NAJGORZEJ ZAGRANE FILMY w historii kina

O tym, że filmy klasy Z są źle zagrane, wyreżyserowane i napisane, wie chyba każdy z nas. Co jednak, kiedy hollywoodzkie produkcje za miliony dolarów z gwiazdami wielkiego formatu odznaczają się tak złym aktorstwem, że widz wychodzi z kina skonfundowany? Pochylmy się tutaj nad produkcjami, gdzie zawiodła przede wszystkim obsada.
Jak już wspomniałam, z mojej listy starałam się wykluczyć bardzo złe filmy, gdyż w większości przypadków złe aktorstwo sprawia tyle radości, że trudno nie cieszyć się z seansu. Skupiłam się przede wszystkim na „dziełach”, które wywołały u mnie prawdziwą konsternację i dość długo zastanawiałam się, co takiego myśleli sobie aktorzy – w większości przypadków pierwszoligowi – że zdecydowali się na występy poniżej swoich możliwości, narażając się na śmieszność.
Batman i Robin (1997)
Tim Burton bez wątpienia stworzył takie adaptacje komiksów o Batmanie, o których jeszcze długo będzie się mówiło. Kiedy jednak seria zmieniła reżysera i styl praktycznie o 180 stopni, dostaliśmy twór popadający w autoparodię. Film jest również fatalny pod względem aktorskim. Moim zdaniem świetny aktor, jakim jest George Clooney, nie za bardzo wiedział, w którym kierunku prowadzić swoją postać, co dało występ poniżej oczekiwań. Nie lepiej jest z resztą obsady, gdzie naprawdę dobrzy oraz obiecujący młodzi aktorzy zagrali z takim entuzjazmem i emocjami, że czasami zastanawiałam się, czy w ogóle chciało im się występować w tej produkcji. No i należy wspomnieć o cameo karty kredytowej, która przeszła już do historii.
Bitwa o Ziemię (2000)
Kolejny fatalny popis aktorskich możliwości zaliczył tym razem John Travolta, który – mam nadzieję – celowo stworzył tak karykaturalny występ, że większość analiz filmowych na temat tego dzieła skupia się wyłącznie na nim. Postać ta została wielokrotnie sparodiowana przez Nostalgia Critic, który dostrzegał w niej nieograniczony komediowy potencjał. Niestety zmanierowanie oraz egzaltacja czy nadmierna gestykulacja nie zawsze przekładają się na dobry występ. Reszta obsady nie radzi sobie lepiej, przez co dostajemy znane gwiazdy z ogromnym potencjałem aktorskim, które nawet nie próbują grać w tym filmie.
Kult (2006)
Podobne wpisy
Od samego początku byłam negatywnie nastawiona do remake’u jednego z moich ulubionych filmów z Christopherem Lee. Niemniej otrzymałam twór, który poprzez zły scenariusz i złe aktorstwo stanowi idealny pomysł na sobotni seans filmowy przy popcornie w zaciszu domowym. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Nicolas Cage, którego darzę wielką miłością. Jego występ jest jednak tak komiczny, że w Internecie możliwe jest odnalezienie całej masy memów z tejże produkcji z naszym bohaterem w roli głównej. To, w jaki sposób wykreował rolę, na pewno przejdzie do historii. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć na własne oczy. Smuci jednak, że pozostali aktorzy nawet nie wysilają się, by dać poprawny występ, co sprawia, że całość to tak naprawdę popis jednego aktora i to niestety zły.
1000 lat po Ziemi (2013)
Z Shyamalanem nigdy nie było mi po drodze. Doceniam jego debiut, czyli Szósty zmysł, jednak jego pozostałe filmy to w mojej opinii niestety zły scenariusz, zła reżyseria i złe aktorstwo. Postanowiłam jednak skupić się na jego dziele 1000 lat po Ziemi, gdzie duet ojciec-syn (Will Smith i Jaden Smith) dają popis tak nijakiego aktorstwa, że – przyznam szczerze – po pół godzinie zdałam sobie sprawę, że udało mi się na chwilę przysnąć, co nigdy mi się nie zdarzyło na filmie. Dodatkowo sceny, w których miało nie zabraknąć emocji, koncentrują się na krzyczeniu aktorów na siebie i w sumie nie do końca zrozumiałam ten zamysł. Niestety potwierdza się, że reżyser nie ma większego talentu, skoro z bardzo dobrego aktora jest w stanie zrobić drewno.