NARZECZONY ŚMIERCI. 5 najlepszych ról Javiera Bardema
2. Brat Lorenzo, Duchy Goi (2006), reż. Miloš Forman
Czym może się skończyć jedzenie wieprzowiny w XVIII-wiecznej Hiszpanii? Uwięzieniem w lochach inkwizycji, wymuszającymi zeznania torturami, wreszcie oskarżeniem o bycie praktykującym judaizm Żydem i stosem. I nie szkodzi, że Miloš Forman w swoim ostatnim filmie nieco mija się z prawdą historyczną, bo inkwizycja w tym okresie panowania Burbonów w Hiszpanii była w rozsypce, zarówno od strony ideowej, jak i tej dotyczącej możliwości podejmowania rozmaitych działań (jak tortury, stosy). Udało mu się jednak przy pomocy talentu dwójki aktorów (Natalie Portman i Javiera Bardema) stworzyć coś w rodzaju ekscerptu z dwulicowości instytucjonalnej Kościoła, któremu pod względem manipulacji umysłami ludzi wcale nie ustępuje ani usilnie trzymająca się władzy monarchia, ani napompowana ideami wolności republika. Takie pożegnanie reżysera z kinem jest niejako trafnym podsumowaniem jego europejskiego doświadczenia ucisku jednostki przez władzę. Dlatego też nie sposób sobie wyobrazić, żeby w takim filmie rolę brata Lorenzo mógł zagrać ktoś inny niż Europejczyk, Hiszpan i właśnie Javier. I kto tu jest dziwką? – jak pyta Goya (Stellan Skarsgård). On, Hiszpania? A może najdoskonalej w roli ideowej kurwy sprawdza się właśnie eksbrat Lorenzo (więc i Bardem), naśladując swój Kościół?
1. Anton Chigurh, To nie jest kraj dla starych ludzi (2007), reż. Joel Coen, Ethan Coen
Pewnie nie będę w tym przypadku oryginalny, bo akurat ta rola Bardema dla ogromnej rzeszy kinomanów jest aktorskim majstersztykiem. Została również doceniona m.in. aż Oscarem, nie licząc innych nagród. Powodów można by wymienić bardzo wiele, poczynając od fizyczności Bardema, a kończąc na scenariuszowym rozpisaniu samej roli. Narzędzia, których Anton Chigurh używa do zabijania, również są nietuzinkowe i przez to straszne. A przy tym nie jest on pierwszym lepszym zwyrodnialcem mordującym z czysto hedonistycznych pobudek. Chigurh jest zwyrodnialcem z krwi i kości. Jego przeciwna wszelkiej skłonnej do dobra naturze psychika mordercy tak głęboko tkwi w tym, co nazywamy złem, że można pokusić się o stwierdzenie, że Anton w obrębie swoich zasad i krwiożerczej moralności jest wręcz uczciwy i bardzo ludzki. Nie zna czegoś takiego jak współczucie, wyrzuty sumienia czy skrucha, jednak cechuje go rozwaga oraz racjonalizm, i to niekiedy umotywowany w sposób trudny do logicznego podważenia. Dlatego też uważam, że zagrać tak jednoznacznie negatywną postać, a przy tym rozważną i logiczną, mógł tylko aktor niezwykle utalentowany i oddany bez reszty bohaterowi, którego odtwarza na ekranie. Potworna autentyczność Chigurha w wykonaniu Bardema sprawia, że jest to jeden z najstraszniejszych charakterów, jakie kiedykolwiek widziałem w kinie.
Wiem, że pozostawiłem poza zestawieniem wiele ciekawych ról Bardema – chociażby Fiorentino Arizy w Miłości w czasach zarazy Mike’a Newella, Reinaldo Arenasa w Zanim zapadnie noc Juliana Schnabela, Reinera w Adwokacie Ridleya Scotta czy też Pablo Escobara w Kochając Pabla, nienawidząc Escobara Fernando Leóna de Aranoi. Wspominam je więc na końcu, bo wcale nie uważam, że są złe – wręcz przeciwnie, chociaż pojawiły się w niekoniecznie wybitnych filmach. Co dla mnie najbardziej istotne, są znacznie mniej popkulturowo wpływowe i zapamiętywalne niż te, które znalazły się w wielkiej piątce.