search
REKLAMA
Analizy filmowe

SALAD FINGERS

Dagmara Sitek

25 lipca 2018

REKLAMA

Hello. My name is David Firth and I spend my life
making stuff for you to watch, listen to and in some cases, smell.

Zwięźle, lecz treściwie pisze o sobie twórca animacji o wdzięcznym tytule Salad Fingers. Urocza nazwa to jednak blaga. Autor psychodelicznej kreskówki angażuje w jej odbiór nie tylko wzrok, słuch, ale i naszą wrażliwość, subtelnie się nad nią pastwiąc. Niewykluczone, iż niektórzy nawiedzeni neurotycy Salad Fingersa poczują. Wystarczy przecież nadstawić nosa, by poczuć smak rdzy! Odstawmy jednak dyskusyjną kwestię powonienia na bok i powróćmy do Davida Firtha. Urodzony w 1983 roku Anglik, szybko zasłynął jako internetowy twórca muzyki oraz krótkich animacji. Pierwszą z nich, Jim’s Story, zrealizował jako zaledwie siedemnastolatek. W międzyczasie szkolił autorską technikę oraz nabierał profesjonalnego szlifu, tworząc lunatyczną serię Sock, Milkmana, Panathinaikos Bear czy wykonaną z papieru Fat-Pie (od której to tytułu wzięła się oficjalna nazwa strony Firtha). Jednak prawdziwy rozgłos zapewniła mu wykonana we flashu, mroczna opowiastka o zielonkawej poczwarze Salad Fingers.

Some are dark, some are silly, most are weird.
Just let them soak into your insides and give you a warm feeling.

Nie inna jest Salad Fingers – animacja dziwaczna i neurotyczna, a jednocześnie, w sposób dla mnie niezrozumiały, ciepła. Pozornie nieskomplikowana fabuła wydaje się być dokładnie przemyślana, niektóre wątki natrętnie przewijają się w częściach sukcesywnych, nadając kreskówce klaustrofobicznego klimatu. Potęgują go jeszcze sprowadzone do minimum dialogi oraz pulsujący rytmicznie motyw muzyczny. I choć zazwyczaj wydaje się być, w połączeniu z fabułą, pozytywnie zakręcony, przywołuje na myśl pojęcia pokrewne słowu: OSACZENIE. Firth żongluje emocjami widzów, ożywiając swe obrazy tak znakomitymi przedstawicielami nurtu “Intelligent dance music” jak Aphex Twin, kawałkami pionierki instrumentalnej muzyki elektronicznej – Clary Rockmore (grającej na thereminie, czyli elektrofonie elektromechanicznym), czy wykorzystując szkocką muzykę elektroniczną, reprezentowaną chociażby przez Boards of Canada.

Episode 1: Spoons

Trwający zaledwie 1 min. 45 sek. Epizod 1 stanowi wprowadzenie do historii Salad Fingersa – nieco upiornego stwora o sałacianych palcach, który zwierza się widzom ze swego ekstatycznego upodobania do dotykania obiektów pokrytych rdzą (“The feeling of rust on my salad fingers is almost orgasmic…”). Szczególnie jednak stymulują naszego bohatera zardzewiałe łyżki. Dostarczają mu tak wielkich podniet, że postanawia wybrać się w poszukiwaniu “najdoskonalszej” (“perfect spoon”). Podczas tej nieco dziwacznej misji Salad Fingers natyka się na bliżej nieokreślony dom. Zaznajomiony z regułami savoir-vivru, dzwoni do drzwi (oczywiście nie omieszka przy tym kontynuować stymulacji przy zastosowaniu zardzewiałego dzwonka). Gospodarzem domu okazuje się być nie mniej demoniczny od gościa stworek o żółtawej facjacie, do którego Salad Fingers zwraca się per “Young Child”, kulturalnie tłumacząc mu cel swej wizyty. I choć nie wiadomo, czy charczący odgłos “dziecka” (mieszczący się w rejestrze styranej polskimi drogami Łady) to zaproszenie do środka, Salad Fingers przyjmuje warkot za dobry omen. Wchodzi. Podczas gdy Sałacianopalcy kończy orgiastyczne pieszczenie zardzewiałego czajnika, “dziecko” wydaje ten sam odgłos, co w scenie poprzedniej. Dźwięk ten tworzy konstrukcyjną klamrę odwiedzin – zaraz po nim zaniepokojony Salad Fingers decyduje się na opuszczenie domu.

Episode 2: Friends

Epizod drugi to dla widzów niemały wstrząs. Okazuje się bowiem, że upodobania naszego zielonego poczciwca nie oscylują jedynie wokół tematu rdzy… Otóż dziwnym zbiegiem okoliczności Salad Fingers pod błahym pretekstem zwabia do swojego domu chłopca, który w wypadku jeszcze dziwniejszego zbiegu okoliczności ląduje w jego rozgrzanym piekarniku. Ponadto, odcinek Friends odkrywa kolejną pasję Salad Fingersa: fascynację marionetkami zakładanymi na palce. Zielony opatrzył każde ze swych małych przyjaciół imieniem i nazwiskiem. I tak do kolekcji jego niepospolitych zabawek należą już Hubert Cumberdale, Marjory Stewart-Baxter oraz Jeremy Fisher.

Epizod drugi wydaje się być o tyle zagadkowy, iż tak naprawdę nie wiemy, czy chłopiec ginie przypadkowo (gamoniowaty Salad Fingers nachyla się, by dotknąć zardzewiałego haka i przypadkiem zamyka piekarnik), czy w wyniku zabójstwa z premedytacją (sugeruję się tu kanibalistycznymi skłonnościami Sałacianopalcego ujawnionymi w odcinkach kolejnych). W dość onirycznej części drugiej dowiadujemy się również o halucynogennym działaniu krwi na naszego zielonego bohatera. “I like when the red water comes out” mówi Sałacianopalcy, kalecząc umyślnie palec, po czym przenosi się w krainę sennej mary. Przechadza się w niej pośród płatów surowego mięsa, podśpiewując beztrosko “Somewhere over the rainbow” (*). W dłoni dzierży upragnioną “perfect spoon”. Pieści nią Huberta Cumberdale, którego spotyka przypadkiem w gigantycznej lodówce, służącej do przechowywania mięsa na rzeźniczych hakach. Salad Fingers szybko jednak budzi się z sennej sielanki, podduszony dymem wydobywającym się z piekarnika… “I must have dozed off” charczy enigmatycznie w finalnej scenie epizodu Friends.

Episode 3: Nettles

Dalsze części obnażają kolejne fobie Salad Fingersa – niemałą przyjemność sprawia mu również nacieranie swego ciała pokrzywą (“It seems nettles have made the milk to drop out from inside my tits”). Epizod trzeci ujawnia chorobliwą słabość stwora do nazywania obiektów czy osób, które na swej drodze napotyka. I tak zardzewiały wózek dziecięcy to “nettle carrier”, a znaleziony przed domem martwy mężczyzna to nie trup rąk pozbawiony, lecz “Milford Cubicle”. Jako że Salad Fingers nie jest na krzywdę ludzką obojętny, zaciągnąwszy do mieszkania nazwane już zwłoki, wiesza je na rzeźnickim haku. Pamięta też, by zapytać, czy życzą sobie one szklankę ciepłego mleka. W międzyczasie umila im czas przygrywaniem skocznej piosnki na flecie. Czy “Milford Cubicle” to kolejna kukiełka, którą już niebawem zawiesi sobie na sałacianym palcu nasz bohater?

REKLAMA