą łącznie spędza się około 90 godzin (tak przynajmniej utrzymuje Wikipedia, nie każcie mi tego weryfikować).

Pokój vs. Wojna

W czym tkwi sens obydwu serii? To kolejna właściwość dzieląca te tytuły. Pokrótce nakreśliłem już, że Star Trek u swych założeń bardzo mocno trzyma się nauki, starając się w zgodzie z nią wysnuwać teorie na temat tego, jak będzie funkcjonować cywilizacja przyszłości przy założeniu, że w kolejnych wiekach rozpowszechniona zostanie idea eksploracji kosmosu. Gwiezdne wojny z kolei nie bardzo zdają się interesować tym, co było, czy tym, co będzie, stawiając na odwieczny konflikt leżący u podstaw dziejów pewnej rodziny. To właśnie jej przedstawiciel wychodzi przed szereg, by zaprowadzić międzyplanetarny porządek, sięgając przy tym mocno w głąb swej tożsamości. Gdybyśmy jednak chcieli w prosty sposób wyrazić to, czym w obrębie konceptu różnią się obie serie, wypadałoby wskazać na pokój i wojnę jako cechy składowe oraz cele same w sobie obu serii.

Obie serie mają w nazwie gwiazdę, czym sugerują miejsce akcji – kosmos. Podstawowa różnica tkwi w drugim członie tytułu. „Trek” to z angielskiego wędrówka. Ma ona wskazywać, że bez względu na napotkane okoliczności zamiary załogi statku Enterprise są zawsze pokojowe – bo tak stanowi międzyplanetarne prawo. Natomiast saga z wojną w tytule jest zbudowana na micie walki dobra i zła. Podczas gdy wiele konfliktowych sytuacji w Star Treku rozwiązywanych jest drogą dyplomacji, w Gwiezdnych wojnach zamiast tego bardzo szybko dobywa się miecza lub sięga po pistolet (znam takiego, co nawet nie zdążył skończyć zdania podczas pogawędki w klubie, a już został ustrzelony). Bierze się to prawdopodobnie z tego, iż Star Trek ma pełnić rolę pacyfistycznego i humanistycznego manifestu, natomiast z Gwiezdnych wojen jasno wynika, że na bieg historii wpływu większego nie mamy, gdyż zawsze będzie się on powtarzał, niczym błędny cykl. Ustroje totalitarne będą zatem stawać naprzeciw demokracji i nie będzie w tych konfrontacjach miejsca na polemikę. Jedna zatem seria na empatii jest zbudowana, druga – na gniewie.

Fani vs. Fani

Jako odwieczny fan wszystkiego, co rozgrywa się w kosmosie, nigdy nie byłem świadom tego, że tak prominentne serie jak Gwiezdne wojny i Star Trek dzieli fundamentalna wręcz różnica. Różnica popularności. Podczas przeprowadzania plebiscytu na najlepsze filmy o kosmosie z niedowierzaniem spostrzegłem, jak mało głosów czytelnicy oddali na tytuły serii Star Trek, co poskutkowało brakiem któregokolwiek filmowego przedstawiciela w końcowym rezultacie tego plebiscytu. Gwiezdne wojny nie miały z kolei większego problemu z zakwalifikowaniem się do czołówki. Czy tylko w Polsce od lat seria Star Trek cieszy się mniejszą estymą? Śmiem wątpić. Może i Star Trek dysponuje dłuższym czasem antenowym, ale jestem w stanie postawić orzechy przeciw dolarom, że to właśnie Gwiezdne wojny przez lata zarobiły znacznie więcej pieniędzy. Odnoszę wrażenie, że za przyczynę większej popularności tworów George’a Lucasa należy uznać znacznie bardziej przystępną i uniwersalną formułę. Formułę, która wprost odnosi się do baśniowych historii, dając możliwość zaistnienia plejady przeróżnych charakterystycznych postaci, z którymi nie sposób nie sympatyzować.

Tak zrodził się właśnie cały ten jazz, czyli zabawkarski i gadżetowy przemysł oparty na licencjach, dzięki któremu Gwiezdne wojny potrafią generować ogromne zyski nawet wówczas, gdy akurat nie lecą w kinach. Znacznie bardziej poważna w wydźwięku i formule seria Star Trek nie jest w stanie nawet podjąć w tym zakresie rywalizacji (dość powiedzieć, że fani gier komputerowych od lat czekają na jednoznacznie udaną grę osadzoną w świecie Star Trek, podczas gdy EA Games wespół z LucasArts takowe produkcje dostarczają regularnie). Można więc odnieść wrażenie, że Lucasowi udało się to, o co Roddenberry niekoniecznie dbał – Gwiezdne wojny mają znacznie lepszy marketing. W warstwie gadżetów, światów, bohaterów znaleźć można większy koloryt, są przez to Gwiezdne wojny po prostu fajniejsze. Nie przeszkadza to jednak fanom obydwu serii od wielu lat toczyć między sobą boje o to, która seria jest najlepsza. Ten artykuł miał jednak dowieść, że nie da się wskazać zwycięzcy tego pojedynku, gdyż Star Trek i Gwiezdne wojny są jak dwa odrębne światy, które potrafią się uzupełniać. Można z wypiekami na twarzy przyglądać się kolejnej walce na miecze świetlne, przywodzącej na myśl samurajskie potyczki, by w kolejnym seansie uspokoić nieco tony, rozsiąść się wygodnie w fotelu i popatrzeć, jak kierujący się logiką Spock pomaga załodze wyjść cało z dalece niecodziennej sytuacji.

A ty po której stronie galaktyki stoisz?

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/ https://pertanian.hsu.go.id/vendor/ https://www.opdagverden.dk/ https://pertanian.hsu.go.id/vendor/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/app/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/wp-content/data/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/dashboard/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/vendor/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/assets/ https://info.syekhnurjati.ac.id/vendor/