QUENTIN TARANTINO zdradził, kogo Jennifer Lawrence mogła zagrać w “Pewnego razu… w Hollywood”
Wiele miesięcy przed premierą Pewnego razu… w Hollywood Quentina Tarantino do sieci trafiły informacje, że reżyser planuje obsadzić w swojej kolejnej produkcji Brada Pitta i Jennifer Lawrence. Ten pierwszy rzeczywiście zagrał w filmie – w dodatku dostał za swoją rolę Oscara – Lawrence jednak nie zobaczyliśmy na ekranie. Podejrzewano, że Tarantino planował dla niej rolę Sharon Tate, którą ostatecznie otrzymała Margot Robbie, jednak to nieprawda.
W 2021 roku podcaście Marca Marona Tarantino potwierdził, że chciał obsadzić aktorkę w Pewnego razu… w Hollywood w roli Squeaky Fromme, członkini sekty Charlesa Mansona. Ostatecznie rolę tę otrzymała Dakota Fanning.
Na wczesnym etapie preprodukcji miałem pomysł – swoją drogą, nie mógłbym być bardziej zadowolony z Dakoty Fanning, to jeden z najlepszych występów w filmie – żeby to Jennifer Lawrence zagrała Squeaky. Przyjechała do mojego domu żeby przeczytać scenariusz, bo nie przekazywałem go dalej. Dałem jej tekst i zaproponowałem, żeby przeczytała go u mnie. (…) Zapoznała się z nim, a później o nim porozmawialiśmy. Była zainteresowana, ale ostatecznie coś nie wyszło. To bardzo miła osoba, szanuję ją jako aktorkę.
Tarantino dodał jeszcze, że Lawrence zasugerowała mu, aby rolę Marvina Schwartza zagrał Marc Maron. Reżyser odparł jednak, że bohater z filmu będzie starszy od zaproponowanego przez Lawrence aktora, choć gdyby wiek się zgadzał, byłaby to dobra propozycja. Ostatecznie rolę Schwartza zagrał Al Pacino.