search
REKLAMA
Archiwum

CZEŚĆ, TERESKA (2001)

Aleksandra Tofil

8 grudnia 2017

REKLAMA

Człowiek rodzi się niczego nieświadomy. Jest czystą, niezapisaną tablicą, na której w miarę upływu czasu pojawiają się znaki. Jednak to, w jakie wersety się ułożą – czy pełne dumy, że się żyło godnie, czy też żalu, że się życie zmarnowało – nie do końca zależy od niego. Niezwykle ogromny wpływ na dalsze losy człowieka, który dopiero co otwartymi oczami przygląda się światu, mają jego najbliżsi. To na rodzinie ciąży  obowiązek chronienia jego zdrowia, życia, a przede wszystkim jeszcze nieukształtowanej duszy, która nie potrafi rozróżnić dobra i zła.

Najbliżsi powinni dostarczyć wszelkich wskazówek, wzorów moralnych i etycznych, na których mały człowiek będzie w przyszłości kształtował swój system wartości, na których będzie opierał swoje osądy i pojmowanie tego, co dobre, a co złe. Rodzina musi pielęgnować to, co zasiała w swoim podopiecznym i uczyć go, by sam również o to dbał i nieustannie ulepszał. Rodzina musi być czujnym obserwatorem. Zauważyć każdą oznakę świadczącą o tym, że człowiek schodzi z drogi, którą mu wskazała, a zamiast niej wybiera tą, która doprowadzi go do zguby. Wtedy nie może zabraknąć jej sił na walkę o sprowadzenie go z powrotem i na to, by w razie potrzeby cały proces jego kształtowania zacząć od początku. W tej cierpliwości i wytrwałości przejawia się miłość i oddanie, gotowość poświęcenia się dla najbliższej osoby. A ta niezwykła “inwestycja” zaowocuje człowiekiem, który będzie mógł powiedzieć, że nikogo swoim życiem nie skrzywdził, i że przeżył je godnie.

Tego niestety o sobie nie może powiedzieć tytułowa bohaterka filmu Roberta Glińskiego Cześć, Tereska. Już na samym początku swojej podróży przez życie zboczyła z kursu, pozwalającego jej na osiągnięcie czegoś więcej od przeciętności, którą widziała codziennie na swoim blokowisku. Dziewczyna obdarzona była dużym talentem zarówno muzycznym, jak i plastycznym – z tym ostatnim wiązała swoje marzenia na przyszłość – chciała zostać projektantką mody. Tereska była wrażliwa, spokojna, nieśmiała. Krzykliwym i brutalnym “zabawom” swoich rówieśników przyglądała się z boku, nie brała w nich udziału. Jako dorastająca dziewczyna stroniła od alkoholu, papierosów. Miała swoją idealną wizję miłości i nie zwracała uwagi na snujących się bez celu chłopaków z blokowiska, chciała czegoś więcej; wierzyła w prawdziwe uczucie. A poza tym zajmowała się tym, co ją naprawdę pasjonowało – śpiewem i przede wszystkim modą. Tereska była świetnie zapowiadającą się młodą osobą, którą stać było na bardzo wiele. Mogła osiągnąć sukces i wyrwać się z ziejącego beznadzieją i monotonią blokowiska. Niestety jej marzenia nie spełniły się. Perspektywy na lepsze życie prysły. Dziewczyna pod wpływem nowego środowiska, w jakim się znalazła po rozpoczęciu nauki w szkole ponadpodstawowej, zmieniła się diametralnie. Zniknęła dawna Tereska, a na jej miejscu pojawiła się osoba wulgarna, nieczuła, zdeprawowana.

Jednak metamorfoza nie zaszła z dnia na dzień. Przemiana Tereski dokonywała się powoli, ale konsekwentnie. Jej głównym bodźcem była nowa szkolna koleżanka – Renata. Dziewczyna o bardzo silnej osobowości, twardo stąpająca po ziemi. Odrywała Tereskę od jej marzeń i ideałów, których sama była pozbawiona. Wystarczało jej to, co ma. Nie siliła się na walkę o lepsze życie, wzięcie losu w swoje ręce. Wręcz przeciwnie – biernie mu się poddawała. Alkohol, papierosy, przygodny chłopak to rozrywki, którym się oddawała i które odkrywała przed Tereską. Była często na bakier z prawem. Renata nie widziała dla siebie innej, lepszej perspektywy – życie, które do tej pory wiodła, uznawała za jedyne, jakie może być jej udziałem. Takim sposobem myślenia zaraziła Tereskę. Dziewczyna porzuciła marzenia, przestała o nie walczyć. Dodatkowo w tym, że robi słusznie, utwierdziły ją obrazy, które widziała w najbliższym otoczeniu. Matkę, staczającą kolejną wojnę z ojcem, który w alkoholu widzi jedyne rozwiązanie swoich problemów.

Rodzice Tereski nie byli ludźmi zamożnymi. Wręcz przeciwnie – trudno im było związać koniec z końcem. Mimo wszystko jednak starali się, by córce niczego nie zabrakło. Na swój sposób kochali ją i byli z niej dumni. Chcieli dla niej czegoś lepszego niż mieli sami. W pewnym momencie jednak zabrakło im sił na prowadzenie córki drogą, którą jej wskazali. Nie potrafili wykształcić w swoim dziecku siły do obrony marzeń i własnej, odrębnej osobowości. Zamiast być dla niej wzorem i oparciem, sami stali się ofiarami monotonii i beznadziei panoszących się na ich blokowisku. Ojciec znalazł ukojenie w alkoholu, matka opadła z sił w staraniach o lepsze jutro. Tym sposobem Tereska została pozbawiona odpowiedniego wzoru. Zamiast tego narażona była na zgubny wpływ Renaty oraz na przyglądanie się własnym rodzicom, którzy przegrali z bezlitosnym losem. W momencie, kiedy najbardziej tego potrzebowała, zabrakło przy niej kogoś, kto nawróciłby ją na drogę, dającą szansę na lepsze życie. Rodzice Tereski przesłanki świadczące o staczaniu się córki odczytali zbyt późno, by ich interwencja mogła coś zmienić.

Wrażliwość dziewczynki, która jednak w zakamarkach duszy istniała, paradoksalnie pogłębiała jej nieszczęście. Tereska miała pełną świadomość negatywnej przemiany, jaka w niej zachodziła oraz tego, że jest zbyt słaba emocjonalnie, by móc się temu sprzeciwić. Najwyraźniej widać to, gdy Tereska patrzy na dzieci przygotowujące się do pierwszej komunii świętej. Obraz ten przywołuje bolesne wspomnienia jej samej z okresu, kiedy jeszcze wszystko było jak powinno być i nic nie zapowiadało nieszczęścia. W dziewczynce budzą się piekące wyrzuty sumienia wobec ludzi, których skrzywdziła i wobec samej siebie. Zdaje sobie sprawę, że miała szansę na zupełnie inne pokierowanie swoim życiem, ale ją zaprzepaściła, czego ostatecznym dowodem jest zbrodnia popełniona na Edziu. Ludzie decydujący się na powołanie na świat maleńkiego człowieka muszą sobie od początku zdawać sprawę, jak wielka odpowiedzialność na nich ciąży i do czego może doprowadzić brak konsekwencji i stanowczości w kształtowaniu jego osobowości. Film Roberta Glińskiego stanowi w tym wypadku swoiste ostrzeżenie. Pokazuje zatrważające konsekwencje nieumiejętności wzięcia odpowiedzialności za czyjeś życie.

Reżyser szeregiem zabiegów podkreśla dramaturgię swojej opowieści. Dzięki nim sprawia, że i tak wstrząsająca historia Tereski jeszcze bardziej porusza. Zbliżenia, które występują w ogromnej przewadze nad ujęciami dalekiego planu, wprowadzają widza w sam środek akcji. Dają mu możliwość dokładnego zapoznania się z poszczególnymi bohaterami. Pozwalają szczegółowo obserwować uczucia, jakie nimi targają. Kamera, cały czas prowadzona z ręki, zupełnie podporządkowana jest emocjom bohaterów. Wraz z ich nasileniem traci swoją stabilność.

Widać to chociażby w scenie okradania przez Tereskę kurtek w szatni. Kamera miota się po postaci dziewczynki i całym pomieszczeniu. Tym samym oddaje jej zdenerwowanie i strach przed zdemaskowaniem. Czasami w momencie dialogów bohaterów kamera zostawia ich, ilustrując rozmowę typowymi i powtarzającymi się scenkami z życia blokowiska, na którym wychowała się Tereska – człowiek zbierający złom, młodzież snująca się bez celu, brutalne zabawy dzieci, mężczyźni pijący w bramach alkohol. Obrazy te, sygnalizujące monotonię życia tych ludzi i brak nadziei na jakiekolwiek zmiany, podkreśla czarno-biała kolorystyka, w jakiej utrzymany jest film.

Dodatkowym atutem filmu jest wspaniałe aktorstwo prezentowane przez Małgorzatę Rożniatowską, Krzysztofa Kiersznowskiego, Zbigniewa Zamachowskiego. Na duże uznanie zasługują również młodzi aktorzy-amatorzy (Karolina Sobczak), którzy nadali filmowi odpowiedni klimat i nastrój. Niestety niechlubnym wyjątkiem, który nie był bez znaczenia przy odbiorze filmu, okazała się odtwórczyni tytułowej roli – Ola Gietner.

Tekst z archiwum film.org.pl.

REKLAMA