search
REKLAMA
Remake

PRAWDZIWE KŁAMSTWA. Oryginał i remake

Tekst gościnny

1 stycznia 2012

REKLAMA

Zapewne niewiele osób zdawało sobie sprawę z istnienia tego filmu. Mała, francuska produkcja, która pojawiła się w kinach na początku lat 90. (1991) i nie zyskała zbyt dużego rozgłosu. La Totale! to produkcja straconej szansy, zwłaszcza jeśli porównać ten film do amerykańskiego remake’u. Prosty, ale świetny pomysł wyjściowy został zarżnięty absolutnie niepotrzebnymi scenami, toporną reżyserią i miejscami bardzo amatorskim wykonaniem. Miała to być komedia pełna akcji i trzeba stwierdzić, że niestety poległa na obu frontach, bo komediowo ten film prezentuje poziom polsatowskich sitcomów, a jeśli chodzi o sceny akcji… cóż, budżet (a w zasadzie jego brak) zrobił swoje i tandetne wykonanie oscyluje blisko „współczesnej polskiej szkoły filmowej” – czyli partactwo do kwadratu. Na plus zaliczyć można parę głównych bohaterów – jest między nimi sporo chemii, a wszystko jest sprawnie zagrane, choć bez rewelacji. Film na raz, zjadliwy w bezsenną noc ok 3. nad ranem, zapijany kubkiem gorącego kakao.

True Lies przewyższa oryginał pod każdym względem. Owszem, cały szkielet fabularny jest identyczny jak w wersji francuskiej, a wiele scen to niemal kalki z La Totale!, jednak całościowo wersja amerykańska jest filmem zdecydowanie lepszym. Wielkie, wysokooktanowe, naładowane emocjami, pirotechniką oraz świetnymi efektami specjalnymi widowisko. Typowo cameronowska produkcja, w której łatwo dostrzec rękę mistrza, bo, co jak co, ale jeśli chodzi o kino akcji, to Cameron nie ma sobie równych.

Kanadyjczyk przerobił scenariusz na zasadzie: zostawiamy główny wątek od początku do końca, wyrzucamy bezjajeczne i nudne sceny, dodajemy natomiast hollywoodzki rozmach oraz masę ciętych dialogów i mamy receptę na jeden z najlepszych akcyjniaków w historii kina. Podobno im mniejszy budżet tym lepiej, bo wtedy twórcy muszą używać jeszcze więcej wyobraźni i dać od siebie jeszcze więcej w procesie twórczym – teoria ta nijak się ma do wujka Camerona. Ok, wszystkiego jest tutaj od groma (sceny na moście, Harriery, ostrzał w wieżowcu, mały armageddon na wyspie – scen akcji wystarczyłoby na przynajmniej trzy filmy) i całość jest mocno przesadzona, ale Cameron wie, jak budować genialny spektakl i w żadnej, nawet najbardziej nieprawdopodobnej scenie nie przekracza pewnej umownej granicy.

Efekty (nie licząc najsłabszej w filmach Camerona tylnej projekcji) do dziś wyrywają mosznę, a muzyka niezawodnego jak zawsze Brada Fiedela wyśmienicie buduje klimat filmu. True Lies to także świetna komedia, mocno bawiąca się konwencją kina szpiegowskiego, z prawdopodobnie („T2”?) najlepszą rolą Schwarzeneggera, który jeszcze wtedy nie wiedział, że kręci swój ostatni dobry film. Aktorsko sensacyjniak Camerona w ogóle miażdży – Paxton jak zwykle rozbija na atomy swoją obecnością na ekranie, a Tom Arnold sprawdza się idealnie jako wyszczekany współpracownik Schwarzeneggera. Duża w tym zasługa dialogów, a zwłaszcza cameronowskiej słabości do „kumpelskich” pyskówek (wystarczy przypomnieć sobie relacje pomiędzy porucznikiem Traxlerem a detektywem Vukovichem w pierwszym Terminatorze), wszystkie sceny dialogowe pomiędzy dwoma Arnoldami zwyczajnie zabijają.

Mówiąc krótko, True Lies to kawał świetnej przygody i akcji w starym stylu oraz idealny przykład najwyższych lotów amerykańskiego kina popcornowego lat 90.

  • François Hadji-Lazaro (szef wydziału) oraz Eddy Mitchell (Albert) to znani i popularni we Francji muzycy.
  • Scenariusze obydwu filmów w wielu aspektach są naprawdę bliźniaczo podobne. Zarówno we francuskim, jak i amerykańskim filmie znalazły się: Kochanek żony (niby agent / sprzedawca samochodów), podsłuch w torebce, motyw stenogramów z rozmów między żoną a kochankiem, oszukiwanie żony co do swojej pracy, nawet sposób, w jaki główny bohater dowiaduje się o zdradzie i to, jak struty idzie przez ulicę jest bliźniaczo podobne, jest motyw jazdy próbnej i rozmowy bohatera z kochankiem żony, jest brakująca kartka ze stenogramu, Simon zwabiający Helen do taniej przyczepy i akcja zamaskowanych agentów, przesłuchanie Helen, uderzanie stołkiem w kuloodporną szybę itd. itp.. Powtórzono w zasadzie wszystkie motywy z francuskiego oryginału, nawet chwilami sposób montażu jest podobny (szczególnie motyw z Simonem). Co ważne, często wyśmiewanej akcji z UZI spadającym po schodach i rozwalającym terrorystów nie wymyślił Cameron – scena ta w identycznej formie (zwolnione tempo) była już we francuskim filmie.
  • Cameron miał zamiar wyreżyserować „Spider-Mana” z Michaelem Biehnem w roli tytułowej i Schwarzeneggerem jako doktorem Octopusem, jednak wymogi studia wobec budżetu oraz niewystarczająca technologia (cały Cameron) spowodowały, że żelazny Jim zrezygnował i zabrał się za produkcję True Lies.
  • Był to pierwszy poważny sprawdzian dla Digital Domain – założonej przez Camerona i Stana Winstona firmy zajmującej się produkcją efektów specjalnych – sprawdzian nagrodzony nominacją do Oscara (przegrana z Forrestem Gumpem).
  • To Arnold Schwarzenegger podsunął Cameronowi pomysł na film.
  • Jamie Lee Curtis naprawdę zwisała z lecącego helikoptera.
  • Na potrzeby filmu za ponad 100.000 dolarów wynajęto trzy Harriery wraz z pilotami.
  • Film spotkał się z (nie dziwne) bardzo chłodnym przyjęciem ze strony wyznawców islamu w USA i Wielkiej Brytanii, a także został zakazany w większości krajów muzułmańskich.
  • Postać odgrywana przez Charltona Hestona została luźno oparta na postaci Nicka Fury’ego ze świata Marvela.
  • Rosanna Arquette, Kim Basinger, Annette Bening, Joan Cusack, Geena Davis, Melanie Griffith, Jennifer Jason Leigh, Madonna, Demi Moore, Michelle Pfeiffer, Sharon Stone, Emma Thompson oraz Debra Winger były brane pod uwagę jako kandydatki do roli Helen.
  • Pierwszym wyborem do roli Helen była Jodie Foster, jednak musiała odmówić z powodu zobowiązań przy produkcji filmu Nell.
  • Podczas akcji w magazynie na wyspie Harry rzuca granat, który pojawia się praktycznie znikąd. Wcześniejsza scena z tym właśnie granatem została z filmu wycięta. Można przeczytać o niej w nowelizacji scenariusza, gdzie Juno wkłada odbezpieczony granat między nogi Helen i mówi: „Musisz tylko trzymać nogi razem”. W książce wyciągnięty  (przez Harry’ego) spomiędzy nóg granat zostaje zabezpieczony pierścionkiem użytym zamiast zawleczki – stąd później na okładce filmu wziął się taki właśnie charakterystyczny granat.
  • Zdjęcie Helen z granatem między nogami znalazło się m.in. na polskiej okładce wydania True Lies na VHS.
  • Wycięto sceny ukazujące bliższe relacje pomiędzy Taskerem i Juno.
  • Cameron standardowo dla siebie przekroczył budżet, który z planowanych 60 milionów doszedł do ok. 115 milionów zielonych papierków, przez co True Lies stało się najdroższym ówcześnie filmem w historii.
  • Planowano nakręcić sequel (przy dużym lobbingu ze strony Arnolda, którego gwiazda już mocno przygasła, a który od True Lies nie nakręcił żadnego godnego uwagi filmu) z całą obsadą powracającą po latach, Cameron miał już nawet gotowy zarys scenariusza, ale wydarzenia z 11. września pokrzyżowały te plany. Podobno terroryzm już nie był zabawny, a przynajmniej trudniej byłoby go sprzedać jako komedię.
  • W mniej więcej tym samym czasie było w przygotowaniu dwupłytowe wydanie DVD True Lies z dodatkami, wyciętymi scenami i dokumentami – z powodów takich jak powyżej produkcja specjalnego wydania DVD została wstrzymana.
  • Cameron wprosił się do domu Stanleya Kubricka, którego był wielkim fanem (to dzięki 2001: A Space Odyssey postanowił samemu spróbować sił w Hollywood), miał to być jego prezent urodzinowy. Okazało się, że Kubrick był pod wielkim wrażeniem strony wizualnej filmu i wraz z Cameronem przeglądali sceny z efektami specjalnymi z True Lies. Cameron tłumaczył mistrzowi sposób, w jaki powstawała część bardziej innowacyjnych efektów. Zainteresowanie Kubricka było związane z jego wieloletnimi pracami nad ekranizacją „Super-Toys Last All Summer Long”, czyli późniejszym AI Spielberga.

Tekst z archiwum film.org.pl (11.12.2011)

REKLAMA