search
REKLAMA
Zestawienie

Niedocenione PEREŁKI DEKADY. Filmy zasługujące na WIĘKSZE uznanie

Tomasz Raczkowski

12 stycznia 2020

REKLAMA

Blokada (2015)

W ubiegłym roku Parasite zdobyło szturmem świat kina (a kampania nie jest jeszcze zakończona), łącząc zręczne rozgrywanie rozmaitych gatunkowych tropów, społeczne zacięcie i tożsamość rodzimej, koreańskiej kinematografii. Podobną rzecz – choć nieco mniej spektakularnie na poziomie formy – zrobił cztery lata wcześniej turecki reżyser Emin Alper w Blokadzie, filmie zdecydowanie mniej głośnym na rynku międzynarodowym. Historia dwóch braci – zwolnionego warunkowo z więzienia Kadira i introwertycznego Ahmeta – w przywodzącym na myśl transowe łamigłówki Davida Lyncha stylu łączy psychologiczny dramat, thriller polityczny i społeczną panoramę przedmieść tureckiej metropolii. Blokada proponuje mroczną, skąpaną w podejrzliwości i paranoi wycieczkę w głąb psychiki głównych bohaterów, rysując przy tym wyraziście kontekst niestabilnej, autorytarnej Turcji. Alper ujmuje wieloznaczną historię w angażującą, miejscami hipnotyczną formę, unikając przy tym przesady i dramaturgicznych klisz. Pierwszorzędne, choć na pierwszy rzut oka niepozorne kino.

Makbet (2015)

Choć wydaje się, że dzieła Williama Szekspira przerobiono już na wszystkie możliwe sposoby, wykorzystując wszystkie dostępne podejścia i estetyki sceniczne i filmowe, nieustannie powstają nowe, nierzadko fascynujące adaptacje dramatów klasyka ze Stratford-upon-Avon. Jedną z najświeższych jest Makbet Justina Kurzela z Michaelem Fassbenderem i Marion Cotillard w głównych rolach. Twórcy podeszli do znanego z niezliczonych inscenizacji materiału w sposób, który można nazwać poszukiwaniem kompromisu pomiędzy odległymi metodami – między tradycją a nowoczesnością, między realizmem a umownością, a wreszcie między wiernością oryginałowi a jego przetwarzaniem. Efektem jest film frapujący, w którym szekspirowski scenariusz wtłoczony jest w transową, drapieżną estetykę przywodzącą na myśl filmy Nicolasa Windinga Refna, a dynamika narracji wygaszana jest na rzecz na wpół medytacyjnych, introspekcyjnych pasaży. Makbet odziera więc elżbietański dramat z teatralności, stawiając na realizm kostiumów i historycznej scenografii, ale jednocześnie przełamuje to dążenie fantazyjnymi naddatkami. Całość, choć niepozbawiona wad, jest filmem imponującym, wydobywającym z mocno eksploatowanych postaci Makbeta i Lady Makbet nową, ożywczo oryginalną jakość. Makbet Fassbendera nie zawojował świata i często wpisuje się ten film w zauważalny w ostatnich latach jakościowy spadek w jego karierze, jednak sądzę, że ta wersja zdradzieckiego szkockiego króla już ze względu na odwagę realizacyjną jest ciekawsza od zastępu ugrzecznionych, kręconych według realistycznego standardu dramatów historycznych inkorporujących często szekspirowskie tropy.

Love (2015)

Kino Gaspara Noé zawsze otaczała aura kontrowersji, ciągnęła się za nim fama problematycznego naturalizmu, a bardziej niż z unikalną przenikliwą refleksyjnością (którą pod brutalną powłoką proponują) jego filmy kojarzyły się z dosłownymi obrazami cielesnych transgresji. Nikt więc, kto znał wcześniej twórczość Francuza, nie był zdziwiony, gdy w 2015 roku przyjechał on do Cannes z filmem zatytułowanym Love i zapowiadającym się ni mniej, ni więcej niż na „artystyczny pornos”. Ci, którzy oczekiwali (z jakiegokolwiek powodu – złośliwego czy perwersyjnego) od filmu dosłownych obrazów tytułowej miłości w wariancie fizycznym, nie zawiedli się. Love obfituje w bezpruderyjne obrazy seksu i nagości. Erotyczny naturalizm jest jednak przetykany, i to obficie, długimi scenami leniwych rozmów, snucia się bohaterów i nakreślaniem emocjonalnego kontekstu seksualnych eskapad. Główne zarzuty wobec Love to więc eksploatacja pornografii i dramaturgiczny banał, będący ledwie pretekstem dla perwersyjnej wycieczki reżysera. Ogólnie rzecz biorąc – Love nie spotkało się z szerokim zachwytem ani nawet akceptacją, stając się raczej kontrowersyjną ciekawostką niż filmowym wydarzeniem. Jeśli jednak oswoimy się z seksualnym wyuzdaniem tego filmu (w zasadzie będącym jedynie zerwaniem z tradycyjną pruderią kina w podejściu do seksu) i spojrzymy na opowiadaną w nim historię jako na pozbawione scenariuszowego oszlifowania odbicie rzeczywistości, dostrzeżemy w Love poruszający i szczery film o nieszczęśliwym związku dwójki ludzi. Seks nie jest tu celem samym w sobie, ale elementem układanki, pomagającym wydobyć niuanse relacji między bohaterami. Pod wieloma względami Love to najsubtelniejsze dzieło Gaspara Noé, w kontekście fiksacji wielu odbiorców na kontrowersyjnej wizualności, niesłusznie niedocenione.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA