search
REKLAMA
Ranking

SCHODY W FILMIE. Prowadzą nie tylko do nieba

Radosław Dąbrowski

6 marca 2018

REKLAMA

Pancernik Potiomkin (1925)

W historii kina grę intertekstualną z niniejszym utworem prowadził niejeden twórca, dość wymienić Jamesa Parrotta czy Terry’ego Gilliama. Najsłynniejszego odniesienia do radzieckiego arcydzieła w reżyserii Siergieja Eisensteina dokonał Brian De Palma. Z cytowaniem filmu Rosjanina mamy również do czynienia na polskim gruncie filmowym. Schody (1987) Zbigniewa Rybczyńskiego, powstałe na mocy współpracy z nowojorską spółką, można powiązać z pojęciem coveru wizualnego, ponieważ polski reżyser dodał dziełu nową jakość poprzez zmianę kontekstu.

W nadawaniu scenie ostatecznego kształtu zastosowany został montaż atrakcji, mający na celu silnie oddziałać na widza, uderzać w niego sugestywnymi obrazami. Warto podkreślić zróżnicowanie planów oraz pracy kamery. Zbliżenia przeplatają się z planami pełnymi oraz ogólnymi. Statyczne ujęcia kontrastują z tymi przy ujęciu wózka, gdy kamera przemieszcza się wzdłuż schodów. To bardzo bogata pod tym względem scena i bez wątpienia jedno z największych osiągnięć awangardy radzieckiej.

Zawrót głowy (1958)

Czyli seria ujęć (dwa z zastosowaniem techniki POV) w czasie wspinaczki Johna „Scottiego” Fergusona na szczyt dzwonnicy. Alfred Hitchcock tym zagraniem znakomicie oddał lęk wysokości, z jakim się zmaga protagonista, lecz również ogólny mętlik i chaos sytuacji, w której bohater się znalazł. Zdające się wirować schody są zawiłe niczym gonitwa za Madeleine w wykonaniu granego przez Jamesa Stewarta detektywa. Są zawiłe niczym prowadzone przez Fergusona śledztwo, jakiego się podjął niedługo po oficjalnym odejściu ze służby. Strukturalnie sam utwór Hitchcocka jest jedną wielką, pokrętną zagadką, a liczba znaków zapytania oraz nierozstrzygniętych spraw tak, jak spojrzenie na schody prowadzące na szczyt dzwonnicy, przyprawia o ból… to znaczy zawrót głowy.

American Psycho (2000)

Z Patrickiem Batemanem absolutnie nie zgadzam się w kwestii Genesis, ale to nieważne. Istotna jest natomiast słynna scena zabójstwa przy użyciu piły mechanicznej. Antybohater filmu w reżyserii Mary Harron z niepokojącą fascynacją w oczach i rozdziawionymi ustami śledzi ucieczkę młodej dziewczyny, kreśląc przy tym jej ruch terkoczącym urządzeniem. Schody są iluzją, nie stanowią bowiem żadnego dystansu pomiędzy mordercą a przyszłą ofiarą. Dziewczyna naiwnie ucieka, pokonując kolejne piętra, ale nieustannie pozostaje w zasięgu Batemana. W przeciwieństwie do Zawrotu głowy ujęcie na schody pozostaje statyczne, ale łączy je to, że odnoszą się do pewnego obłędu. U Fergusona był to „tylko” lęk wysokości, Bateman z kolei reprezentuje przypadek psychicznego schorzenia, prowadzącego do serii brutalnych zbrodni.

Zostaw ją niebiosom (1945)

Pojawiły się już przykłady morderstw dokonywanych na schodach, ale nie przytoczone zostało dotąd… samobójstwo, a przynajmniej jego próba. Tak jest w przypadku melodramatu z elementami thrillera Zostaw ją niebiosom. W pełnej napięcia scenie główna bohaterka Ellen Berent (w tej roli Gene Tierney) rozważa rzucenie się ze schodów. Oko kamery naprzemiennie pokazuje ciągnący się w dół szereg stopni oraz skupioną twarz kobiety, na której widoczny jest dylemat, z jakim się zmaga. Schody jawią się jako droga do śmierci. Jeżeli weźmiemy pod uwagę chrześcijańskie przekonanie o tym, że samobójstwo jest ciężkim grzechem i bluźnierstwem wobec Boga, przez co człowiek nie może być pewnym zbawienia, schody dla Ellen Berent prowadzą nawet nie tylko do śmierci, ale również piekła.

REKLAMA