search
REKLAMA
Zestawienie

Seriale SCIENCE FICTION, które zostały anulowane, mimo OTWARTEGO zakończenia

Najgorzej jest wtedy, gdy jakiś serial trwa kilka sezonów, my już zdążyliśmy się do niego przyzwyczaić, a tu nagle się urywa.

Odys Korczyński

10 marca 2024

REKLAMA

Najgorzej jest wtedy, gdy jakiś serial trwa kilka sezonów, my już zdążyliśmy się do niego przyzwyczaić, a tu nagle się urywa. Najczęściej zostaje skasowany ze względów finansowych. A my, widzowie, zostajemy z mnóstwem niedokończonych wątków, nawet tych kluczowych, bo dla twórców także było zaskoczeniem, że nagle skończyły się fundusze na dalsze odcinki. W historii telewizji było wiele takich produkcji, i to nawet tych bardzo znanych, którym nie dano więcej szans. Fanów gatunku science fiction takie sytuacje bolą szczególnie, gdyż seriale SF zbyt często były traktowane przez stacje telewizyjne po macoszemu, jeśli chodzi o budżety – w porównaniu z filmami pełnometrażowymi. Teraz na szczęście to się zmienia, głównie dzięki streamingowi, lecz znowuż trudno jest znaleźć naprawdę kultową fantastykę naukową w postaci odcinkowej, z czym kiedyś, zwłaszcza w latach 80., aż takiego problemu nie było. A może to tylko moje wrażenie, bo od tamtego okresu minęło już tyle czasu, że wyobraźnia podpowiada takie subiektywne konkluzje? Jednego jestem pewien – takie zakończenie chociażby ALF-a, będę zawsze nieprzyjemnie wspominał.

„ALF” (1986–1990)

To był czas wyjątkowy, magiczny, jedyny w swoim rodzaju, gdy nadawano go w telewizji. Dorastało się z tym maniakalnym kosmitą, który uczył nas, jak można być samotnym wśród ludzi, z perspektywy kogoś faktycznie radykalnie innego. Ta paralela działała nieraz bardzo wychowawczo, a zarazem dowcipnie rozładowywała atmosferę przed poniedziałkowym stresem w szkole. Nigdy tamtych emocji nie zapomnę, podobnie jak tragicznego wręcz zakończenia serialu. Przez cztery sezony można było cieszyć się Alfem, lecz nagle wszystko się urwało. Przypomnę więc wam, jak to się mniej więcej stało. Marzenie Alfa w końcu się spełniło. Szukał kontaktu ze swoimi pobratymcami i w końcu się go doczekał. My, widzowie, również czekaliśmy, że wreszcie kogoś ze swoich napotka. Moment ten był dla wszystkich onieśmielający. Alf dostał informację przez radio, że Skip i Rhonda kupili nową planetę i chcą, by do nich dołączył. Niestety, tę wiadomość przechwyciła również ekipa z Alien Task Force. Alf cieszył się z potencjalnego spotkania, ale także zastanawiał się, czy powinien, czy akurat w tym momencie jego życia, jest to właściwe. Tannerowie zorganizowali mu nawet pożegnalną kolację, po czym udali się na miejsce spotkania. Wojsko je niestety już znało i nie pozwoliło na wylądowanie statku ze Skipem i Rhondą. Brygada specjalna otoczyła Alfa i wszystko się nagle skończyło napisem „ciąg dalszy nastąpi”. Nie nastąpił.

„Bionic Woman” (2007)

Był taki serial w latach 70. Oczywiście go nie pamiętam, ale pod koniec lat 80. lub na przełomie 80. i 90. nadawany był w którejś z dostępnych u nas niemieckich telewizji. Może to było Pro 7? W tej chwili nie pamiętam, ale był to naprawdę powiew estetycznej świeżości, chociaż nie znało się języka. Po latach NBC reaktywowało serial, leczy zaledwie na 8 odcinków. Zabrakło może trochę szczęścia tej historii oraz liczby widzów, zapewne przez budżet. Strajk scenarzystów dobił serial, gdy ten dopiero rozwijał historię. Nie dowiemy się więc, czy cudownie ocalona z wypadku Jaime Sommers faktycznie wejdzie na drogę zła i stanie się zabójczynią, co byłoby nieklasycznym, lecz ciekawym twistem. Nie dowiemy się również, co w ogóle z jej dalszym życiem. Przecież bioniczne części w jej ciele mogły podobno działać tylko przez pięć lat.

„Sliders” (1995–2000)

Charakterystyczny, jak na stylistykę lat 90., serial science fiction utrzymany w lekkim tonie, z mocno rozbudowanym wątkiem przygodowym. Nakręcono pięć sezonów. A przyszedł mi do głowy ten tytuł za sprawą Johna Rhysa-Daviesa, który zagrał w nim profesora Arturo. Jestem ostatnio na fali nowej ekranizacji Shoguna, a w starej Davies grał ważną postać dla losów Johna Blackthorne’a, więc skojarzenie było oczywiste. Serial The Sliders zakończył się niezłym cliffhangerem, mimo że podobno twórcy już wiedzieli o skasowaniu kolejnego sezonu. Ostatnim odcinkiem był The Seer. Slidersi przybyli do świata, w którym okazało się, że są sławni. Nakręcono o nich nawet serial telewizyjny oraz powstała religia z nimi związana nazywana Slidoryzmem.  W tym alternatywnym świecie spotkali Marca Lebeau, jasnowidza, który śledził ich przygody we wszystkich alternatywnych światach i malował obrazy opisujące ich przygody. Najciekawsze jest jednak to, że Marc ostrzegł ich, że jeśli ponownie skoczą w czasowy wir, zginą. Równocześnie ów wir, czy też portal, został tajemniczo zablokowany. Udało się im w końcu odblokować go za pomocą międzywymiarowego urządzenia transportowego, lecz tylko dla jednej osoby. Skoczył Rembrandt. Pozostali Slidersi znów utknęli w alternatywnym świecie, a Jasnowidz dostał zawału. Więcej się nie dowiedzieliśmy. Fani jednak nie zawiedli. Napisali alternatywne odcinki 6. sezonu, używając… klocków Lego.

„Inwazja” (2005–2006)

Większość widzów, nawet jeśli nie jest fanami tego typu seriali, będzie kojarzyć Williama Fichtnera w jednej z jego życiowych ról, bo to raczej specjalista od dalszych planów, a w Inwazji było go całkiem dużo. Produkcja to tania i bardzo telewizyjna. Urwana również w sposób, w jaki stacje TV lubią kończyć nierozwinięte jeszcze fabuły, a więc cięcie na poziomie głównego wątku. Tutaj polegało na ukazaniu tego, że Tom i Russel pracują nad planem powstrzymania obcych z huraganu, żeby przestali kopiować ciała ludzi i się w nie wcielać, i urwaniu tego wątku. Więc nie dowiedzieliśmy się właściwie niczego. Poza tym Dave, Larkin, Jesse i Rose stali się zakładnikami, a podczas nieudanej próby ich odbicia przez Toma i Russella Larkin została postrzelona. Tom w pewnym sensie oddał ją ranną obcym z nadzieję, że tylko tak może ją uratować. Tego również się nie dowiedzieliśmy.

„Zagubiony w czasie” (1989–1993)

Premiera serialu miała miejsce w 1989 r., a od tamtego czasu do roku 1993 nagrano pięć sezonów, w tym czwarty bardzo trudny, gdyż analizując wyniki oglądalności trzeciego, NBC chciało anulować serial. Między innymi dzięki fanom udało się ten moment przeciągnąć o dwa sezony. Koniec jednak w końcu nadszedł, bo w czasach współczesnych Zagubionemu w czasie nie było to wcale aż taki hit, żeby chcieć go ocalić. Stał się nim później, może także dzięki zakończeniu? A jego otwartość polega na tym, że zamiast pokazać widzom szczęśliwe zakończenie ostatniego skoku Sama w serialu, odcinek zakończył się nieco naiwnym wyjaśnieniem, że Beth i Al zostali razem i mieli dzieci. Sam zaś nigdy nie wrócił do domu, pozostając czasowym rozbitkiem nie w swoim ciele. Po latach okazało się jednak, że planowano kolejny sezon i nawet opracowano koncepcje, w której Al rozpoczyna bardziej aktywne poszukiwania Sama. Podobno także Sam nareszcie utrzymał swoją cielesną formę i nareszcie może podróżować w czasie z własną twarzą.

„Wychowane przez wilki” (2020–2022)

Wiele sobie obiecywałem po tym serialu, zwłaszcza po pierwszym sezonie. Zwiodło mnie trochę, że produkcję reklamowano jako coś, przy czym aktywną rolę odgrywał Ridley Scott. To była w rzeczywistości marketingowa podpucha i z chwilą pojawienia się Marcusa, Sue i Luciusa ta początkowa magia serialu gdzieś zaczęła uchodzić. Było jednak co ratować w trzecim sezonie, lecz szansy na obejrzenie tych starań nie dostaliśmy. Nie dowiemy się więc, co faktycznie stało się z ludzką kolonią, którą Babcia planowała zamienić lub zmodyfikować w gatunek według niej doskonalszy, a więc bardziej rybi. Nie dowiemy się również, co ostatecznie stało się z Marcusem, który został ukrzyżowany przez Luciusa, ale chyba nie do końca umarł. No i przede wszystkim nie rozwikłamy zagadki relacji między Ojcem, Matką i Babcią.

„Gwiezdna eskadra” (1995–1996)

Abandon all hope – tak chyba obcy napisali na swoim najnowszym pancernym myśliwcu, który miał za zadanie dziesiątkować ludzką flotę. A my powinniśmy porzucić nadzieję, że historia się jakoś sensownie zakończy. Nakręcono 24 odcinki i produkcję anulowano z powodu niższych, niż zakładano wyników oglądalności oraz ocen krytyków. W planach były jednak jeszcze 4 sezony. Widać to po zakończeniu, które jest wyjątkowo otwarte. Pułkownik McQueen zostaje ciężko ranny, a większość głównych bohaterów albo ginie, albo jest uznana za zaginionych w akcji. Pozostali Cooper Hawkes i Nathan West. Co dalej? Ziemia przecież na końcu tej urwanej historii wydawała się jeszcze całkiem zdolną do obrony planetą.

„John Doe” (2002–2003)

W przypadku tego serialu odpowiedź wydaje się wręcz banalna, na czym polega otwarte zakończenie i jego związek z anulowaniem serialu. Najpierw jednak wyjaśnienie dla młodszych czytelników. Termin „John Doe” to umowne oznaczenie człowieka, który nie posiada żadnych danych ani ich nie pamięta. W Polsce określa się takich ludzi jako N.N. Serial jest właśnie o kimś takim. Człowiek ten jest geniuszem, lecz nie wie, jak się nazywa. Fabuła więc powinna zmierzać do wyjaśnienia tej zagadki. John Doe trwał jednak tylko jeden sezon. Spadek oglądalności spowodował, że serial został anulowany. W ostatnim odcinku dowiedzieliśmy się tylko o pewnym szpiegu, który interesował się Johnem. Nic poza tym. Jaki jest sens więc oglądać serial, który w finale nie wyjaśnia głównego wątku?

„Terminator: Kroniki Sary Connor” (2008–2009)

Szczerze, to nigdy nie byłem fanem tego serialu. Wydawał mi się nieco buńczucznym i z drugiej strony pretensjonalnym odcinaniem kuponów od pełnometrażowej serii Terminator. Niemniej jest to dobry przykład skasowania produkcji po dwóch sezonach bez wyjaśnienia ważnych wątków, czyli przede wszystkim, czy Sarah kiedykolwiek jeszcze spotka się z Johnem Connorem oraz jaki był faktyczny cel Catherine Weaver? Co więc wiemy i czego się więcej nie dowiemy? Ktoś chciał bardzo zapobiec utworzeniu sojuszu ludzi i maszyn z kluczowym łącznikiem, jakim byli Sarah i John Connor. T-1001 (Weaver) była jednak w stanie ochronić Johna Connora, Sarah przed atakiem. Poza tym Weaver ujawniła interesującą wiedzę na temat Skynetu i części swoich planów – chciała zbudować alternatywę dla złowrogiej sztucznej inteligencji, która mogłaby ją w przyszłości zniszczyć. No i dlaczego nikt z Ruchu Oporu w przyszłości nie wiedział, kim jest John Connor?

„The Society” (2019)

A teraz serial dość jeszcze nowy i dostępny w streamingu. Jest to projekt oryginalny Netflixa z 2019 r. Spozycjonowany został jako niskobudżetowy produkt dla młodszych dorosłych, nawiązujący do Zagubionych. Akcja rozgrywa się w małym miasteczku w Connecticut i skupia na grupie nastolatków, którzy zostają pozostawieni sami sobie, bo nagle wszyscy mieszkańcy znikają. Bohaterowie muszą sobie jakoś poradzić, więc zaczynają tworzyć własną społeczność. W końcu jasne się dla nich staje, że są uwięzieni w równoległym wszechświecie. Okazuje się, że tak rozegrana historia została przyjęta obiecująco przez widzów, lecz pojawił się Covid. Były plany nakręcenia drugiego sezonu, lecz w końcu Netflix zdecydował się jednak anulować produkcję. A finał został skonstruowany mniej więcej tak, że nagle wszystko wróciło do normy. Bohaterowie wrócili do realnego świata, w którym uznano ich za tragicznie zaginionych. Dlaczego zaginęli? Dlaczego wrócili? Tego się nie dowiedzieliśmy, więc cała historia okazała się realizowana bez większego sensu.

Bonus: "Westworld" (2016–2022)

A na koniec Westworld, który miał szansę stać się jednym z najbardziej inteligentnych produkcji science fiction w formacie telewizyjno-streamingowym w historii. Coś jednak poszło nie tak. Z sezonu na sezon serial tracił widzów, aż w końcu HBO podjęło bolesną decyzję o skasowaniu tytułu. Ciekawie na ten temat wypowiedziała się Evan Rachel Wood, grająca Dolores Abernathy. To było na wiele sposobów druzgocące, bo nie wiedzieliśmy, dokąd zmierza ten serial. Zawsze mówiono nam: “Wiemy, jak to wszystko się skończy”. Był cały koncept, a my jak na szpilkach czekaliśmy na to, by dowiedzieć się, jak to się zakończy i co to wszystko znaczyło. Po skasowaniu serialu zapytałam twórców, czy mogą mi powiedzieć, jakie zakończenie obmyślili, ale nie zrobili tego. Może mają nadzieję, że kiedyś uda nam się to w jakiś sposób skończyć. Ale na ten moment nie mogę przez to spać. Nie dowiemy się więc, co stało się ostatecznie z ludźmi, i czy androidy podzielą nasz destrukcyjny los. Powinny, skoro są naszymi technologicznymi dziećmi.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA