search
REKLAMA
Zestawienie

NIEDOBRZE MI! Filmy, których lepiej nie puszczać do obiadu

Katarzyna Kebernik

12 listopada 2018

REKLAMA

Różowe flamingi (reż. J. Waters, 1972)

pink flamingos divine john waters

Ulubiony film wszystkich aspirujących bulimików. Wpychany w gardło palec nie zawsze zadziała, ale oglądanie chorych pomysłów Divine oraz jej kamratów – już tak. Zwieracze puszczające w czasie uczty czy też zdziecinniała kobieta obżerająca się jajkami – te widoki można wyprzeć z pamięci wyłącznie kilkudniową głodówką. Film wywołuje nie tylko estetyczne, ale i etyczne torsje: scena zabijania kurczaka jest ze wszech miar ohydna, okropna, całkowicie zbędna i nic nie zmieni mojego zdania w tej kwestii. W każdym razie: ci z was, którzy poczuli, że sceny jedzenia psiej kupy w Pink Flamingos to jest dokładnie TO, powinni polubić się także z Salo. Potencjał rzygogenny: 4 na 8 pawi.

Indiana Jones i Świątynia Zagłady (reż. S. Spielberg, 1984)

Indiana Jones to przebiegła bestia. Człowiek chce sobie obejrzeć fajne kino przygodowe, wyciąga z barku ciastka, potem kolejne, potem jeszcze czekoladę, akcja rozwija się całkiem niewinnie – aż tu nagle wyjeżdżają mu z kolacją. Nie, nie domownicy. Ci powaleni pseudo-Hindusi. Zupa z oczu i galaretka z małpiego mózgu same w sobie nie są może uberobleśne, ale wyskakują znienacka, podstępniki jedne. Na pierwszych seansach Świątyni Zagłady biedni, niczego nieświadomi, poczciwi widzowie musieli zapewne wymiotować do tych samych kubełków, z których jeszcze przed chwilą wyjadali tłusty od oleju popcorn. Ot, zwrot zakupu. Potencjał rzygogenny: 2 na 8 pawi.

Hannibal (reż. R. Scott, 2001)

ridley scott anthony hopkins ray liotta brain scene scena z mozgiem

Doktor Lecter ma bardzo specyficzne gusta kulinarne, idące w poprzek tego, co większość społeczeństwa zwykła określać jako smaczne. Chyba najbardziej nieapetyczne danie zaserwował widowni w filmie Ridleya Scotta. To tutaj Anthony Hopkins dokonuje wyrafinowanej egzekucji na Rayu Liotcie, jako ostatni posiłek przed śmiercią oferując mu… jego własny mózg. Oprócz mdłości i bólu brzucha scena ta pozostawia po sobie szereg pytań. No bo czy to jest w ogóle możliwe? Ile swojego mózgu można zjeść, a nadal pozostawać świadomym? Potencjał rzygogenny: 7 na 8 pawi.

Ludzka stonoga (reż. T. Six, 2009)

human centipede tom six

Nie tylko część pierwsza, ale i wszystkie kolejne. Co ja tu mam trzaskać w klawiaturę po próżnicy? Jeśli historia o zdegenerowanym naukowcu, który postanawia połączyć grupę ludzi w jeden układ trawienny, zszywając razem ich usta i odbyty, nie sprawi, że odechce się wam posiłku, to doprawdy nie wiem, co byłoby w stanie zepsuć wasz apetyt. Wspomaganie kuracji przeczyszczającej to nie jedyny plus tej wyjątkowej pozycji: dzieło m.in. uczy nieufności względem medycyny alternatywnej, leczy fiksacje analne, pobudza do refleksji nad bezsensem egzystencji… Potencjał rzygogenny: 8 na 8 pawi.

A wy jak tam? Czego nie polecacie oglądać przy jedzeniu? Ostrzegajcie się nawzajem w komentarzach!

Katarzyna Kebernik

Katarzyna Kebernik

Publikuje w "KINIE", Filmwebie, serwisie Film w Szkole i (oczywiście) na film.org.pl. Edukatorka filmowa w Zespole Edukacji Ferment Kolektiv. Lauretka II nagrody w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych oraz zwyciężczyni konkursu Krytyk Pisze Festiwalu Kamera Akcja.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA