RĄCZKI DO GÓRY I KASA DO WORA, czyli najciekawsze filmowe napady na banki
4. Z braku laku dobry i napad
W starym, dobrym stylu (1979/2017)
To właśnie ten film zainspirował mnie do stworzenia tego zestawienia. Niedawno miałem okazję recenzować W starym, dobrym stylu Zacha Braffa, które nieco zmienia mój pogląd na ten tytuł, ale zarówno jego remake, jak i oryginał Martina Bresta z 1979 roku podchodzą pod kategorię “z braku laku”. W przypadku oryginału, trzech staruszków postanawia napaść na bank… z nudów. A właściwie z ciążącej im świadomości, że w ich życiu gorzej już być nie może. U Braffa nie wygląda to już tak absurdalnie, gdyż powodem napadu są kłopoty finansowe leciwych rabusiów, które wynikają z niesprawiedliwości systemu emerytalnego oraz nieuczciwych banków, których jedynym celem jest zarobienie na klientach. Obie te wizje mają jednak swoje plusy: widok trzech dziadków, kryjących się za tak zwanymi Groucho Glasses (okulary z wąsami, wzorowane na wizerunku Groucho Marxa) jest surrealistyczny i doskonale uzupełnia komediowy wydźwięk oryginału, z kolei pieczołowitość, z jaką Joe, Willie i Al zaplanowali swój skok i alibi w remake’u, godna jest najlepszych filmów heist!
3. Napad, którego nie było
Angielska robota (2008)
Tak pracują profesjonaliści – chciałoby się rzec. Film Rogera Donaldsona opowiada autentyczną historię, która wydarzyła się w Londynie, w 1971 roku. Napad na bank przy Baker Street jest wydarzeniem niemal legendarnym ze względu na “pokrzywdzone” w nim osoby. W tym przypadku mam wielki szacunek do twórców filmu, bo zabrali się za coś, co przez kilkadziesiąt lat próbowano zakopać pod dywan. A wszystko dlatego, że prócz olbrzymiej fortuny rabusie uzyskali dostęp do sekretów wielu wysoko postawionych osób. Efekt? Nikt nie poczuł się pokrzywdzony, a sprawę próbowano jak najszybciej uciszyć, licząc na to, że złodzieje zadowolą się łupem i nie spróbują ujawnić niewygodnych informacji. Co więcej, jeśli wierzyć plotkom, twórcy filmu konsultowali jego fabułę z uczestnikami napadu.
2. Bandyta-celebryta
Pieskie popołudnie (1975)
Jedna z moich ulubionych kreacji Ala Pacino w ogóle, a także najlepszy – moim zdaniem – film o napadach na banki. Ponownie zresztą mamy do czynienia z produkcją, której fabułę oparto na prawdziwych wydarzeniach, jakie rozegrały się zaledwie trzy lata wcześniej. Co prawda główny bohater został mianowany Sonnym Wortzikiem, podczas gdy naprawdę był to John Wojtowicz (nowojorczyk polsko-włoskiego pochodzenia), jednak to tylko szczegół. Grunt, że jest to obraz efektownego (acz niezbyt efektywnego) napadu na placówkę bankową, której dokonuje człowiek z krwi i kości. Osoba zdesperowana, a nie pospolity przestępca. Rozgrywająca się w latach 70. akcja wyraźnie pokazuje tu reakcję przeciętnych zjadaczy chleba, którzy na widok policyjnej akcji zbiegli się w pobliże banku. Nie stoją tam jednak w oczekiwaniu na rozlew krwi bandytów, a raczej w geście protestu przeciw opresyjnemu systemowi, wszelkiej maści banksterom, starają się przekazać Sonny’emu wyrazy wsparcia, czyniąc film nie tyle kryminałem, co kinem społecznie zaangażowanym w pełnej krasie.
1. Napad idealny nie istnie…
Mroczny Rycerz (2008)
I dla odmiany akcja totalnie odrealniona, jednak sam napad przeprowadzony jest z zegarmistrzowską precyzją. To, co w scenie napadu zademonstrował nam Joker, jest niczym innym, jak ukazaniem niemal nieuchwytnej granicy między geniuszem a szaleństwem. Wszystko dopięte na ostatni guzik, zero zbędnego balastu – innymi słowy: napad idealny. A to wszystko tylko na pokaz, bo chyba każdy pamięta, co się stało ze zrabowanymi pieniędzmi.
korekta: Kornelia Farynowska