NAJLEPSZE HORRORY ANIME. Groza rysowana japońską kreską
Horror to jeden z najstarszych gatunków w historii kinematografii, bardzo wyrazisty i przez to dość charakterystyczny. Jego najważniejszym składnikiem jest groza, a głównym celem – wprowadzenie widza w stan permanentnego niepokoju. Nie ulega wątpliwości, że horror kojarzony jest bardziej z filmem aktorskim niż z animacją, a wiąże się to, jak podejrzewam, z przeświadczeniem, że animacja oraz jej umowność nie są w stanie widza dogłębnie przestraszyć. Przynajmniej nie tak, jak robią to filmy nieanimowane. Jest to jednak argument łatwy do podważenia, gdyż animacja oraz jej nieograniczone możliwości kreacji czasem wręcz sprzyjają budowaniu nastroju grozy. Od drugiej połowy XX wieku twórcy filmowi zaczęli zdawać sobie sprawę z potencjału filmu rysunkowego, który pozwala na opowiedzenie każdego rodzaju historii. Niejednokrotnie udowodnili to Japończycy, którzy sztukę animacji wynieśli na wyżyny. Filmowcy Kraju Kwitnącej Wiśni umiłowawszy sobie horrory, gore, kino tryskające brutalnością, postanowili przenieść swoje chore, niepokojące fantazje na grunt kultowej sztuki anime, udowadniając, że rysunek potrafi zjeżyć włos na głowie i chwilowo wstrzymać bicie serca. Animowany film grozy w Japonii nie jest jednak kategorią jednoznaczną, lecz płynną, rozgałęzioną, dzielącą się na wiele specyficznych podgatunków. Niektóre z nich zasługują na szczególną uwagę i o nich właśnie przeczytacie w poniższym zestawieniu.
Klątwy i duchy
Japońskich horrorów o duchach i demonach nie brakuje, głównie dlatego, że twórcy chętnie czerpią inspirację z bogatej demonologii czy klasycznych legend japońskich. Tym właśnie wyróżnia się serial anime Mononoke. Sam tytuł produkcji odnosi się do mściwych duchów, niespokojnych dusz zmarłych wywodzących się z klasycznej literatury, ludowych wierzeń i folkloru japońskiego. Główny bohater serialu przedstawia się jako aptekarz, wędrowny znachor. Inni nazywają go czarodziejem, choć najlepiej pasujące do niego określenie to “egzorcysta”. Przemierza świat, by przy pomocy swojego barwnego miecza namierzać różnego rodzaju duchy czy demony, które tkwią w świecie żywych dzięki przywiązywaniu się do ludzkich negatywnych emocji, i rozprawiać się z nimi. Poznaje przy okazji ich pochodzenie, moc czy, nierzadko upiorną, historię. W zawodzie egzorcysty najważniejsze jest jednak poznanie Formy, Prawdy i Skruchy każdego ducha, bez tego niemożliwe jest stawienie mu czoła. Jednak tym, co stanowi o wyjątkowości serii Mononoke, jest jej niezwykła stylistyka. Jest to niewątpliwie najbardziej estetyczne anime z tej listy, jeśli nie ze wszystkich istniejących. Każdy kadr serialu skąpany jest w kalejdoskopie barwnych kształtów. Często można dostrzec tu inspirację sztuką japońskich drzeworytów, niekiedy widać również odniesienia do malarstwa europejskich twórców, takich jak Gustav Klimt. Choć strona wizualna serialu potrafi oczarować, wydaje się całkowicie nie pasować do stylistyki horroru. To prawda, obraz nie zapewnia nam oczekiwanego mroku, niemniej abstrakcyjna strona wizualna idealnie zarysowuje folklorystyczne pochodzenie licznych mitycznych stworzeń: zashiki‑warashi, bakeneko czy innych, zwanych yōkai. Z czasem nawet barwne obrazki potrafią wywołać niepokój, tym bardziej że nastrojowe historie o duchach nierzadko okazują się mieć niezwykle ponury, brutalny kontekst, zahaczający o takie tematy jak śmierć, tortury czy aborcja. Mononoke to kilka idealnie skomponowanych opowieści grozy w oryginalnie wystylizowanej formie silnie oddziałującej na widza.
Podobne wpisy
W klimat demonów, nieco bardziej już mroczny, wprowadza nas również Kakurenbo – krótki, bo zaledwie 25-minutowy film animowany o wyjątkowo strasznej grze w chowanego. W pewnym mieście krąży legenda o demonach porywających bawiące się dzieci. Film kroczy śladami młodych bohaterów, którzy zakładając maski lisów, decydują się zapuścić w opuszczoną część miasta i sprawdzić prawdziwość miejskiej legendy. Twórcy powoli i z wyczuciem kreują atmosferę niepewności i strachu, podążając za dziećmi błądzącymi po klaustrofobicznych korytarzach dziwnego labiryntu. Staranna, drobiazgowa animacja, złowieszcza muzyka oraz, paradoksalnie, zakryte maskami twarze, z których nie da się wyczytać emocji, jeszcze bardziej podkręcają niepokojący nastrój, z czego rodzi się naprawdę udana, trzymająca w napięciu miniatura horroru.