5 najlepszych ról HEATHA LEDGERA. Przedwczesna legenda?
Przedwczesna śmierć z młodych aktorów czyni legendy. Czy słusznie? Jeśli podczas swoich krótkich i pełnych fajerwerków żywotów faktycznie pokażą talent, niech będą ponadczasowymi idolami. Bycie legendą natomiast sugeruje, że prócz zdolności mieli coś jeszcze – doświadczenie, aby umieć przeżyć. Tej zdolności zabrakło Ledgerowi. Zmarł zbyt młodo, żeby pokazać, jakim aktorem będzie w dojrzałym, męskim wieku i zwieńczyć swoją karierę legendarną kropką nad „i”. Zagrał jednak sławne role i zdążył nawet sięgnąć po Oscara. Po co mu więc miano legendy? Wystarczy że bez niego nie można sobie wyobrazić Tajemnicy Brokeback Mountain.
5. William Thatcher, Obłędny rycerz (2001), reż. Brian Helgeland
Podobne wpisy
Być może niektórzy stwierdzą, że trudno tę frywolną „rólkę” porównywać z takim Jokerem albo kowbojem Ennisem nieszczęśliwie zakochanym w swoim koledze po fachu. Niejednokrotnie jednak mylnie utożsamia się jakość aktorstwa z ilością dramatyzmu zawartą w odgrywanym bohaterze. Heath Ledger w roli historycznej postaci komediowej jest znakomitym nośnikiem wciągającej rozrywki. Sam przecież scenariusz filmu do rewelacyjnych nie należy. Szczęśliwie m.in. Ledger, Rufus Sewell, Paul Bettany i Alan Tudyk ubogacili go na tyle, że produkcję Helgelanda na tle innych jego filmów, a w przypadku Ledgera zwłaszcza Zjadacza grzechów tegoż reżysera, można uznać za jedną z bardziej udanych. W tym akurat przypadku obawiałem się, że nasz niedoszły solenizant z czwórką z przodu, cały w zbroi i z włosami blond wypłowiałymi od australijskiego słońca, ulegnie komediowemu banałowi. A tu niespodziewanie, dzierżąc nonszalancko kopię w dłoni, sprawił, że rycerskie ideały odarte z dramatycznych uniesień wcale nie okazały się warte mniej.
4. Tony, Parnassus (2009), reż. Terry Gilliam
Za sprawą śmierci Ledgera film Gilliama zyskał taką, a nie inną formę. Trzeba było inaczej skonstruować scenariusz, dobrać aż trzech nowych aktorów i zmontować całość tak, by widz nie zauważył żadnych technicznych i logicznych wpadek ze strony twórców. W kontekście całej twórczości reżysera oraz samej postaci doktora Parnassusa ów podejrzewany o samobójstwo Ledger okazał się niezwykle symboliczny. Po śmierci jego legenda momentalnie rozdęła się jak do granic wytrzymałości napełniony balon, co zaowocowało nawet pośmiertnie przyznanym Oscarem za drugoplanową rolę w Mrocznym rycerzu. A co do Parnasussa jako filmu i Parnassusa jako bohatera, z jednej strony symboliczność Ledgera objawiła się w przemożnym wpływie na konstrukcję opowieści Gilliama, co w wypadku jego hermetycznych światów nie powinno się zdarzyć, a z drugiej w tym, kim w ogóle był doktor wraz ze swoim imaginarium. Parnassus, udręczony swoim doczesnym życiem, którego nie mógł zakończyć z powodu daru nieśmiertelności, na chwilę stał się śmiertelnikiem. Uzyskał wielkie moce, sławę i miłość. O mały włos jednak nie straciłby przez to wszystkiego, co najważniejsze – córki. Heath Ledger nieśmiertelny nie był, ale z kolei zyskując talent, sławę, miłość i pieniądze, podobnie udręczony swoim istnieniem jak Parnassus, podobnie jak on mając córkę, nie wytrzymał.