search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Największe ABSURDY trylogii STAR WARS Disneya

Odys Korczyński

15 stycznia 2021

REKLAMA
W całym uniwersum Gwiezdnych wojen absurdów i drobniejszych nielogiczności są setki, jak nie więcej. Gdy jednak chodzi o najnowszą trylogię GW, to jednak zasługa głównie Disneya. Prócz koncepcyjnego zniszczenia legendy Star Wars stworzonej przez George’a Lucasa, okazało się nią napisanie kontynuacji sagi, żeby dosłownie pękała od nieprawdopodobnych faktów. A nadzieje były tak wielkie. Kiedy w 2012 roku Disney kupił Star Wars, chyba nawet sam Lucas sądził, że jego pomysły zostaną wykorzystane. Tak bardzo się pomylił, przez co dzisiaj możemy mówić o gruzach Gwiezdnych wojen, z których wciąż jednak możemy wyłowić absurdalne perełki, podobnie jak Rey znalazła tellurium we wraku drugiej Gwiazdy Śmierci. Szkoda tylko, że są to smaczki będące przyczynkami do obśmiewania gwiezdnej trylogii Disneya.

A o to już postarała się uwielbiająca konflikty i bagienkowy korpoklimat Kathleen Kennedy. Generalnie włodarze Disneya i należącego do niego Lucasfilm mają się za szefów wszystkich szefów i nie liczą się ani z fandomem GW, ani z pomysłami twórców współpracujących przy najnowszych produkcjach związanych z uniwersum (np. sprawa Benioffa i Weissa oraz Colina Trevorrowa). Podejście korpo polega na liczeniu zysków, uśrednianiu targetów i eliminowaniu z filmów GW wszelkich co bardziej skomplikowanych narracji. Pod władztwem Disneya saga Lucasa stała się niepoważną bajeczką kierowaną tak naprawdę nie wiadomo do kogo. Najnowsze filmy przypominają mi kalejdoskop, w którym wszystko składa się losowo w piękne, barwne kolaże, lecz nie ma w nim sensu ani ciągłości. Widać brak pomysłów, a przede wszystkim brak świadomości metafizycznej wartości starych części, projektowanych przecież tak mozolnie przez George’a Lucasa i współpracowników ze starego Lucasfilm.

Dlaczego Kylo Ren nosił maskę i dlaczego jest sklejona czerwonym klejem?

Wstydził się swojej twarzy – to jedyne logiczne wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy. Mógł mieć też kompleks dziadka Vadera, z tym że Vader nosił maskę ze względów, powiedzmy, zdrowotnych. Mało tego, Kylo nie nosił jej cały czas. Raz ją miał, raz nie, jakby twórcy nie mogli się zdecydować, jak postać Mistrza zakonu Ren ma finalnie wyglądać. A może przyczyny były bardziej prozaiczne? Kylo Ren ściągał maskę tylko dlatego, żeby widz mógł zobaczyć Adama Drivera. Tak znany w porównaniu z Davidem Prowse’em aktor nie mógł pozostać ciągle bez twarzy. Musiał żonglować maską wbrew wszelkim logicznym wytłumaczeniom. W końcu ją nawet zniszczył, lecz nie wiedzieć czemu – naprawił za pomocą czerwonego kleju. Czyżby w tamtych czasach takie maski były towarem deficytowym i nie można było zrobić nowej? A może kolor kleju był dostosowywany do używającego go jak kolor kryształów w mieczach świetlnych? Jak wiemy, Sithowie używali zwykle czerwonych kryształów kyber. Kylo również, chociaż pierwotnie jego miecz nie miał krzyżowej rękojeści i świecił na niebiesko. Podobno dodatkowe wyprowadzenia ostrzy stały się koniecznością z powodu niestabilności energetycznej głównej klingi.

Po co zbudowano kolejną Gwiazdę Śmierci w Przebudzeniu mocy?

Dla szpanu, względnie Najwyższy Porządek nie miał co zrobić z funduszami. Dostali np. jakiś grant z międzygalaktycznej Unii i wyznaczony czas na jego wykorzystanie. Co więc mogli wymyślić, jak nie kolejną Gwiazdę Śmierci, tym razem w formie planety, a nie stacji kosmicznej. Nie ma żadnego logicznego wytłumaczenia tej sytuacji prócz drętwoty umysłowej twórców. Zachowawczy i spragniony zysków jak koń na pustyni Disney może uznał, że nic tak się nie sprzeda jak stara dobra Gwiazda. Nic bardziej mylnego. Gdy już premierowy kurz opadł, widzowie zrozumieli, że dali się nabrać, oglądając Przebudzenie mocy. Nie ma w tym filmie nic nowego, żadnej odkrywczości, lecz jedynie odcinanie kuponów od sagi Lucasa. W tej perspektywie ciekawe, jak wyglądają utyskiwania na części I–III, na które lał się hejt strumieniami dlatego, że nie utrzymały stylistyki części IV–VI? Disney po prostu przesunął granice banału, w czym, trzeba przyznać, był sprytny, przynajmniej w VII części. Dalej już było coraz gorzej, czego królewskim zwieńczeniem tandety jest część IX – Skywalker: Odrodzenie.

Jakim cudem Rey stała się wnuczką Palpatine’a?

W filmie dostępne są jedynie migawki z wczesnego życia Rey. Wątpię, czy był na nie pomysł jeszcze na etapie kręcenia części VII GW. Wtedy jeszcze nie było koncepcji opisującej powrót Imperatora, ale o tym za chwilę. Podobno rodzice sprzedali Rey, żeby ją chronić… przed jej dziadkiem. Palpatine zawzięcie szukał swojej wnuczki, dlatego kazał porwać jej rodziców. Rodzice Rey jednak nie wyjawili mu, gdzie znajduje się ich córka, za co spotkała ich śmierć. Zabił ich oczywiście dziadek Rey, Palpatine. Twój ojciec był synem Imperatora – wyraźnie powiedział to Kylo Ren w rozmowie z Rey w hangarze swojego niszczyciela na planecie Kijimi. Nic się w tej historii logiki nie trzyma, dlatego że Skywalker: Odrodzenie wyraźnie prezentuje nam motywy działania Imperatora Palpatine’a. On chciał, żeby Rey przeszła na Ciemną Stronę Mocy i zajęła, jak twierdził, należne jej miejsce po śmierci demonicznego dziadka. Dlaczego więc chciał ją wcześniej zabić? Czyżby zmienił zdanie? Czemu takich planów nie miał wobec ojca Rey, czyli swojego syna? Kiedy go spłodził? Wreszcie – dlaczego nie chciał, żeby to on był u jego boku jako kontynuator dzieła zniszczenia Galaktyki? Możliwość postawienia tych wszystkich pytań świadczy o tym, że Imperator znalazł się w Disneyowskiej historii GW przypadkiem. Znów korporacja producencka wymyśliła sobie, że najwięcej zarobi, gdy wykorzysta stary, ukochany przez fandom motyw Imperatora. Jakież to lenistwo umysłowe speców od marketingu, tak rżnąć bez cienia wstydu dzieło Lucasa.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA