NAJLEPSZE PREQUELE. Dobre dobrego początki
X-Men: Pierwsza klasa
Z Pierwszą klasą jest pewien problem, bo reżyser Matthew Vaughn wcale nie chciał – w przeciwieństwie do producentów – nakręcić prequela oryginalnych X-Men Singera, więc powstał film będący swoistym potworem Frankensteina. Z jednej strony mocno zakorzeniony w narzuconej przez Singera stylistyce, z drugiej miejscami mocno się fabularnie od niego odcinający. Dopiero kontynuacja w postaci Przeszłości, która nadejdzie przypieczętowała jej prequelowy los. Abstrahując jednak od tego całego zamieszania, powstała rewelacyjna, inteligentna rozrywka, która w cudowny sposób bawi się szpiegowską konwencją i zachwyca dojrzale napisanymi bohaterami.
Uniwersytet Potworny
Podobne wpisy
Uniwersytet Potworny nie jest dziełem na miarę niezwykle oryginalnej, wciągającej i wzruszającej części pierwszej, ale ma jedną z kluczowych dla wartościowego prequela cech (cechy tej brakuje zresztą chociażby w opisywanej wyżej odsłonie serii o X-Men!) – nie bruździ w oryginale i jest z nim całkowicie spójny. Poza tym dostarcza sprawnej rozrywki, w przezabawny sposób bawi się oczekiwaniami widzów i parodiuje amerykańskie komedie młodzieżowe. Brawa zresztą za samą decyzję – Potwory i spółka zupełnie nie potrzebowały sequela, prequel okazał się miłym dodatkiem.
Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie
Chociaż Kathleen Kennedy upierać się zapewne będzie, że Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie to spin-off głównej sagi (co oczywiście pod kątem bohaterów jest prawdą), to film stanowi idealny wręcz przykład prequela – prowadzi nas bowiem jak po sznurku do sceny otwierającej kolejną według chronologii zdarzeń część, tj. Nową nadzieję z 1977 roku, i opowiada historię grupy śmiałków, która zdobyła plany Gwiazdy Śmierci, które napędzają przecież fabułę klasycznego filmu George’a Lucasa. Nie jest to jednak tylko książkowy prequel, ale też świetne, emocjonujące kino wojenne w spaceoperowym sosie.
Zabrakło Wam jakiegoś tytułu? Może Zemsty Sithów lub któregoś z Hobbitów Petera Jacksona?