search
REKLAMA
Artykuł

Najlepsze reżyserskie debiuty

Tekst gościnny

4 października 2016

REKLAMA

THIS IS SPINAL TAP

ROB REINER – THIS IS SPINAL TAP (1984)

This is Spinal Tap to jeden z najzabawniejszych filmów w historii oraz doskonały argument za improwizowaną siłą komedii. W swoim debiucie Reiner sięga do tzw. mockumentu, czyli fikcyjnej formy dokumentu, w którym na wzór A Hard Day’s Night czy All You Need Is Cash roprawia się z nadętą pozą gwiazd heavy metalu. W rezultacie dostajemy więc znakomity zarówno pod względem formalnym, jak i treściowym pastisz na lifestyle zespołu muzycznego (Spinal Tap), ukazujący rubaszne koleje jego losu zarówno na scenie, jak i poza nią.


blood-simple

JOEL I ETHAN COENOWIE – ŚMIERTELNIE PROSTE (1984)

Debiut braci Coehn to intrygujący przykład kina neonoir oraz bezsporna zapowiedź ich frapujące kariery reżyserskiej. W filmie podrażniony romansem żony Julian postanawia zabić małżonkę i jej kochanka, w celu czego osiągnięcia wynajmuje prywatnego detektywa. Rzeczy, które wydają się jednak pozornie proste, komplikują się, a niemal szkatułkowa fabuła odkrywa kolejne, zaskakujące zwroty akcji. Jak przystało na całą ich twórczość, debiut Coenów przesiąknięty jest ironią, absurdem, czarnym humorem oraz zajmującymi dialogami i wydarzeniami, od których należy oczekiwać jednego – nieoczekiwanego.


reservoir-dogs

QUENTIN TARANTINO – WŚCIEKŁE PSY (1992)

W czasie swojej premiery na początku lat dziewięćdziesiątych Wściekłe psy były bez wątpienia powiewem świeżości w amerykańskim kinie kryminalnym. Debiut twórcy Pulp Fiction to bowiem naszpikowany nieszablonowymi rozwiązaniami tzw. heist film, w którym gangsterzy mówią „ludzkim głosem”, fabuła opowiadana jest nielinearnie, a główna pobudka wszystkich wydarzeń, czyli napad nie zostaje ostatecznie ukazany. Nic zatem dziwnego, że Wściekłe psy to obecnie film-relikt, który do dzisiaj wzbudza wielkie emocje i pozostaje inspiracją dla kolejnych pokoleń twórców.


hard-eight

PAUL THOMAS ANDERSON – SYDNEY / HARD EIGHT (1996)

Sydney aka Hard eight to debiut, który zdecydowanie ukazuje filmowe fascynacje Andersona. To właśnie bowiem już w swoim pierwszym dziele twórca Aż poleje się krew umiejętnie posługuje się kamerą, stosuje jednostajne i miarowe zbliżenia, a w centrum wydarzeń umieszcza postaci tragiczne, które przestały świadomie kontrolować swoje życie. Sydney to zatem elegancko zrealizowana wypowiedź filmowa, utrzymana w estetyce neonoir i skupiająca się na oryginalnych oraz skomplikowanych postaciach, snujących marzenia o tzw. american dream.


d9

NEILL BLOMKAMP – DYSTRYKT 9 (2009)

Fabularny debiut Blomkampa wydaje się dzisiaj jeszcze bardziej aktualny tematycznie niż w dniu swojej premiery. Osadzony w Johannesburgu, w dwadzieścia lat po pojawieniu się na Ziemi obcej cywilizacji (tzw. krewetek), jest wysublimowanym komentarzem na przeludnienie, problem emigracji oraz rasizm. Nade wszystko Dystrykt 9 jest jednak trzymającym w napięciu filmem akcji z imponującymi efektami wizualnymi oraz innowacyjną ścieżką narracyjną, operatywnie łączącą kino fabularne i quasi-dokumentalne.

*

Podsumowując, wydaje się zatem, że najlepsze debiuty filmowe to nie tylko dobre filmy, ale także przy okazji obrazy wyznaczające nowe ścieżki i horyzonty. Podane zaś na liście tytuły pokazują też, że już na etapie pierwszego filmu możliwe jest zrealizowanie dzieła wybitnego, które przejdzie do kanonu kina. I choć jak pisałem na początku, wydaje się to tzw. mission impossible, jak mówi przysłowie: lepiej zginąć, próbując, niż nie próbować wcale.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA