search
REKLAMA
Zestawienie

Najciekawsze RASY w filmach SCIENCE FICTION

Odys Korczyński

9 maja 2020

REKLAMA

Mondoshawanowie

Są jedną z najstarszych ras we wszechświecie. Stoją na straży porządku, a może lepiej określić ten stan galaktyczną równowagą. Żaden gatunek nie jest ich wrogiem, nawet ten najbardziej bezrozumnie żarłoczny. Z tego, co było widać w Piątym elemencie, ich budowa fizyczna przypomina nieco ziemskie ptaki – rzecz jasna tylko głowa, gdyż reszta ciała skryta została pod metalowym egzoszkieletem. Ogranicza on mocno ruchy, ale za to skutecznie chroni, a strażnicy porządku powinni mieć doskonałą ochronę pasywną. Mondoshawanowie to gatunek nieprzeciętnie inteligentny, cywilizacyjnie stojący o wiele wyżej niż ludzie. Może właśnie dlatego pojawienie się Mondoshawanów na Ziemi na początku XX wieku nie zostało, delikatnie mówiąc, dobrze odebrane. Kolejne ich przybycie w XXIII wieku również nie obyło się bez wypadków, tym razem z winy mangaloriańskich najemników. Jak widać, człowiek to nie jedyny wróg porządku we wszechświecie.

Borgowie

Borgów można określić pseudorasą. Dociekania jej początku podobne są do analiz typu: co było pierwsze – kura czy jajo? Jest tak dlatego, że Borg to kolektyw – coś w rodzaju roju, gdzie wokół królowej, czyli naczelnego Borga, zgromadziły się i połączyły w sieć tzw. drony, których autonomia jest zależna od pozycji w kolektywie. Gdzieś ten kolektyw jednak musiał mieć początek, ale co nim było – jeden Ziemianin, Klingon, Romulanin? Jak połączyli się w sieć i rośli w siłę, aż do zajęcia pozycji najpotężniejszej rasy znanej w uniwersum Star Trek? Skoro jednak dysponowali taką siłą, to czemu nie podbili całej galaktyki? W przypadku Borgów jest więcej pytań niż odpowiedzi. Członkiem kolektywu Borg może stać się każdy, kto dysponuje wartościową informacją na temat technologii jeszcze Borgom nieznanej. Ten proces nazywa się asymilacją i faktycznie, jak mawiają Borgowie, „opór jest daremny”.

Wolkanie

Z najnowszych części Star Treka wynika, że Wolkanie mają inaczej ułożone organy w jamie brzusznej. Poza tym, prócz uszu i łuków brwiowych, są identyczni z nami. Różnice istnieją za to w ich psychice, której budowa wynika w dużym stopniu z procesu wychowania oraz socjalizacji. Wolkanie są logiczni. Logikę przedkładają nad emocje – także jeśli chodzi o uczucia wyższe. Stąd wielokrotnie ich postępowanie my, ludzie, możemy uznać za bezduszne, a wręcz psychopatyczne. Nawet w obliczu zagłady rodzinnej planety Wolkan pozostali przy życiu członkowie społeczności, której było – o ile pamiętam – kilkanaście tysięcy, zachowywali się tak spokojnie, jakby w naszym pojęciu dosłownie nic się nie stało, a co najwyżej ptak narobił nam na świeżo umytą szybę w aucie. Nowa wersja uniwersum Star Trek pozwoliła na trochę lepsze ich poznanie. Wciąż jednak najsławniejszym przedstawicielem wolkańskiej społeczności pozostaje Spock, ale w wersji zagranej przez Leonarda Nimoya. Może dla Zachary’ego Quinto w kolejnych częściach sagi przyjdzie jeszcze właściwy czas.

Dalekowie

Młodsi widzowie mogą ich nie kojarzyć, ale dla pokolenia 40-latków rasa ta jest jedną z tych, które wywoływały spory lęk w dzieciństwie. Nie ma w niej nic ludzkiego, a mimo to zachowanie Daleków jest inteligentne. To samo w sobie budzi niepokój, naturalny, wręcz ewolucyjny. Przy tym dehumanizacja tej rasy postąpiła bardzo daleko. Ciężko z nimi wejść w jakikolwiek kontakt mentalny. To moralne roboty w swojej robotyczności najbardziej nieociosane, wręcz ordynarne. Można to im zarzucić jako wadę niskiego budżetu Doktora Who, ale z drugiej strony nie można zarzucić projektowi Daleków, że przez to uproszczenie formy nie robi wrażenia. Robi, gdyż wydają się oni niezrozumiali, nieludzcy. Ale, jak wiemy, to tylko pozory. Dalekowie zwykli być utożsamiani z kanciastym, przypominającym czołg, pancerzem, w którym się poruszali i atakowali. Tak naprawdę jednak wyglądali zupełnie inaczej – byli jaśni, z mackami, nieco bezkształtni – takie niewprawnie rozbite kotlety schabowe. Zapewne nie wywoływaliby takiego lęku, a raczej obrzydzenie, gdyby nie militarystyczna forma. Pasowała ona doskonale do ideologii nazistowskiej Daleków – zniszczyć wszystko, co nimi nie jest.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA