[aka Outlaw: The Saga of Gisli / Útlaginn]
Gísli Súrsson to bohater islandzkiej sagi rozgrywającej się w X wieku, opowiadającej o więzach krwi, które zostają przecięte przez nienawiść, zazdrość i surowe prawo zemsty. Gísli wraz z bratem Thorkellem i dwoma szwagrami – bratem jego żony, Vésteinnem, i mężem jego siostry, Thorgrímurem – próbują zawrzeć pakt krwi, ale dochodzi do konfliktu, który niszczy tę relację. Vésteinn zostaje zabity we własnym barłogu, a o zabójstwo zostaje posądzony Thorgrímur. Niedługo śmierć dopada również Thorgrímura i z tego powodu Gísli staje się człowiekiem wyjętym spod prawa, ściganym jak dzikie zwierzę. Gdy wiking akurat nie uczestniczy w wyprawie łupieżczej ani nie bierze udziału w bitwie, szuka konfliktu wewnątrz własnego klanu. Brak wspólnego wroga sprawia, że więzy krwi przestają mieć znaczenie, bo w żyłach wikinga płynie krew wojownika.
Gdy Islandczycy wzięli na tapet sagi nordyckie, to powstało dzieło niebanalne, niemal naturalistyczne, stanowiące ciekawą przeciwwagę dla hollywoodzkich superprodukcji. Oprócz dość realistycznie ukazanych rytuałów (głównie pogrzebów) są też pomysły niemające wiele wspólnego z dbałością o realizm, jak np. mecz hokeja na lodzie. Islandzki plener ukazywany jest zarówno wśród zieleni, jak i śniegów, co ma też podkreślić, że relacje między ludźmi zmieniają się tak szybko, jak zmieniają się pory roku. Film wydobywa z sag to, co najlepsze dla ukazania wiarygodnej opowieści z dawnych, już na wpół legendarnych dziejów Północy. Obraz Ágústa Guðmundssona mógł stać się wzorem dla wielu filmowców zainteresowanych tym fascynującym okresem historii, ale właściwie tylko jeden twórca postanowił pójść tą drogą. Był to Hrafn Gunnlaugsson, autor znakomitej Trylogii Kruków.
[aka When the Raven Flies / Revenge of the Barbarians / Hrafninn flýgur]
Gdy Harald Pięknowłosy po zjednoczeniu plemion norweskich stał się władcą całej Norwegii, wielu jego przeciwników wyruszyło na morze w poszukiwaniu schronienia. Islandia okazała się idealną kryjówką, gdzie można było w spokoju, z dala od wielkiej polityki, założyć rodzinę i prowadzić gospodarstwo. Jednak przeszłość wojownika przysporzyła mu wielu wrogów i niełatwo jest uciec przed zemstą, a przelatujący kruk zwiastuje brutalną i niehonorową śmierć. Thord dwadzieścia lat wcześniej zaatakował Irlandię, zrabował skarby (głównie srebro) i zabił wielu mieszkańców. Syn jednego z zabitych przybywa do Islandii, nie ujawniając swojego imienia – nazywany jest po prostu Gościem (w tej roli Jakob Thór Einarsson). Jego celem jest pomszczenie ojca i odnalezienie siostry porwanej przez wikingów. Plan Gościa polega na skłóceniu dwóch band – Thorda (Helgi Skúlason) i Erika (Flosi Ólafsson).
Tytułowy kruk to nordycki pośrednik między światem ludzkim i boskim, przynoszący wieści Odynowi, największemu z bogów. Reżyser czerpał inspiracje z filmów Akiry Kurosawy i Sergia Leone, od razu narzuca się skojarzenie z fabułą Straży przybocznej (1961) i Za garść dolarów (1964). Ale także styl daleki jest od hollywoodzkiego przedstawiania mroków średniowiecza. Inspiracja westernem Leonego jest najbardziej wyraźna podczas finałowego pojedynku, gdy Gość odziany w zbroję próbuje zbliżyć się do wroga i atakowany jest strzałami. Klasyczna, by nie powiedzieć banalna, fabuła została pomysłowo zaadaptowana do realiów średniowiecznej północy Europy i wzbogacona lokalnym folklorem. Klimat znakomicie budowany jest przez islandzkie plenery i powtarzającą się na pozór niepasującą do filmu muzykę (jako temat przewodni wykorzystano utwór Sigvaldiego Kaldalónsa pt. Á Sprengisandi). Hrafn Gunnlaugsson spożytkował sukces filmu i zainteresowanie widzów średniowiecznymi dziejami Islandii, realizując jeszcze dwie opowieści nordyckie. Warto je również włączyć do niniejszego zestawienia, bo mimo podobieństw różnią się od siebie i świetnie uzupełniają.
[aka Trees Grow on the Stones Too / I na kamnyakh rastut derevya]
Sowiecko-norweska koprodukcja na motywach powieści Jurija Wronskiego Niezwykłe przygody Kukszy. Jasnowłosy młodzieniec Kuksza (Aleksandr Timoszkin) zostaje wzięty do niewoli podczas ataku Norwegów na Gardarikę. Thorir (Thor Stokke), lider najeźdźców, widzi w nim jednak zadatki na wojownika, więc adoptuje go. Chłopiec żywi nienawiść do Duńczyków, którzy przed przybyciem Norwegów wymordowali jego bliskich. Ale motyw zemsty okazuje się mniej istotny od motywu tęsknoty za ojczyzną, ważne są także tematy wolności i szczęścia, ich znaczenia, pozorów, wykorzystywania ich celem zniewolenia człowieka. Kuksza otrzymuje nowe imię, Einar Szczęśliwy, zakochuje się w pięknej królewskiej córce o imieniu Signy (Petronella Barker), a jego rywalem zostaje wsławiony w boju berserk Sigurd (Thorgeir Fonnlid).
Konsultantem przy filmie był między innymi rosyjski antropolog mediewista Aron Guriewicz i w pewnym stopniu starano się oddać sprawiedliwość epoce. Ale to w dużej mierze produkcja młodzieżowa – baśń o miłości i poznawaniu obcej kultury, piękna wizualnie i niepozbawiona naiwności, ale potrafiąca zaskoczyć niekonwencjonalnymi zagrywkami fabularnymi. Warstwa wizualna jest inspirowana rosyjskim malarstwem, przede wszystkim dziełami Wiktora Wasniecowa, np. Powitanie wikingów na Rusi. Do pomocy przy scenach walk wynajęto zawodników uprawiających rosyjską sztukę walki – bojowe sambo. Kiedy trzeba, jest efektownie i brutalnie, jak podczas morskiej potyczki Norwegów z Duńczykami. Ale kiedy jest to uzasadnione, klimat zmienia się na intymny i sielankowy.
W niewoli u wikingów nie może się wprawdzie równać z poprzednimi arcydziełami Stanisława Rostockiego (Tak tu cicho o zmierzchu, 1972; Biały Bim, Czarne Ucho, 1977), ale to kolejny udany film tego reżysera. Z pewnością pomogło współfinansowanie ze strony Norwegów, dzięki temu uzyskano pełniejszy obraz dawnej epoki, przy okazji skutecznie walcząc o korzyści finansowe (ostatecznie film był hitem, niestety jednak nie doczekał się kontynuacji).
[aka Shadow of the Raven / Í skugga hrafnsins]
Spośród islandzkich filmowców największy wkład w gatunek średniowiecznych opowieści przygodowych wniósł Hrafn Gunnlaugsson. Zrealizował trzy filmy wchodzące w skład popularnej głównie w USA i Italii odmiany kina rozrywkowego. Pierwszy z tych obrazów nosi międzynarodowy tytuł When the Raven Flies (1984), na temat ostatniej części Trylogii – The White Viking (1991) – więcej w dalszej części tekstu, a teraz parę słów o środkowym filmie cyklu, znanym na świecie jako Shadow of the Raven (1988).
Fabuła została zaczerpnięta z celtyckiej legendy o Tristanie i Izoldzie, ale także ze skandynawskich podań o krwawych waśniach między klanami. Rzecz dzieje się w 1077 roku, gdy Islandia była już mocno schrystianizowana, ale dawne zwyczaje wciąż jeszcze były żywe. Protagonistą jest młody podróżnik Trausti (Reine Brynolfsson), który w Norwegii studiował teologię i chociaż ma pogańskich przodków, jest już w dużym stopniu przepełniony wiarą chrześcijańską. Gdy wraca do ojczystej Islandii, staje się mimowolnym uczestnikiem kłótni o wyrzuconego na brzeg wieloryba, który jest prawdziwym skarbem pozwalającym przetrwać surową zimę. Gdy współplemieńcy i nieprzyjaciele ogarnięci są wściekłością, nienawiścią i żądzą zemsty, on myśli w kategoriach chrześcijańskiego przebaczenia i miłości. Doskonała w tym kontekście jest scena, w której Trausti wbija wikiński nóż w ziemię na znak pokoju, a za jego plecami współplemieniec Grim (Helgi Skúlason) rzuca swoim nożem, zabijając sąsiada i wywołując tym czynem gniew jego córki, Izoldy (Tinna Gunnlaugsdóttir, siostra reżysera, co może być zaskakujące, gdyż wystąpiła w namiętnych scenach miłosnych).
To nie wszystkie ważne elementy fabuły, bo gdy do wioski wkracza biskup (Sune Mangs) wraz ze swoim synem Hjörleifurem (Egill Ólafsson), akcja jeszcze bardziej się komplikuje i tworzy się kolejny konflikt. Mamy tu do czynienia z porywającym, dynamicznym spektaklem, który trzyma w napięciu i wciąga swoim przeraźliwie zimnym i ponurym klimatem. Aura wykreowana wokół bohaterów zwiastuje brak nadziei na lepsze jutro. Po środkowym, nieco spokojniejszym akcie następuje obskurny i bezlitosny ostatni rozdział, gdzie modlitewna formułka Kyrie eleison jest już tylko aktem desperacji, a nie prawdziwym wyznaniem wiary, bo świat został przysłonięty cieniem piekielnego kruka – symbolu wojny i śmierci – i żaden Bóg nie otworzy człowiekowi bram do raju. Jako ciekawostkę dodam, że Cień kruka ma swój opis w leksykonie 1000 filmów, które tworzą historię kina (Piotr Kletowski & Wydawnictwo Dragon, 2020). Znalazł się tam w ramach formułowania na nowo kanonu kinomana (notabene polecam tę książkę także dlatego, że mam w niej skromny udział).
[aka The White Viking / Hvíti víkingurinn]
Ludzkość stworzyła wiele broni, ale najostrzejszą z nich jest pewna księga, zwana Pismem Świętym. Chrystianizacja okazała się skuteczniejsza od wikingów w podboju świata i Odyn musiał w końcu ulec chrześcijańskiemu Bogu. Akcja Białego wikinga toczy się w schyłkowym okresie panowania norweskiego króla Olafa Tryggvasona (w latach 999–1000), który wsławił się dążeniem do wyeliminowania pogańskich świątyń i zastąpienia ich kościołami katolickimi. Podstawowym źródłem inspiracji dla scenarzystów była Księga o Islandczykach (Íslendingabók) Ariego Thorgilssona spisana w XII wieku.
Główni bohaterowie filmu to Askur (Gotti Sigurdarson) i Embla (Maria Bonnevie) – to imiona z nordyckiej mitologii oznaczające pierwszych ludzi stworzonych przez bogów, a więc pogańskie odpowiedniki Adama i Ewy. Już to świadczy o tym, jak dwie religie są do siebie podobne, bo każda opiera się na tych samych zasadach. Embla jest córką norweskiego jarla Godbrandura, ojcem Askura zaś jest „głosiciel praw” islandzkiego Althingu, Thorgeir Thorkelsson (autentyczna postać, w którą wcielił się Helgi Skúlason). W początkowej sekwencji uczestniczą oni w rytuale zaślubin na wzór tradycyjnych nordyckich ceremonii, ale uroczystość zostaje przerwana przez zwolenników chrześcijaństwa pod wodzą króla Olafa (Egill Ólafsson). Askur zostaje zmuszony do przekonania swoich rodaków, Islandczyków, by przyjęli wiarę chrześcijańską. Aby mieć pewność, że ten poważnie potraktuje to zadanie, bierze jego młodą żonę jako zakładniczkę.
Film istnieje w trzech edycjach. Najbardziej popularna jest dwugodzinna wersja producencka z Askurem jako głównym bohaterem. W drugiej edycji film ma formę czteroczęściowej miniserii, w której znajdują się autentyczne sceny składania ofiar ze zwierząt. Natomiast trzecie wydanie, udostępnione w 2007, to wersja reżyserska zatytułowana Embla. Jest ona krótsza od pierwotnej, bo reżyser usunął wiele scen z Askurem, aby lepiej ukazać charakter kobiecej bohaterki (ten zabieg był najpewniej nie tylko wynikiem wizji reżysera, ale też tego, że debiutująca na ekranie Maria Bonnevie wypadła o wiele lepiej od jej filmowego partnera).
[aka The Northman]
Gdy bohater łapie w locie włócznię i odrzuca ją w stronę wroga, a następnie wraz z niewielkim oddziałem wojowników, z szaleńczą furią wypisaną na twarzy, forsuje mury miasta – i jest to jeszcze nakręcone w formie mastershota – to już wiadomo, że mamy do czynienia z filmem, którego reżyser doskonale wie, co robi. Scenariusz swojego trzeciego pełnometrażowego filmu Robert Eggers oparł na duńskiej legendzie o księciu Amlecie, synu Horwendila, władcy Jutów. Legenda najbardziej jest znana z przekazów Saxo Gramatyka (Czyny Duńczyków / Gesta Danorum, XII/XIII wiek), a dziś kojarzona jest z Hamletem Williama Szekspira. Film zaczyna się od powrotu króla Horwendila (Ethan Hawke) do rodzinnego gniazda, gdzie z utęsknieniem czekają na niego żona Gudrún (Nicole Kidman) i 12-letni syn Amleth (Oscar Novak). Zaprawiony w bojach władca chce przekazać swoje dziedzictwo synowi, ale niedługo po rytuale inicjacyjnym zostaje zabity przez Fjölnira (Claes Bang), swojego brata. Świadkiem zabójstwa jest Amleth, którego celem życia jest od tej pory pomszczenie ojca.
Eggers interpretuje motyw zemsty jako odrzucenie człowieczeństwa i wejście w duszę dzikiego zwierzęcia. Bohater z niewinnego dziecka przekształca się w berserka o imieniu Björn-úlfur (Alexander Skarsgård), niedźwiedzia-wilka, w którego sercu tli się nigdy niegasnący płomień. Efektem tego żaru jest nieposkromione szaleństwo czyniące z głównej postaci figurę antybohatera – kogoś, kto stał się bestią okrutniejszą od tej, która przyczyniła się do jego krzywdy. Ale nawet bestia ma ludzkie odruchy i najbardziej są one widoczne w relacji ze słowiańską niewolnicą Olgą (Anya Taylor-Joy). Żywot człowieka północy – tytułowego northmana – przypomina nieurodzajną, wulkaniczną glebę Islandii – nie rozkwitają piękne owoce, tylko gorzkie, halucynogenne, niekiedy nawet trujące chwasty.
Konsultantem przy filmie był brytyjski archeolog Neil Price, specjalista od epoki wikingów, ale reżyser wraz z islandzkim scenarzystą Sjónem Sigurdssonem (Tańcząc w ciemnościach, Lamb) potraktowali z szacunkiem nie tylko historię Islandii przełomu IX i X wieku, ale też jej mitologię i zwierzęce symbole (kruki, niedźwiedzie, wilki). Widzowie otrzymują, oprócz historycznych realiów – najbardziej wiarygodnych w warstwie wizualnej, pełnej brudu, krwi, ekstremalnej przemocy, surrealistycznych rytuałów i naturalnych plenerów Islandii – także dużą dawkę mistycyzmu i psychodelii. Główna rola oparta jest na fizyczności, ale wyzwanie dla Skarsgårda było niełatwe, bo wymagało wydobycia z siebie zwierzęcej natury. Robert Eggers przygotował kolejną udaną filmową ucztę, o której długo się będzie pamiętać. I choć pewnie omawiana produkcja znajdzie się w czołówce moich ulubionych filmów roku, to w kategorii opowieści nordyckich stawiam ją jednak niżej od Trylogii Kruków Hrafna Gunnlaugssona.
__________
Korzystając z okazji, polecam zestawienie, które ponad rok wcześniej przygotowałem (z niewielką grupą fanów gatunku) z okazji premiery ostatniego sezonu serialu Wikingowie:
NAJEŹDŹCY Z PÓŁNOCY. Wikingowie atakują kina