Największe WYBUCHY ZŁOŚCI aktorów na planie
Laurence Olivier, Książę i aktoreczka (1957), reż. Laurence Olivier
Podobne wpisy
W jedynej produkcji Marilyn Monroe poza Stanami Zjednoczonymi gwiazda towarzyszy sir Laurence’owi, który niespecjalnie za nią przepadał, a mówiąc ściślej – nie był fanem jej talentu. Niechęć potęgowało kompletne zaniechanie filmowych obowiązków przez Monroe. Aktorka nie pamiętała kwestii, spóźniała się na plan i nie dbała o charakteryzację. Sfrustrowany Olivier zapisywał wszystkie jej potknięcia w notesie, a czarę goryczy przelała jedna kwestia, którą Olivier zaadresował do Marilyn, rekomendując jej po prostu bycie seksowną. Angielska aktorka Jean Kent stwierdziła, że po realizacji Księcia… legenda teatralnej sceny postarzała się o 15 lat. Laurence odmówił również dalszego reżyserowania filmów – po drugiej stronie kamery pojawił się dopiero 13 lat później przy okazji Trzech sióstr.
Jerry O’Connell, Stań przy mnie (1986), reż. Rob Reiner
Kto powiedział, że złość to domena jedynie dorosłych aktorów? Stań przy mnie to klasyk lat 80., gdzie nabierała blasku krótka, zakończona tragicznie kariera Rivera Phoenixa. Nie on jednak był sprawcą małego skandalu na planie. Ekranowy partner Phoenixa, Jerry O’Connell, wówczas 11-letni, postawił sobie za cel odwiedzenie jarmarku hipisów, który w tym czasie gościł w Oregonie. Rzecz w tym, że jego opiekunka w życiu i w filmie nie zgadzała się na tę eskapadę. Sfrustrowany i zbuntowany Jerry zrobił wszystko, by przemknąć obok kobiety niezauważenie, a dokładnie przywiązał ją do… poręczy. Już na festiwalu dzieciak nawpychał się ciastek z nadzieniem THC. Ponoć znaleziono go później zupełnie zdezorientowanego w parku, a sama produkcja Stań przy mnie musiała zostać przerwana na dwa dni, dopóki 11-letni Jerry nie doszedł do siebie.
Tom Cruise, Mission: Impossible 7 (2021), reż. Christopher McQuarrie
Kiedy wskutek pandemii lwia część przemysłu filmowego spoczywa na jednej osobie, łatwo o nerwy. Choć w tym przypadku to nie one wzięły górę, lecz olbrzymia odpowiedzialność, jaka spadła na Cruise’a. Aktor w żołnierskich słowach, balansując na granicy gróźb, wyłożył aktualne mechanizmy branży, istotę zachowania ostrożności, jego własną w tym rolę, a także rolę wszystkich wokoło. To, co mówił, nie było niewinną przepychanką na planie, przytaczaną w formie anegdoty. Wybuch Cruise’a w stronę swoich pracowników można bowiem przypiąć do każdego biznesu znajdującego się nad przepaścią, stąd jego uniwersalność. Reakcja Toma podzieliła zainteresowanych, choć przeważały głosy usprawiedliwiające aktora – w końcu porzuciwszy wszelkie inne metody, producent za wszelką cenę chciał doprowadzić ekipę do porządku. Być może dla niektórych było to za dużo, bowiem wkrótce potem pięć osób z planu rozstało się z, nomen omen, misją niemożliwą.