search
REKLAMA
Zestawienie

SPÓŹNIONE ARCYDZIEŁA. Filmy docenione po latach

Szymon Skowroński

30 kwietnia 2018

REKLAMA

Rejs

Przykład z rodzimego podwórka, który idealnie ilustruje, czym była cenzura i jak bardzo władza nie rozumiała sztuki. W przeciwieństwie do niektórych obrazów Barei, Rejs nie robi sobie „jaj” z codzienności socjalistycznego państwa, lecz uderza w sam jego konstrukt. W groteskowej opowieści obśmiane zostają instytucje sądownicze, wolne wybory, donosicielstwo, kolektywy, niekompetencja i bałwochwalstwo. Z filmu wycięto niemal połowę scen, co odbija się na fabule, która sprawia zbiór bezsensownie powiązanych epizodów, w których część postaci i wątków znika i więcej się nie pojawia. A jednak, właśnie w takiej formie Rejs najlepiej przedstawia swoje ironiczne, cięte przesłanie. Najlepiej zaś robi to w scenie, w której krytyk przespał piosenkę, ale chciałby o niej kilka słów powiedzieć. Film Marka Piwowskiego, zrealizowany, podobno, bez scenariusza, metodą dokumentalną, od ponad czterdziestu lat nie traci na znaczeniu i wymowie, ba! – zyskuje na sile. Nawiązując do słusznej idei programu socjalistycznego, wytyka pewną jego wadę. Kładzie ona nacisk na element państwowo-organizacyjny z pominięciem aspektu jednostkowego.

Sieć

O jednym z najlepszych filmów Sidneya Lumeta trudno powiedzieć, żeby był niedoceniony. Spore wpływy z box office, jednoznacznie pozytywny odbiór krytyki, trzy Oscary za aktorstwo i jeden za scenariusz to raczej wyznaczniki powodzenia produkcji. Dlatego umieszczam tę gorzko-satyryczną opowieść na niniejszej liście z nieco innego powodu. Otóż Sieć jest przykładem filmu (i to przykładem jednym z nielicznych, jeśli nie zupełnie wyjątkowym), który z każdym rokiem zyskuje na aktualności, co jest jednak dość przerażające. Autor scenariusza, Paddy Chayefsky, jeden z najwybitniejszych scenarzystów i dramaturgów amerykańskich, zawarł w Sieci swoje przemyślenia i refleksje na temat postępującej dezynwoltury środowisk związanych z branżą informacyjno-rozrywkową. Prezenterzy, wydawcy, newsmeni i dziennikarze wydają się tu być morderczymi hienami, gotowymi zrobić absolutnie wszystko dla chwili sławy i dobrych wyników. Ale nie lepsi są widzowie, żądni sensacji, szoku, a nawet – krwi. Z każdym rokiem jedna ze scen filmu przestaje wydawać się przerysowana, a staje się prorocza. Póki co, z wyjątkiem ostatniej. Czekamy więc na śmierć na wizji i skaczące pod sufit wyniki oglądalności.

Zawrót głowy

Większość filmów Hitchcocka stawała się hitami w momencie premiery, kilkanaście z nich pozostaje niedoścignionymi wzorami filmowego suspensu, a co najmniej pół tuzina jego obrazów to absolutny kanon kina, którego nie wypada nie znać. Wszystkie trzy opisy pasują również do jego ostatniego filmu z udziałem Jimmy’ego Stewarta, który okazał się być finansową klapą i spotkał się z krytycznym przyjęciem. Sam Hitch oskarżał o fiasko filmu właśnie Stewarta, który miał być za stary do roli kochanka młodziutkiej, ponętnej Kim Novak. W następnym roku angielski mistrz zrealizował Północ-Północny Zachód, następnie Psychozę, Ptaki… a jednak to właśnie Vertigo uważa się dziś za najwybitniejszy film w jego dorobku z wielu rozmaitych powodów. O ile się nie mylę, Hitch nie doczekał za życia docenienia swojego dziwacznego, namiętnego, perwersyjnego obrazu, chociaż na pewno nie mógł skarżyć się na swoją karierę. Zawrót głowy to kolejny dowód na to, że niektórzy artyści po prostu wyprzedzają swoje czasy.

Gwiezdne Wojny – nowa trylogia

Tak, tak, zgadza się. To moja prywatna refleksja po seansie disneyowskiego Ostatniego Jedi. Nie mam najmniejszego zamiaru rozwodzić się nad wyższością któregokolwiek z filmów nad innym. Moje zdanie na temat filmu Riana Johnsona można poznać tutaj. Nigdy nie byłem fanem nowej trylogii George’a Lucasa, ba – byłem jej niemal etatowym krytykiem. Ale po tym, co serwuje Disney, zacząłem darzyć sentymentem przygody młodego Obi-Wana, Anakina i Amidali i jakoś cieplej patrzę na te chwilami siermiężne, niedoskonałe i dziwaczne produkcje. I czuję, że nie jestem sam.

REKLAMA