SKŁÓCONA Z ŻYCIEM. 5 najlepszych ról MARILYN MONROE

Rose Loomis, Niagara (1953), reż. Henry Hathaway
Podobne wpisy
Wodospad Niagara to symbol potęgi, jaką dysponuje przyroda, a którą człowiek chciałby posiąść, zawłaszczyć i wykorzystać. W pewnym sensie się to udaje, ale gdy wykorzystanie staje się rabunkiem, przyroda odpłaca boleśnie, może nie temu pokoleniu, które ją wykorzystało, ale kolejnym. W tym tkwi cały jej spryt. Nasza miłość do niej zmieniła się w uzależnienie i wykorzystywanie. Tytuł Niagara jest metaforą. Nie można nigdy w życiu dopuścić, żeby miłość stała się takim żywiołem jak ten wodospad. Trzeba dbać, aby uczucie płynęło jak spokojna rzeka Niagara, nim zamieni się w spienioną kipiel. Inaczej zniszczy wszystko na swojej drodze, a jedynym z niego wyzwoleniem okaże się zbrodnia, a następnie kara za jej popełnienie. Taką ścieżką zdecydowała się pójść główna bohaterka, piękna, seksowna Rose Loomis. W tej roli femme fatale, pogromczyni męskiego ego, Marilyn Monroe zagrała zupełnie inną siebie, pokazała inny wizerunek niż ten, do którego się przyzwyczailiśmy. Z jednej strony posunęła się do planowania morderstwa, z drugiej sama stała się ofiarą, a może już wcześniej nią była. Już po Proszę nie pukać było widać, że Monroe idealnie nadaje się do odgrywania dwuznacznych postaci, co potwierdziła w Niagarze.
Nell Forbes, Proszę nie pukać (1952), reż. Roy Ward Baker
Jedną z tych prób, o których wspomniałem w opisie Skłóconych z życiem, jest właśnie Proszę nie pukać, pierwszy krok do dojrzałego aktorstwa oraz otwarcie swojej mentalności w taki sposób, żeby wewnętrzne problemy pozwoliły na ubogacenie odgrywanej w filmie postaci. Marilyn Monroe idealnie wpasowała się w nieco borderline’ową osobowość głównej bohaterki, która psychicznie nie jest w stanie unieść życia w społeczeństwie, mającym niejednokrotnie inne zdanie od niej. W końcu ucieka radykalnie w swój własny świat konfabulacji, a na tym rzeczywistym chce się zemścić, ponieważ nie dorósł on do jej osobistego wyobrażenia. Po komediowych wizerunkach, wyestetyzowanych postaciach w pełnym makijażu, ubranych jak na randkę z milionerem i feteszyzujących ujęciach kamer trudno zaakceptować taką Marilyn, a przecież właśnie ta jest prawdziwa. Aktorka wreszcie staje się kobietą, która desperacko walczy o siebie z otaczającymi ją olbrzymami. Musi przegrać, lecz to, co po sobie zostawi będzie trwało w historii kina zawsze. I tak się stało, inaczej po tylu latach od jej śmierci nie byłaby ikoną z jednej strony piękna, z drugiej jego całkowitego zafałszowania w imię pustych, kulturowych wzorców.