Najciekawsze filmy SCIENCE FICTION produkcji NETFLIXA
IO (2019), reż. Jonathan Helpert
Podobne wpisy
Zawsze mnie zadziwia w kinie science fiction „niespodziewana” sytuacja, kiedy astronaucie lub człowiekowi, który przemierza opustoszałe ulice zatrutych po zagładzie ziemskich miast, nagle kończy się powietrze, tak jakby zupełnie nie zastanawiał się nad tym, na jak długo starczą mu zapasy tlenu. Taka sytuacja zdarza się głównej bohaterce, Sam (Margaret Qualley), a piszę o niej tylko dlatego, że na tę, jak i na inne nieścisłości co twardsi fani sci-fi mogli zwrócić już uwagę i zdeprecjonować całą produkcję. Żeby ten film docenić i zrozumieć, trzeba jednak potraktować całą survivalowo-naukową otoczkę w postaci badań nad „beztlenową reprodukcją nartnikowatych” jako dodatek do opowieści o relacji dwójki ludzi, zaprezentowanej naprawdę kunsztownie pod względem emocjonalnym.
Siły kosmiczne (2020), twórcy: Steve Carell, Greg Daniels
Jestem zachwycony przede wszystkim jako fan science fiction, który przez kilkadziesiąt lat oglądania sci-fi nieco się już zmęczył tym patosem i ciężkością, które od pewnego czasu zaczęły pochłaniać gatunek niczym mityczny Uroboros swój ogon. Aż tu pojawił się Steve Carell i utalentowany mistrz słowa Greg Daniels. Wspomagani wspaniałym aktorstwem Johna Malkovicha, skonstruowali świat amerykańskiego snu o kosmicznej potędze, który jest raczej mokry niż suchy. Cieszę się, że Amerykanie jednak potrafią się z siebie śmiać i to w sposób tak zrozumiały dla Europejczyków. A te utyskiwania, że serial jest odtwórczy, może nazbyt przaśny, wkładam między bajki śnione przez wiecznie niezadowolonych widzów, którzy nie są przyzwyczajeni do łączenia slapstickowej narracji z wielkimi ideami science fiction. Za jedną z nich robi kosmiczna walka z Chinami albo zmaganie się z pogodzeniem życia osobistego z braniem udziału w eksperymencie z kosmicznych habitatem. Faktycznie, nie jest to ratowanie świata przed obcymi albo tworzenie uduchowionych robotów.
Fatamorgana (2018), reż. Oriol Paulo
Tę produkcję polecałbym przede wszystkim fanom Efektu motyla. Nie ma zbyt wielu efektów specjalnych, narracja koncentruje się raczej wokół osobistych przeżyć bohaterów, a nie naukowych dociekań nad teorią czasoprzestrzeni. Można powiedzieć, że to dramat obyczajowy z zakamuflowanymi elementami fantastyki naukowej. Czasem może zbyt ckliwie odwołujący się do uczuć rodzicielskich i relacji damsko-męskich. Powiedzmy, że to takie science fiction dla antyfanów twardego podejścia do gatunku. Niemniej ciekawie jest na podstawie tak nakręconego formalnie kina zastanowić się, czy w takim zakresie, w jakim proponuje to Fatamorgana, kiedykolwiek będzie możliwe wpływanie na bieg czasu. Co może być źródłem energii zdolnej do zmiany przeszłości?