Miejsce 3. Vive la révolution! | Podbój Planety Małp (1972)
Podbój Planety Małp to nie tylko najlepszy sequel oryginału, ale i zdecydowanie najmroczniejsza część sagi. Dość powiedzieć, że ostatni akt filmu to krwawa, małpia rewolucja, gdzie zobaczyć możemy płonącego żywcem człowieka, chodniki pełne małpiej krwi, sztyletowanie oddziałów porządkowych czy egzekucję małpy za pomocą wymierzonej między oczy kuli. Film miał potężne problemy z cenzurą i ostatecznie istnieje w dwóch wersjach. Obraz kończy porażający, mesjanistyczny monolog Caesara:
To, co tu dziś widziałeś, małpy na całym świecie będą jutro naśladować. […] Tam, gdzie ogień, tam jest i dym. A w tym dymie, od dnia dzisiejszego, moi ludzie będą się ukrywać, spiskować i planować nadejście nieuniknionego dnia upadku człowieka. […] Kiedy morza staną się martwe, a lądy przeistoczą w pustynie, wtedy to ja wyprowadzę moich braci z niewoli. I zbudujemy własne miasta, w których ludzie będą jedynie naszymi sługami. I założymy własne armie, własną religię, własną dynastię! Ten dzień nadszedł już… dziś!
Miejsce 2. Nie! | Geneza planety małp (2011)
Geneza planety małp to znakomite kino science fiction, doskonały reboot serii i najlepszy film o tytułowej planecie małp. Udało się tutaj dosłownie wszystko, łącznie z żonglowaniem motywami z oryginalnej serii i do tejże nawiązaniami. Właśnie dlatego pierwsze wypowiedziane przez Caesara słowo to znane z opowieści Corneliusa „nie” (Ucieczka z Planety Małp). W filmie Ruperta Wyatta wykorzystane w sposób powodujący ciarki. Zdecydowanie najmocniejsza scena filmu.
Miejsce 1. Statua Wolności | Planeta Małp (1968)
Nie mogło być inaczej. Na pierwszym miejscu kultowa scena kończąca oryginalną Planetę Małp. Porażające odkrycie głównego bohatera, że przez cały czas znajdował się na swojej rodzinnej planecie, to nie tylko znakomity twist, przerażający rachunek wystawiony naszemu gatunkowi, ale przede wszystkim jedna z najbardziej kultowych scen całej zachodniej popkultury. Oczywiście swoje miejsce w historii zapewnia fenomenalnemu w swej prostocie pomysłowi na wykorzystanie Statui Wolności jako symbolu cywilizacji człowieka.
Chociaż nigdy nie miałem okazji obejrzeć filmu, nie znając finałowego zwrotu akcji (dziękuję, mamo, za „wiesz, że to Ziemia?”), to wciąż i wciąż zakończenie, podkreślone dramatycznym monologiem Charltona Hestona, robi na mnie ogromne wrażenie:
W końcu naprawdę się nam udało! Wy maniacy! Zniszczyliście ją! Żeby was diabli! Żeby was wszyscy diabli!
korekta: Kornelia Farynowska