search
REKLAMA
Ranking

NAJWIĘKSZE FILMOWE WTOPY FINANSOWE. Tyle przegrać…

Mikołaj Lewalski

9 listopada 2017

John Carter
REKLAMA

Trzynasty wojownik

Budżet: 100 mln dolarów (160 licząc z marketingiem). Wpływ z kin: 61,5 milionów dolarów

Podane wyżej kwoty nie wydają się aż tak imponujące, ale odpowiadają one dzisiejszym 300 milionom dolarów (na produkcję i marketing). Felerne widowisko z Antoniem Banderasem borykało się z wieloma problemami. Po fatalnych opiniach z pokazów testowych film był gruntownie przemontowywany kilka razy. Wskutek kiepskich ocen ze wspomnianych projekcji Michael Crichton (autor książki, na podstawie której nakręcono film) przejął stery produkcji, co opóźniło premierę o rok. Dokręcono nowe zakończenie, zmieniono ścieżkę dźwiękową, wymyślono nawet nowy tytuł. Tego typu desperackie chwyty rzadko kiedy kończą się dobrze – tam, gdzie np. World War Z uniknęło kompromitacji i kasowej porażki, Trzynasty wojownik poległ sromotnie. Kiepskie recenzje, dziwna kampania marketingowa (mocno niezrozumiały plakat przedstawia łódź na tle oka Antonia Banderasa, a zdobiące go hasła reklamują film jako dzieło ludzi odpowiedzialnych za Park Jurajski oraz za Szklaną pułapkę – przeciętnemu odbiorcy to połączenie musiało się jawić niczym lody z musztardą, tuńczykiem i fasolą) i kolejny na tej liście niewiarygodnie wysoki budżet uczyniły to dzieło jedną z największych wtop w historii kina.

Wyspa piratów

Budżet: 98 mln dolarów (115 według pewnych źródeł). Przychód z kin: 18,5 mln dolarów

Produkcja Wyspy piratów przysporzyła tylu problemów, że spokojnie można by nakręcić osobny film na ten temat. Ciągłe zmiany w obsadzie i ekipie filmowej, przepisywanie i modyfikacje scenariusza, kosztowne dokrętki i przebudowa scenografii – wszystko to pochłaniało ogromne kwoty i doszczętnie rozwalało morale na planie. Zdjęcia zostały opóźnione z wielu przyczyn, a kiedy z powodu sprzeczki reżyser zwolnił operatora, ponad dwa tuziny członków ekipy zrezygnowało z pracy przy produkcji. Jak można się było spodziewać, końcowy efekt nie zachwycił krytyków, a widzowie zniechęceni złą prasą, którą otrzymał film, nie zaszczycili go swoją uwagą. Ta porażka w znaczącym stopniu przyczyniła się do upadku Carolco Productions (mające na koncie między innymi Terminator 2: Dzień sądu i pierwsze trzy części Rambo) i zadała potężny cios karierze Geeny Davis. O dziwo, ponoszący największą odpowiedzialność za tę tragedię reżyser (Renny Harlin) wciąż kręci kolejne stratne filmy. Poza drugą częścią Szklanej pułapki niełatwo jednak znaleźć jakikolwiek wartościowy tytuł w jego filmografii. Dlaczego studia pokładają w nim jeszcze jakiekolwiek zaufanie?

Czerwona planeta

Budżet: 80 mln dolarów. Przychód z kin: 33,5 mln dolarów

Co ciekawe, to już trzeci związany z Marsem film na tej liście. Przypadek? Osobiście nie mam pojęcia, ale musiano nim się kierować przy wyborze reżysera tego dzieła. Antony Hoffman do dziś nie posiada nawet własnej strony na angielskiej Wikipedii. Przed nakręceniem Czerwonej planety miał na swoim koncie wyłącznie reklamy telewizyjne. Dziwny to pomysł, żeby oddać tak kosztowny projekt w ręce kompletnego żółtodzioba. O dziwo największy dramat podczas zdjęć nie miał miejsca z jego winy – to Val Kilmer i Tom Sizemore zmienili plan filmowy w pole osobistej wojny. Aktorzy pokłócili się tak dotkliwie, że niezbędne stało się wykorzystywanie dublerów do kręcenia scen, w których ich bohaterowie nawiązują jakiekolwiek interakcje. Żaden z nich nie chciał stać przed kamerą w tym samym czasie, co drugi. Konflikt skończył się bójką, a obaj mężczyźni (wcześniej przyjaciele) przez długi czas nie odzywali się do siebie. Film został zaś surowo potraktowany przez krytyków i nie zdobył nawet połowy swojego wysokiego jak na tamte lata budżetu.

Final Fantasy: Wojna dusz

Budżet: 137 mln dolarów. Przychód z kin: 85 mln dolarów

To był niezwykle ambitny projekt. Pierwsza fotorealistyczna pełnometrażowa animacja 3D w dziejach kina. Najdroższa adaptacja gry komputerowej w historii. Postać głównej bohaterki miała zostać pierwszą wygenerowaną cyfrową aktorką, która pojawiałaby się w innych filmach, wcielając się w różne role. Przeceniono jednak zainteresowanie ogółu widzów marką, która okazała się niedostatecznie popularna, by przyciągnąć ich do kin. Technika, dzięki której stworzono ten obraz, musiała także zniechęcić wielu potencjalnych odbiorców za bardzo przyzwyczajonych do klasycznego sposobu kręcenia filmów. Z pewnością błędem było powierzenie tej produkcji debiutantowi – przeciętne recenzje bez wątpienia mocno zaszkodziły Wojnie dusz, która mimo wszystko zasługuje na uwagę i uznanie – chociażby za śmiałość w przecieraniu szlaków.

Król Artur: Legenda miecza

Budżet: 175 mln dolarów. Przychód z kin: 149 mln dolarów

Obecność tego tytułu na tej liście smuci mnie najbardziej. Jak już kiedyś pisałem, Legenda miecza jest naprawdę interesującą i świeżą produkcją fantasy, która typowy dla gatunku patos równoważy ciętym humorem i audio-wizualnym szaleństwem. Nie jestem w tym jedyny – na Rotten Tomatoes rozdźwięk między głosem krytyki a widowni jest ogromny. Znaczna część osób, które jednak wybrały się na nową produkcję Guya Ritchiego, doceniła jego podejście do konwencji. Niestety w okolicach premiery to właśnie recenzje są wyrocznią dla produkcji, które nie sprzedadzą się same. Te były mocno negatywne, co przesądziło o niskiej frekwencji w kinach – a żeby tak wysoki budżet się zwrócił, potrzebne byłoby przynajmniej trzy razy tyle, ile zarobiono. Wielka szkoda, zwłaszcza że widać tu dużą pasję zaangażowanych w produkcję osób, szczególnie Charliego Hunnama w tytułowej roli. Planowanych kontynuacji już nie zobaczymy.

Wielkich wtop jest znacznie więcej – jeśli znacie jakieś ciekawe historie stratnych filmów, to zapraszam do dzielenia się nimi w komentarzach pod tekstem i na Facebooku!

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA