Najbardziej PRZERAŻAJĄCE SCENY GWAŁTU
Zmysłowa obsesja (1980, reż. N. Roeg)
Gwałt to nie tylko upust seksualnej żądzy, ale także demonstracja władzy, podporządkowanie sobie ofiary, spacyfikowanie jej. Zmysłowa obsesja – nieco zapomniany, choć świetny film Nicolasa Roega – to intensywny, pełen seksualnego napięcia zapis niezdrowej fascynacji amerykańskiego psychiatry Alexa (Art Garfunkel) młodą Czechosłowaczką Mileną (Theresa Russell). Dziewczyna jest nieposkromiona, dzika i wyzwolona seksualnie; za nic ma monogamię, planowanie rodziny czy ustatkowanie się. Skrywa także wiele tajemnic, których ani myśli zdradzać swojemu partnerowi. Alex przez cały film próbuje rozszyfrować swoją fascynującą kochankę, grzebie w jej przeszłości, poddaje dziewczynę testom jak swoją pacjentkę. Jego zauroczenie nabiera cech uzależnienia, a zazdrość – choroby. W końcu wpędza partnerkę, niechcącą spełnić jego oczekiwań, w poważne problemy psychiczne. Kulminacją zabiegów Alexa jest gwałt na nieprzytomnej, bladej, spoconej, otumanionej lekami Milenie – ostateczne podporządkowanie sobie dziewczyny. Gwałcący pogrążoną w lekowej śpiączce, niemogącą się obronić partnerkę mężczyzna jawi się widzom jako postać jednocześnie odpychająca, żałosna i budząca politowanie. Jest mały, chudy, nieatrakcyjny i śmieszny w swojej egoistycznej próbie zagarnięcia drugiego człowieka na wyłączność. A przecież „tylko” posuwa się do ekstremum w tym, o czym marzy niejeden zakochany – bezwarunkowym posiadaniu ukochanej osoby.
Srpski film (2010, reż. S. Spasojević)
W przypadku tego okrytego wyjątkowo złą sławą obrazu naprawdę trudno wybrać tylko jedną scenę gwałtu. Cały Srpski film jest niemal dwugodzinnym gwałtem na widzu. Opowieść o byłym gwiazdorze porno, który dla pieniędzy decyduje się wziąć udział w kontrowersyjnym projekcie „artystycznym”, to kumulacja ohydy i obrzydliwości. Największy niesmak budzą jednak dwie sceny: ta, w której ojciec przed kamerą gwałci swojego syna, i ta, w której mężczyzna odbiera poród, by następnie zgwałcić noworodka… Reakcje na Srpski film są dwie (pomijam zboczeńców, którzy oglądają tego typu produkcje dla podniety). Jedna grupa widzów najchętniej zalałaby ten film wiadrem cementu, by nikt już nigdy nie mógł go obejrzeć. Druga grupa dopatruje się w tym dziwacznym tworze głębszego dna. Rzeczywiście, Srpski film daje się odczytać jako komentarz do postępującej brutalizacji mediów, wymyślających coraz to bardziej szokujące chwyty, byle przyciągnąć ludzi. To także wyjątkowo ponury zapis moralnego upadku, opowieść o ludzkich wywłokach, które zrobią wszystko dla pieniędzy. Sam reżyser chciał uczynić ze swojego filmu metaforę serbskiego społeczeństwa, symbolicznie zgwałconego przez wojnę w Jugosławii, w czasie której na oczach całego świata działy się równie straszne rzeczy co w jego dziele.
Salo, czyli 120 dni Sodomy (1975, reż. P. P. Pasolini)
Wyżej napisałam o Srpskim filmie, że cały ten obraz jest jednym wielkim gwałtem na widzu. To samo bez wątpienia można powiedzieć o Salo. Ostatnie dzieło Pasoliniego to istny katalog upokorzeń i krzywd, jakie można zgotować drugiemu człowiekowi. Antybohaterowie filmu, faszyści, pod koniec II wojny światowej urządzają sobie orgię. Do udziału w niej zostają zmuszeni młodzi ludzie z okolicy. Przez następne dni ci seksualni niewolnicy będą regularnie gwałceni – fizycznie i psychicznie. Ich oprawcy będą prześcigać się w wymyślaniu wyrafinowanych sposobów na zadawanie im bólu w ramach sadystycznej zabawy. Im bliżej końca, tym trudniej na to wszystko patrzeć. I niech Salo zakończy to zestawienie. Ci, którzy ten film oglądali, wiedzą, że musiał się tutaj znaleźć.