search
REKLAMA
Zestawienie

Oceniamy WSZYSTKIE filmy KINOWEGO UNIWERSUM MARVELA

REDAKCJA

26 kwietnia 2019

REKLAMA

Avengers: Wojna bez granic (2018)

Filip Pęziński: Bracia Russo i cała ekipa odpowiedzialna za Avengers: Wojnę bez granic stała przed niezwykle trudnym zadaniem stworzenia filmu, który z jednej strony połączy wątki i postaci z całego uniwersum, a z drugiej też pod nimi się nie ugnie. Powiedzieć, że im się udało, to nie powiedzieć nic. Twórcy z poziomu superbohaterskiej zabawy przenieśli ten świat w rejony bliższe chociażby Władcy Pierścieni Petera Jacksona, dzięki czemu dostaliśmy wielowątkowe, emocjonujące, zachwycające rozmachem, mitologiczne wręcz widowisko. Wojna bez granic okazała się nie tylko najlepszym ubiegłorocznym blockbusterem, ale i w mojej ocenie najlepszym w historii filmem przenoszącym na ekran idee stojące za całym nurtem komiksu superbohaterskiego.

Łukasz Budnik: Oj, nigdy chyba nie zapomnę tego, jak wbity w fotel byłem po pierwszym kinowym seansie Wojny bez granic, czując się, jakbym sam dostał w szczękę od Thanosa. Russo bezlitośnie maglują widzą, utrzymując go w ciągłym stresie co do tego, kto wyjdzie cało z potyczki z tym kapitalnym antagonistą. Wojna bez granic doskonale broni się nawet po kilku seansach – tak zwane replay value jest tu potężne, bo film ma perfekcyjną strukturę i tempo. Ani chwili nudy, a jedynie płynne przechodzenie z jednej sceny do drugiej i cieszenie się kolejnymi niesamowitymi momentami i interakcją bohaterów. Wspaniałe!

Ant-Man i Osa (2018)

Łukasz Budnik: Słabszy od części pierwszej, ale i tak będący bardzo przyjemną rozrywką (po Wojnie bez granic śmiało można powiedzieć, że bardzo lekką). Oglądanie Rudda w tej roli to nadal wielka uciecha, a tutaj ma jeszcze lepszą chemię z Evangeline Lilly, która wyraźnie bardzo dobrze czuje się w roli Osy. Doceniam całkiem świeże podejście do tematu antagonisty, udany humor, podobnie jak w części pierwszej w dużej mierze zagwarantowany przez kumpli Scotta, i pomysłowe, świetnie zrealizowane sceny akcji. Nie da się jednak uciec od wrażenia, że całościowo odbębniono ten film tylko po to, by poszerzyć zagadnienie świata kwantowego i dostarczyć scenę po napisach. Trudno, wybaczam.

Filip Pęziński: A z kolei mnie, któremu część pierwsza zwyczajnie się nie podoba, sequel dużo bardziej przypadł do gustu. Chociaż przyznać muszę, że to de facto bardzo podobne do siebie filmy. Tu – tak jak w oryginale – główną siłę stanowi obsada (Rudd bawi się doskonale, a widz z nim!), lekki humor, pomysłowe sceny akcji i niezobowiązujący charakter całości. Co sprawiło zatem, że tu to wszystko działa? Przyznam szczerze, że nie mam bladego pojęcia. Szczególnie że jako wstawiony między dwie części Avengers przerywnik powinien mnie zirytować.

Kapitan Marvel (2019)

Filip Pęziński: Chociaż z całych sił chciałem ten film polubić, to do samego końca mi się nie udało. Pierwsze minuty odrzuciły mnie niezgrabnym, pełnym ekspozycji, a mimo to niezrozumiałym światotwórstwem, a dalsza część ogólną przezroczystością. Tytułowa bohaterka nie budziła we mnie specjalnej sympatii, a ekran z łatwością kradły jej postaci drugoplanowe. Warto docenić role Samuela L. Jacksona i Bena Mendelsohna, a spuścić zasłonę milczenia nad najnudniejszą kreacją Jude’a Lawa. Podobał mi się nostalgiczny klimat lat dziewięćdziesiątych, miejscami również humor. Poza tym jest to przeciętniak, o którym zapomniałem chwilę po opuszczeniu kinowej sali.

Łukasz Budnik: Ja z kolei nastawiałem się na przeciętny film, a dostałem całkiem sympatyczne origin story, które może rzeczywiście nie zostaje w głowie na długo, ale sprawia sporo przyjemności. Brie Larson kreuje sympatyczną protagonistkę i ma bardzo dobrą chemię z Samuelem L. Jacksonem, choć najbardziej doceniam wspomnianego Bena Mendelsohna, który jest tu po prostu rozbrajający. Zupełnie z zaskoczenia moja ulubiona postać filmu. Zgoda z Filipem co do Lawa – jak można było tak zmarnować tego aktora! Jego postać mógł zagrać ktokolwiek. Ach, znakomita robota przy odmłodzeniu Jacksona, zupełnie jakby jego młodsza wersja przybyła do naszych czasów.

Avengers: Koniec gry (2019)

Łukasz Budnik: Piszę te słowa dzień po kinowym seansie i nadal buzuje we mnie zachwyt. Russo absolutnie spełnili moje oczekiwania co do zamknięcia dotychczasowej serii, tworząc wspaniałe, kipiące pomysłami, nostalgią i akcją widowisko. Być może na chłodno zacznę dostrzegać więcej wad, ale na tę chwilę króluje radość z tego, jak udanym i sprawnym filmem jest Koniec gry. Trudno mówić wiele bez zdradzania szczegółów fabuły, więc na tę chwilę ograniczę się do tego, że był to jeden z najbardziej satysfakcjonujących seansów w moim życiu, a kilkakrotnie dosłownie miałem ochotę bić brawo i krzyczeć z ekscytacji. Niesamowite, co ci faceci zrobili dla Marvela w tym i poprzednim filmie.

Filip Pęziński: Ja z kolei będę dużo bardziej krytyczny. Oczywiście Russo zrobili film bardzo dobry, miejscami znakomity (środkowy akt kipi od emocji i bezgranicznej zabawy), ale niestety nie pozbawiony wad. Wad, których trudno doszukać mi się w ich poprzednim filmie. Koniec gry wytrąca z równowagi pospiesznym, rwanym i pokracznym otwarciem, słabo miejscami wywarza humor i patos, nie do końca przekonywały mnie też kierunki, w których twórcy poszli z poszczególnymi bohaterami, a rozwleczony epilog zwyczajnie wymęczył. Nie zrozumcie mnie źle. To wciąż rozrywka na nieosiągalnym dla szeroko rozumianej konkurencji poziomie, ale dużo tu wybijających z rytmu niedociągnięć i przekombinowań.

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA