Aktorzy, którzy ZABILI NAJWIĘCEJ OSÓB na ekranie
Statystyka jest fascynująca. No dobrze, jako dziedzina nauki jest raczej nudnawa, jednak dane, których dostarcza, a także możliwość ich analizy są już bardzo interesujące. Wbrew pozorom ludzie zajmujący się statystyką mogą być też całkiem zabawni, ponieważ nierzadko miewają absurdalne pomysły na swoje zestawienia. Sprawdzają bowiem na przykład, ile procent właścicieli zwierząt wyprawia swoim pupilom przyjęcia urodzinowe, ilu Brytyjczyków chciałoby mieć dziecko-robota albo ilu Amerykanów uważa, że HTML to choroba weneryczna. Co zrobić z takimi wyliczeniami? Czemu miałyby służyć? Nie wiem i nie mam zamiaru szukać na te pytania odpowiedzi. Skupię się jednak nad pewnymi dziwnymi, ale w moim przekonaniu pasjonującymi, statystykami ze świata filmu. Oto ranking najbardziej śmiercionośnych aktorów. Liczby znajdujące się przy nazwiskach gwiazd kina akcji oznaczają liczbę zabitych przez nie „osób” (liczą się też wampiry, zombie i inne stwory) na ekranie.
Podobne wpisy
Zanim jednak przejdę do sedna sprawy, zastanówmy się, czy na podstawie rankingu aktorów, którzy zabili najwięcej osób na ekranie, można wysnuć jakiekolwiek wnioski. Wobec powyższego, czy liczba ofiar, jaką ma na koncie dany artysta, określa jakość jego gry? No nie. Czy wysoka wartość tzw. body count stanowi o poziomie filmu? Raczej nie. Czy sterty zmarłych z ręki jednego aktora mogą świadczyć o tym, z jakim gatunkiem filmowym mamy do czynienia? Raczej tak. Czy osoby wcielające się w te najbardziej śmiercionośne postaci są popularne? Na pewno, jeśli tylko stoją po stronie – często pokrętnie rozumianego – dobra i przeciwstawiają się w ten sposób złu. Można także spróbować wywnioskować, jaka broń jest najskuteczniejsza w eliminowaniu wrogów, oraz sprawdzić, jaka płeć zabija więcej ludzi.
Walka o TOP10 najbardziej śmiercionośnych aktorów jest bardzo zacięta. Różnice w osiągniętych trupach są tak minimalne, że nawet jeden bardziej krwawy film mógłby przetasować gwiazdorów kina akcji z miejsc 7-10. Największe szanse na awans do pierwszej dziesiątki zdaje się mieć Keanu Reeves, który jako John Wick nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a seria ta dotychczas przyniosła aktorowi ponad 360 zabitych osób. Zostawmy jednak aspirujących i skupmy się na najlepszych w zabójczym fachu.