Ogłuszające eksplozje w kosmicznej próżni i nieśmiertelni bohaterowie, czyli… MITY utrwalone przez kino
Kino to sztuka kłamania. Nasi ulubieni aktorzy wcale nie są tak fizycznie doskonali, jak prezentują się na ekranie. Karkołomne sceny akcji to efekt umiejętnego montażu, efektów specjalnych i pracy zabezpieczonych kaskaderów. Z drugiej strony kino – a zwłaszcza amerykańskie – wytworzyło potężną ikonografię i utrwaliło wiele zakłamanych obrazów rzeczywistości. Przyglądamy się scenom, które widywaliśmy dziesiątki razy w różnych filmach, a które niewiele wspólnego mają z prawdą.
Defibrylator – reanimator
Oglądanie scen medycznych jest zupełnie inne, gdy Twoja lepsza połówka jest człowiekiem z branży. Jedną z największych filmowo-medycznych bzdur jest reanimująca moc defibrylatora. Znamy to doskonale: napięcie sięga zenitu, a stawki rosną, gdy bohater traci puls. Wtedy to lekarski zespół wyciąga broń najcięższego kalibru – aparat z dwiema „słuchawkami”, którego działanie przywróci do życia nawet złamane serce. Niestety, nie ma tak łatwo – defibrylator nie jest w stanie przywrócić akcji serca, które się zatrzymało.
Tłumik nie tłumi
Dla filmowych płatnych morderców tłumiki są najlepszymi przyjaciółmi. Wystarczy dokręcić niewielką rurkę do broni i huk wystrzału zmienia się w zaledwie pufnięcie. Cóż, pewnie niejeden realny mafiozo chciałby strzelać z pistoletu tak cicho jak z łuku – ale nie ma lekko. Tłumik, owszem, wycisza strzał, ale robi to nieznacznie. Huk nadal jest słyszalny i nie można załatwić kogoś „po cichu”.
Seks czyściutki i piękniutki
…jak lotnisko w Dubaju. Bynajmniej. Bohaterowie filmów zdają się nie mieć problemów z poceniem, każda pozycja przynosi im satysfakcję, nie muszą się po wszystkim wycierać lub niezgrabnie owijać kołdrą czy ubraniami. Wszystko zaczyna się, rozwija i kończy zgodnie z planem. Zastanawiająca jest również średnia długość filmowego stosunku – bodajże rekordowe jest kilka sekund w Nagim Instynkcie, spędzone na stojąco przez Michaela Douglasa i Jeanne Tripplehorn.
Eksplozje na Ziemi
Wybuch bomby lub granatu odrzuca osobę stojącą metr od epicentrum – po czym delikwent, nieco poparzony, wstaje i idzie dalej. Tę scenę oglądamy, od kiedy filmowcy nauczyli się symulować wybuchy. Rzeczywistość jest jednak dużo brutalniejsza. Jeśli wybuch nie rozerwałby ofiary na strzępy, to zabiłby ją szok wywołany nagłym wzrostem temperatury, ciśnienia, falą uderzeniową lub, w ostateczności, uszkodzenia płuc albo odłamki ładunku wybuchowego uderzające w ciało z szybkością większą niż najszybsze zanotowane tornada.
Lasery w kosmosie
Tutaj temat jest nieco bardziej skomplikowany. Przyzwyczailiśmy się do epickich kosmicznych bitew, w których statki poruszające się w próżni eksplodują, zajmują się ogniem lub strzelają do siebie wiązkami lasera. Niestety, prawdziwe gwiezdne wojny nie byłyby tak widowiskowe. Spalanie w warunkach mikrograwitacji jest co prawda efektowne, a można je zaobserwować na filmach ukazujących eksperymenty NASA z kosmicznymi wybuchami, natomiast czerwone i niebieski wiązki laserów to już totalnie „fiction”, a nie – „science”, bo w próżni laser jest po prostu niewidoczny. Inna sprawa, że podobne efekty mogłyby spowodować miotacze wiązek plazmy, która w określonych warunkach zachowuje się podobnie do tego, jak filmowcy wyobrażają sobie laser.
Wybuchające beczki z paliwem
Został ci jeden pocisk, a naprzeciwko siebie masz pół tuzina wrogów? Nic prostszego – wyceluj w stojące za nimi beczki z benzyną, które w widowiskowej eksplozji pozbawią twoich wrogów życia (chyba że scenarzysta i reżyser popełnili błąd związany z eksplozjami na Ziemi). Tylko że… nie. Mit ten chyba częściej powielają gry komputerowe, a jest od daleki od prawdy. Pojedyncza kula ma niewielkie szanse, by spowodować zapłon paliwa w beczce. Sorry, bohaterowie ostatnich akcji, musicie znaleźć inny sposób!
Światła, kamera, akcja!
Doskonale znany obraz: reżyser szykuje się do nagrania sceny. Przez megafon wydaje polecenia ekipie technicznej, operatorowi, a w końcu – aktorom. Prawda wygląda nieco inaczej. Światła są ustawiane i włączane na długo przed włączeniem kamery. Niektóre z lamp potrzebują kilkunastu minut na rozgrzanie i osiągnięcie odpowiedniego poziomu jasności. Gdyby zostawić to wszystko na ostatnią chwilę – scena wyglądałaby po prostu marnie. Dużo większa szansa jest na to, że usłyszycie na planie filmowym inną trójcę: „dźwięk, kamera, akcja”.
Na pustyni pierwszą potrzebą jest woda
To znaczy – owszem, woda jest jak najbardziej potrzebna, zwłaszcza na pustyni. Ale w przypadku awaryjnego lądowania na Saharze w samo południe najlepiej byłoby w pierwszej kolejności poszukać cienia. Temperatura w pełnym słońcu może pozbawić nas wody – tej, którą mamy w organizmie.
Raz, dwa, trzy, chloroform i ty!
Chcesz szybko pozbawić ofiarę przytomności? Lepiej opanuj tajemne techniki sztuk walki. Chusteczka nasączona chloroformem może się nadać tylko pod jednym warunkiem – że zaatakowana osoba zgodzi się ją wąchać przez kilka minut. W innym wypadku jedno czy dwa zaciągnięcia się substancją nie spowodowałyby nagłej utraty przytomności. Warto to wiedzieć, jeśli planujecie w najbliższym czasie jakieś ciche porwanie.