search
REKLAMA
Zestawienie

Sceny ze STAR WARS, które można oglądać BEZ KOŃCA

Kultowe sceny, które weszły na zawsze do medialnej popkultury.

Odys Korczyński

21 sierpnia 2023

REKLAMA

Wybór jest o tyle trudny, że saga wymyślona przez George’a Lucasa, a potem kontynuowana z wiadomym skutkiem przez fabrykę Disneya tak głęboko scaliła się z naszą medialną kulturą, że zestawienie scen znanych i oglądanych bez końca, zajęłoby kilkadziesiąt pozycji. Nawet w najnowszych częściach znajdą się momenty, które będziemy oglądali wielokrotnie, bo jednak dotyczą bohaterów obecnych w naszej świadomości od wielu lat. Ich archetypy zostały celnie zbudowane i niełatwo jest je zburzyć, nawet bardzo nieudanymi produkcjami. Każdy więc niech sam wybierze swoją dziesiątkę, a poniżej moja. Ciekawe, w jakim stopniu zgodzi się z waszą.

Wyznanie Dartha Vadera („Imperium kontratakuje”)

Scena memiczna. Nigdy się nie znudzi, bo jest w niej wszystko, co w kinie uznaje się za przyciągające uwagę – czarny charakter, kultowa postać, futurystyczna sceneria, osobiste wyznanie, mnóstwo emocji, nadzieja oraz pragnienie władzy dzielone ze swoim dzieckiem. A poza tym można ze słów Vadera stroić sobie żarty, co wielokrotnie już się stawało i stawać będzie.

Przeloty gwiezdnych niszczycieli Imperium (wszystkie części)

Wiemy, że fizyka jest nieubłaganie racjonalna i nie ma w niej miejsca na upiększanie zjawisk, ale pomysł dodania dźwięków w kosmosie był strzałem w dziesiątkę i zdecydował o popularności tego tematu. Kiedy z jednego rogu ekranu w drugi z wolna przepływa na tle gwiazd monumentalny niszczyciel Imperium, trzęsie się wszystko, głośniki, kanapa, a nawet chciałoby się, żeby trzęsła się kamera. Twórcy chcieli wywołać u widza uczucie przytłoczenia imperialną potęgą, ale i dostojności, podziwu żywionego do militaryzmu organizacji dowodzonej przez Imperatora. Wszystko to się udało. A dzisiaj każdy fan tego typu statków kosmicznych może sobie taki okaz złożyć z klocków lego, względnie z tańszego kilkanaście razy kartonu.

Wejście Dartha Vadera („Rogue One”)

Vader jest postacią kultową, mimo że mamy pewność, że jest przesiąknięty złem, posępny, nie ma w nim krzty empatii, zdolności współczucia – typowy psychopata. A jednak owa zgniła moralność, jaką roztacza wokół siebie, jest dwuznaczna i groteskowa, a zarazem przystępna, a nawet inspirująca. Ot, cały geniusz Lucasa, tak wykreować Vadera na złoczyńcę, żeby stał się bohaterem otoczonym swoistego rodzaju kultem. Przyznam się, że tęskniłem za nim przez cały czas trwania Łotra 1 i kiedy całkiem straciłem nadzieję, że jeszcze raz go zobaczę, wtargnął na statek, na którym cumowała korweta Tantive IV (nią później uciekła Leia Organa), niczym prawdziwy galaktyczny król. Wejście Vadera jest brutalne. Kompletnie inne niż to z czwartej części Gwiezdnych wojen. Vader robi bardzo złe rzeczy, czyli zabija, a mimo to jego finałowe poczynania w filmie wcale nie noszą niemoralnej konotacji. Dziwne, prawda? Wejście Vadera w czerwieni, powolne odpalenie miecza świetlnego i późniejsza walka składają się na jedno z najgenialniejszych wejść, jakie w kinie widziałem.

Konfrontacja z Anakinem („Zemsta Sithów”)

Pewność siebie Anakina była na tym etapie dość podobna do pewności Luke’a, który wkroczył dumnie do mety Jabby, by dać się złapać jak byle uczniak. Jak ostrzegał Obi-Wan Kenobi, emocje zdradziły Anakina, nie tylko odkrywając przed innymi jego prawdziwą naturę, ale i oszukując jego własny osąd siebie. Stało się to na ognistej planecie Mustafar, kiedy Anakin nieobliczalnie zaatakował swojego mistrza, niewątpliwie chcąc go zabić, a jednak Obi-Wan stał wtedy na twardszym gruncie i wykonał mordercze cięcie. Tę scenę należy oglądać wraz z kolejną, kiedy Anakin staje się Darthem Vaderem i krzyczy, bo dowiedział się, że Padme otrzymała śmierć z jego własnych rąk.

Walka Kylo Rena i Rey ze Snokiem („Ostatni Jedi”)

Tę chwilową jedność ogląda się z nadzieją w sercu. Jak to brzmi, zupełnie, jakbym doceniał tę część sagi. Nic bardziej mylnego. Krytyka całości jednak nie wyklucza podziwu dla niektórych momentów. Współpraca Kylo Rena i Rey w starciu ze Snokiem przywodzi na myśl pomysł rządzenia Galaktyką przez Vadera wraz z Lukiem. Jest jednak poważna różnica między tymi wizjami – para Ren–Rey daje dużo większe nadzieje na udany, racjonalny układ niż Vader–Luke. Można sobie wyobrazić, że Galaktyką rządzą kobieta i mężczyzna podobni do siebie mentalnie niż ojciec i syn znacząco różni.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA