search
REKLAMA
Ranking

RÓŻDŻKA, KOSTUR I ZAKLĘCIA. Najciekawsze postaci czarowników na ekranie

Jacek Lubiński

25 czerwca 2017

REKLAMA

Czarodzieje, czarownicy, czarnoksiężnicy, magowie, kapłani, wróżbici… – jakkolwiek by nie nazywać tych skazanych na samotność tajemniczych jegomościów, zawsze działają na wyobraźnię, nieustannie fascynując od tysiącleci. Rzecz jasna także i w kinie są obecni. Dziesiąta muza co prawda sprowadza ich często do roli idiotycznie machających kawałkiem drewna ekscentryków, ale też wydatnie przysłużyła się ożywieniu ich legend, nierzadko adaptowanych z kart prastarych ksiąg. Poniżej kilka najsłynniejszych, względnie najciekawszych postaci tego rodzaju – lista typowo męska i bez uwzględnienia świata Harry’ego Pottera, który właściwie samodzielnie mógłby wyczerpać temat.


kapłan Aldwin

Willow

Aldwin to imię wywodzące się ze staroangielskiego, a dosłownie oznacza ono… starego przyjaciela. I rzeczywiście, sympatyczny dziadziunio w śmiesznej czapce pełni poniekąd rolę takiego kumpla dla całej społeczności niziołków, nie jedynie dla tytułowego bohatera. Ze wszystkich magów wielkiego ekranu Aldwin jest z całą pewnością jednym z najsympatyczniejszych i zarazem najmniej samolubnych. Kiedy jednak trzeba, potrafi być też nie tylko szanowanym mędrcem, ale i prawdziwym przywódcą, którego słucha cała wioska. Ot, mały wielki człowiek – dosłownie.

 

Avatar

Wizards

Na długo przed filmem Jamesa Camerona i ikonkami reprezentującymi nas w wirtualnej rzeczywistości awatar był po prostu inkarnacją bóstwa (acz i u Tolkiena tak nazywała się jedna z fantastycznych krain). Czy takową jest bohater zapomnianej animacji Ralpha Bakshiego (który notabene również popełnił ekranizację Władcy pierścieni)? Trudno stwierdzić. Ale jeśli tak, to jest to dość osobliwe wcielenie, jako żywo przypominające podstarzałe dziecko hipisów skrzyżowane z reniferem Rudolfem. Avatar jest zatem specyficznym czarownikiem – leniwym, ospałym, trochę niezdarnym, kochającym spokój i ziemskie przyjemności, brzydzący się z kolei przemocą wszelaką. I bynajmniej nie jest to tylko wizerunek stworzony dla zmylenia przeciwnika. Aczkolwiek i w jego przypadku pozory mylą, bo gdy już Avatar podwinie rękawy, mało co jest go w stanie powstrzymać.

 

Cudotwórca Max

Narzeczona dla księcia

To skromne cameo Billy’ego Crystala trudno brać na poważnie i tym samym uznać Maxa za prawdziwego czarownika. Wydaje się być raczej swoistym uzdrowicielem, w dodatku o mocno żydowskich naleciałościach w postaci niewybrednego humoru, ciętych ripost i pewnej dozy zgorzkniałości. Niemniej jakieś tam zdolności magiczne Max posiada, choć pewnie wolałby z nich nie korzystać. Wybredny, od dawna na emeryturze, z narzekającą na wszystko małżonką u boku, jest raczej ostatnią deską ratunku w tych najgorszych sytuacjach aniżeli postrachem wszystkich królestw. A przy okazji również jednym z najbardziej przyziemnych magów, jakich widziało kino.

 

Czarodziej Tim

Monty Python i Święty Graal

Tim to prawdziwy ekscentryk. Wyróżnia się wszak nie tylko wielkimi, baranimi rogami, które dodają mu nieco złowieszczości, ale także efektownymi trickami z udziałem ognia. Tak, Tim lubi ten żywioł – tak bardzo, że trudno właściwie powiedzieć, czy spędza czas na czymkolwiek innym niż tylko prowokowaniu kolejnych wybuchów na zboczach stromych gór. Jest zresztą niezbyt towarzyski. Nie przeszkadza mu to oczywiście posiadać wiedzy wszelakiej (najprawdopodobniej zaczerpniętej wprost ze scenariusza filmu). Jako jeden z nielicznych zna położenie legendarnego kielicha. Co ciekawe, cały ten potencjał blednie jednak w starciu gryzoniami, których panicznie się boi.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA