RODZINA SOPRANO. “Made In America”, czyli kontrowersyjny finał serialu
W poprzednim odcinku #35: Rodzina Soprano: „Made In America”
Rodzina Soprano, flagowy projekt HBO początku XXI wieku, rządziła telewizją na dobre kilka lat, zanim świat zachwycił się Grą o tron. Serial Davida Chase’a do dziś może być uznawany za wzorcową produkcję dramatyczną, z której przykład mogą brać kolejni showrunnerzy i scenarzyści. Rozpisana na sześć sezonów mafijna saga była w podobnej mierze mistrzowską obyczajową psychodramą o słabych, skrzywionych i zniszczonych przez gangsterskie życie ludziach, co ponurą refleksją nad kondycją społeczeństwa USA, które obudziło się z amerykańskiego snu na mocnym kacu. Ten wydźwięk pieczętuje pamiętny, dla wielu widzów kontrowersyjny, finał, w którym twórcy serialu gorzko puentują sagę bossa z New Jersey – Made In America.
Ostatnie strzały wojny
Odcinek nr 86 wieńczy dziewięcioodcinkową część drugą finałowego, szóstego sezonu Rodziny Soprano. Serial Chase’a nigdy nie był specjalnie optymistyczny ani pogodny – opowiadał wszak o codzienności przestępczego życia, na którą składały się: kłamstwa, zdrady, przemoc i śmierć – ale finałowy segment nacechowany jest wyjątkowo posępnym tonem. W konsekwencji budowanych przez kilka sezonów animozji i zatargów, po tym, jak boss nowojorskiej rodziny Lupertazzi umiera na raka, rozpętuje się w końcu wojna między kierowaną przez głównego bohatera rodziną mafijną z Jersey a sąsiadami zza dzielącego dwa miasta tunelu. W ciągu kilku tygodni ostatecznie sypie się chwiejna równowaga w życiu Tony’ego Soprano, który staje się coraz bardziej osamotniony i pozbawiony zaufanych sojuszników. Na cztery odcinki przed końcem protagonista serii osiąga ostatnie stadium moralnego upadku, zabijając (czy też dobijając po wypadku samochodowym) swojego protegowanego kuzyna/siostrzeńca Christophera. W odcinku przedostatnim – The Blue Comet – z gry wypadają jego najbliżsi oficerowie, consigliere Silvio Dante i capo oraz szwagier Soprano Bobby Baccalieri, odpowiednio znajdujący się w śpiączce po postrzale i zabity w sklepie z zabawkami. W tym samym odcinku Tony kończy też terapię u dr Melfi, z goryczą konkludując ich siedmioletnią relację, która była przynajmniej cieniem szansy na odnalezienie przez gangstera spokoju i życiowej równowagi.
W finałowym odcinku widzimy stan wojennego napięcia oraz ostateczne zakończenie walki, po ułożeniu się Soprano ze zmęczonymi wymianą ciosów kapitanami Lupertazzich. Ceną pokoju jest śmierć Phila – ostatnie morderstwo pokazane w Rodzinie Soprano jest kwintesencją tego, jak serial Chase’a podchodzi do mafijnej przemocy. Scena jest banalna i posiada wręcz groteskowy twist, gdy postrzelony w głowę na oczach żony i wnucząt Leotardo zostaje rozjechany przez pozostawiony na luzie samochód przy akompaniamencie przerażonych wrzasków żony i okrzyków gapiów. Jest tu tragedia, wisielcze poczucie humoru i poczucie fatalistycznej nieuchronności brzydkiego końca niegdyś potężnych bossów. Reszta odcinka to w zasadzie pożegnanie Tony’ego z resztkami przetrzebionego życia. Po śmierci Bobby’ego wdowa po nim wprowadza się w żałobie do domu niegdyś zbudowanego na łące, teraz będącego częścią osiedla. W gangsterskim kantorku w zdjęcie zmarłego Christophera wpatruje się złowieszczo kot, który zdaje się prześladować Pauliego – ostatniego, chwiejnego i posiadającego historię gry na dwa fronty kapitana, jaki został Soprano. Na domiar złego pozbawiony szwagra Tony za moment ma stać się rodziną ze śliskim Patsym Parisim, a inny capo Carlo Gervasi – prawdopodobnie, przechodząc do programu ochrony światków, ściąga nad głowy Rodziny czarne chmury. Najbardziej rozdzierającym pożegnaniem jest jednak ostatnia rozmowa Tony’ego z Juniorem. Jego małostkowy wujek, niegdyś główny rywal w walce o władzę, później pozostający w areszcie domowym quasi-mentor, w końcu trawiony demencją krewniak, który na początku sezonu prawie zabija bratanka, biorąc go za nieżyjącego dawno wroga, pogrążony jest już całkowicie w zapomnieniu. W ostatnim przebłysku świadomości rozpoznaje w Tonym chłopca, z którym grał w baseball, nie pamięta jednak nic ze swojego gangsterskiego życia. Tony zostawia go w zakładzie ze łzami w oczach, w odejściu Juniora widząc ostatni akt powolnego przemijania dawnych „złotych czasów”.
Czarny ekran
David Chase powiedział później, że był zniesmaczony postawą fanów wobec Tony’ego Soprano pod koniec emisji Rodziny. Okrucieństwo i bezwzględne decyzje bohatera sprawiły, że wielu widzów, którzy przez pierwsze sezony trzymało kciuki za gangstera, dostrzegając pod maską bezlitosnego bossa wrażliwego człowieka, pod koniec zaczęło „chcieć jego krwi”. Scenariusz odmówił jednak satysfakcji właściwie każdemu stronnictwu. W słynnej finałowej scenie Tony siedzi wraz z rodziną w zatłoczonym barze przy dźwiękach Don’t Stop Believin’ grupy Journey, a serial kończy się gwałtownym cięciem do czarnego ekranu, gdy bohater podnosi wzrok na wchodzącą do lokalu córkę. Bez konkluzji, bez pewności co dalej. Najpopularniejsza teoria, potwierdzona zresztą na swój sposób po latach przez Chase’a, głosi, że cięcie wizualizuje śmierć postrzelonego w głowę gangstera. Choreografia ludzi w barze sugeruje, że w tym momencie obok Soprano mógł znaleźć się „cyngiel”, a kilka odcinków wcześniej w rozmowie Tony’ego z Bobbym pada stwierdzenie, że „prawdopodobnie nie słyszysz kuli, gdy to się dzieje”.
Niezależnie od tego, co tak naprawdę kryje się za czarnym ekranem – zwłoki Tony’ego lub też zwyczajna kolacja z żoną i dziećmi – perspektywy nie wyglądają dla protagonisty zbyt dobrze. Po wyniszczającej wojnie osamotniony i pozbawiony oparcia boss jest kłębkiem nerwów (suspens barowego ruchu może być też emanacją jego paranoi), na horyzoncie majaczą poważne zarzuty federalne po spodziewanych zeznaniach Carla, a rozpad umysłu Juniora przypieczętował śmierć mitu dawnych złotych lat gangsterki, dobitnie pokazując Tony’emu (i nam), że w tym życiu nie ma happy endu. Moralny rozkład dotknął też ostatecznie dzieci bohatera, które przez cały czas chciał uchronić przed konsekwencjami tego, co robi, i zapewnić im lepsze życie. Meadow, niegdyś pełna ideałów, otwarcie krytyczna wobec profesji ojca i chcąca zmieniać świat na lepsze, ma wyjść za mąż za syna jednego z żołnierzy Rodziny Soprano, który załatwia jej intratną i daleką od niegdysiejszych ideałów pracę w kancelarii. Podczas ostatniej rozmowy z ojcem Meadow zdradza mu, że zamierza walczyć z niesprawiedliwością wobec amerykańskich Włochów (przez implikację – członków Cosa Nostry), stwierdzając: „gdybym nie widziała tyle razy, jak federalni wyciągają cię skutego z domu, zostałabym lekarzem na przedmieściach”, pieczętując tym samym swoją drogę jako osoby przymykającej oko na to życie i wręcz je usprawiedliwiającej. Podobne porzucenie ideałów ma miejsce w przypadku Anthony’ego Juniora. Jeszcze na początku odcinka jest on przesiąknięty młodzieńczym krytycyzmem i patriotycznym zapałem walki z terroryzmem, wygłaszając hasła o odejściu od paliw kopalnych i konieczności zmiany świata na lepsze. W gorzkim monologu na pogrzebie Bobby’ego AJ mówi: „Ameryka to miejsce, do którego ludzie przyjeżdżają odmienić swoje życie. To piękna idea. A co dostają? Reklamy rzeczy, na które ich nie stać”, z goryczą podsumowując życie, które dziedziczy po poprzednich pokoleniach i ojcu. Wystarczy jednak lukratywna posada w mafijnej firmie produkującej filmy porno, by AJ stał się zadowolonym karierowiczem pędzącym nowym BMW po swoją nastoletnią dziewczynę. Zarówno Meadow, jak i AJ na swój sposób stają się więc koniec końców powiązani z mafijnym biznesem, porzucając krytyczne wobec niego ideały na rzecz życiowej wygody. AJ, który wraz z synami innych gangsterów w szóstym sezonie angażuje się już w kilka występków, ma duże szanse kiedyś bezpośrednio dołączyć do „Tej Sprawy”, a Meadow prawdopodobnie będzie pracować z nim i innymi przy tuszowaniu kolejnych przekrętów. Nadzieje na oczyszczenie nie są więc w zbyt dobrej kondycji.
Ponura puenta
Made In America rozgrywa się w zimowej szarówce, dominują puste przestrzenie wypełniane zawodzącym wiatrem, szare barwy i takież nastroje. Nawet kluczowe rozmowy Soprano i Lupertazzich nie odbywają się w jednym ze znajomych lokali, a w opuszczonej hali fabrycznej, wyglądającej jak jakaś posępna industrialna świątynia, w której mafiosi dokonują sakramentu zdrady. Tytuł odcinka jest niesłychanie cierpki i można go czytać w zestawieniu z przywołanym zdaniem AJ-a Soprano. Śniony w Ameryce sen jest w istocie przygnębiającym koszmarem, a „Made In America” są nie szczęście i dobrobyt, ale rozczarowania i stracone złudzenia. Rodzina Soprano kroczyła tą drogą – kroniki powolnego rozkładu wartości, upadku mafijnej świetności i samego kraju – w zasadzie od początku, obierając jednak wyraźnie mroczniejszy kierunek od sezonu 4, po zamachach na World Trade Center 11 września 2001 roku. Made In America nie przynosi tutaj ukojenia. Nie ma przemiany bohaterów, odkupienia i wyjścia na prostą. Jest tylko ponura akceptacja stanu rzeczy i pokłosie wszystkich grzechów oraz błędów, które obserwowaliśmy przez sześć serii. Zasiane na początku ziarna wydają mroczne plony, a zawieszony kontrowersyjnym cięciem w niebycie między życiem a śmiercią Tony Soprano staje się symbolem degeneracji USA w pierwszej dekadzie XXI wieku. Nie ma już romantycznych, honorowych gangsterów w typie Vita Corlenone. Nie ma już nawet glamouru mafijnego życia z filmów Martina Scorsese (który podobny rozpad co Chase sportretuje w późniejszym o dekadę Irlandczyku). Jest tylko Rodzina Soprano – opowieść o tragicznym banale mafijnej codzienności, opowieść o śmierci amerykańskich marzeń.