STAR TREK vs. STAR WARS. 5 rzeczy, którymi RÓŻNIĄ się słynne serie SCIENCE FICTION
Pamiętam jak dziś tę rozmowę z kumplem. Na moje pytanie o to, czy przejdzie się ze mną do kina na Przebudzenie Mocy odpowiedział przecząco, kwitując krótko: “nie lubię Star Treka“. Istnieje wiele powodów, dla których tzw. niedzielni widzowie wciąż mylą obie serie. W końcu obie rozgrywają się w kosmosie, na statkach kosmicznych lub odległych, kosmicznych planetach, obie przeładowane są futurystycznymi gadżetami i obie przybliżają relacje człowieka z obcymi rasami. James T. Kirk nie ma jednak wiele w wspólnego z Lukiem Skywalkerem, a Klingoni raczej w niewielkim stopniu przypominają złowieszczych Sithów. Warto o tym pamiętać. To właśnie różnice między Star Trekiem i Gwiezdnymi wojnami wpływają na ich wyjątkowość.
Gene vs. George
Choć zarówno Star Trek, jak i Gwiezdne wojny wyszły z głowy jednego tylko twórcy, zdaje się być więcej niż pewne, że Gene Roddenberry i George Lucas pochodzą z przeciwnych stron galaktyki. Zacznijmy od tego, że dzieli ich ponad dwudziestoletnia różnica wieku. Ten pierwszy to telewizyjny producent i scenarzysta, który zainicjował Star Treka pod wpływem fascynacji zbierającym w latach 60. na sile gatunkiem science fiction i chęci pokierowania nim w niezbadane dotąd rejony. George Lucas to z kolei reżyser i scenarzysta filmowy, baczny obserwator popkultury, który stworzył swoje Gwiezdne wojny za sprawą umiejętnego przemieszania konwencji – kina przygodowego, westernu, fantasy i w końcu SF.
Podobne wpisy
Dla jednego inspirację stanowiły Podróże Guliwera, hołdujące idei eksploracji, konfrontowania się z nieznanym i społecznej wizji nowego świata. Dla drugiego z kolei wyznacznikiem były kulturowe mity i epopeja fantasy – Władca Pierścieni, w której socjologiczny kontekst ustępuje miejsca konfrontacji dobra i zła. Podczas gdy Gene odrzucił religie, deklarując siebie jako humanista i opierając swą wizję na spekulacjach naukowych, George pozostał praktykującym buddystą, a w swym najważniejszym dziele zaszczepił przesłania o tajemniczej Mocy drzemiącej w wybranych jednostkach i możliwej do kontrolowania. Gene zmarł w 1991 roku, pozostawiając swoje dziedzictwo pokoleniom i zostając przez nie uznanym za pioniera w dziedzinie SF. George żyje, ma się dobrze, ale również zostawił swoje dziecko następcom za sprawą głośnej sprzedaży praw do marki za, bagatela, 4 miliardy dolarów, dzięki czemu stał się najbogatszym reżyserem w historii.
SF vs. Space fantasy
Pomimo faktu, iż w tytule tego artykułu sklasyfikowałem obie serie jako science fiction, należy traktować to jako uproszczenie. Oczywiście, spierać się w tej kwestii nie będę, Gwiezdne wojny wiele cech SF mają. Słowem-kluczem jest tu space opera, czyli podgatunek SF koncentrujący się wokół romantycznych przygód w kosmosie i podróży do zakątków, które nawet filozofom się nie śniły. Jako że opis ten pasuje zarówno do Star Treka, jak i do Gwiezdnych wojen, wielu patrzy na serie przez pryzmat gatunkowej zgodności. Równie wielu znawców SF sprzeciwia się takiemu stawianiu sprawy. Szkopuł bowiem tkwi w konstrukcji fabularnej oraz przesłaniach.
Star Trek, jak już wspomniałem, wykorzystuje zdobycze technologiczne i kulturowe do tego, by snuć domysły przyszłych eksploracji kosmicznych, które mogą się odbywać w trzymanym w ryzach prawa wielorasowym, różnorodnym wszechświecie. Naszym wszechświecie. Gwiezdne wojny z kolei oparte są na tzw. podróży bohatera, schemacie fabularnym typowym dla fantasy. Według niego młody bohater porzuca swoje pielesze, by sprostać ogromnej odpowiedzialności, która spada na jego barki. Misja ma zwykle na celu konfrontację ze złem lub ochronę ważnego artefaktu. Akcja rozgrywa się najczęściej w całkowicie fikcyjnym świecie. Gwiezdne wojny nie mają zatem na celu tego, co leży u podstaw Star Treka – nie mają być próbą przewidywania przyszłości. Czas i technologia nie grają tu większej roli, dlatego na przykład w serii Star Trek możliwe są podróże w czasie, a w Gwiezdnych wojnach już nie. Mniej więcej wiemy, kiedy rozgrywa się akcja Star Treka, podczas gdy akcja Gwiezdnych wojen jest umiejscowiona w baśniowej rzeczywistości określonej tajemniczym „dawno, dawno temu…”.