search
REKLAMA
Ranking

MUSIQUE, MON AMOUR. 10 francuskich kompozytorów

REDAKCJA

23 kwietnia 2018

REKLAMA

4. Serge Gainsbourg (1928–1991)

Jeden z najbardziej wszechstronnych artystów dwudziestego wieku. Aktor, reżyser, scenarzysta, piosenkarz. Jako kompozytor poruszał się w rozległym spektrum gatunkowym – od popu i jazzu przez rock and roll, disco i reggae aż po rock progresywny i muzykę elektroniczną. Pisał dla takich artystów jak: Juliette Greco, Françoise Hardy, Petula Clark, Dionne Warwick, Jacques Dutronc, Johnny Hallyday. W 1963 pracował przy filmie Strip-tease, do którego napisał piosenkę tytułową. Wykonała ją niemiecka piosenkarka Nico, która zagrała główną rolę w tym filmie, ale bardziej znane jest wykonanie Juliette Greco. Hitem była również piosenka Comment te dire adieu w wykonaniu Françoise Hardy (jest to dokonana przez Gainsbourga francuska adaptacja utworu Jacka Golda i Arnolda Golanda It Hurts to Say Goodbye). Często współpracował z kompozytorem Michelem Colombierem, na przykład przy ścieżkach dźwiękowych do filmów Ogrodnik z Argenteuil (1966) i Gdybym był szpiegiem (1967).

Pewnym przełomem w kompozytorskiej karierze Gainsbourga był mało dziś znany dramat Les coeurs verts (1966), z którego pochodzi romantyczny utwór instrumentalny, będący podstawą dla piosenki miłosnej Je t’aime moi non plus. Tekst napisany dla Brigitte Bardot stał się przepustką do sławy dla Jane Birkin, brytyjskiej aktorki i piosenkarki, która została również kochanką kompozytora. W 1976 zagrała też w jego reżyserskim debiucie o takim samym tytule jak wspomniana piosenka. Gainsbourg skomponował muzykę do ponad pięćdziesięciu filmów. Jednym z najlepszych jest prowincjonalny dramat sensacyjny Narkotyk (La Horse, 1970) Pierre’a Granier-Deferre’a z rytmicznym, pełnym napięcia motywem muzycznym. Dla miłośników francuskiego kina i muzyki filmem szczególnym może być komediodramat Kocham was wszystkich (1980) Claude’a Berriego, ponieważ piosenki francuskiego barda śpiewają w nim Catherine Deneuve i Gérard Depardieu. Niezwykła osobowość kompozytora i jego rozległe zainteresowania sprawiają, że trudno go sklasyfikować, aczkolwiek można znaleźć wspólne elementy w jego twórczości. Lubił prowokować, dlatego często podejmował tematykę erotyczną. Gdy w 1984 nagrał utwór Lemon Incest wraz z 13-letnią córką Charlotte, efekt był tak kontrowersyjny, że oskarżono kompozytora o pedofilię i kazirodztwo. [Mariusz Czernic]

5. Georges Garvarentz (1932–1993)

Syn ormiańskich imigrantów przyszedł na świat w stolicy Grecji, ale wychowywał się od dziecka we Francji. Ojciec był sławnym poetą i muzykiem, syn postanowił więc iść w jego ślady. W 1956 poznał Charlesa Aznavoura, z którym napisał ponad sto piosenek, m.in. Paris au mois d’août z filmu pod takim samym tytułem (1966). 17 września 1965 Aznavour został szwagrem kompozytora. Garvarentz pisał także dla innych, m.in. dla Johnny’ego Hallydaya i jego żony Sylvie Vartan oraz dla grupy rockowej Les Chaussettes Noires (The Black Socks), z którą związany jest również pierwszy film, do którego skomponował muzykę. Tytuł filmu można zapomnieć, ale utwór Daniela jest jak najbardziej godny uwagi. Już na starcie filmowej kariery kompozytor spotkał Denysa de La Patellièra, z którym pracował przez całą dekadę. Zilustrował muzycznie jego dziesięć obrazów z lat sześćdziesiątych, pierwszy był dramat wojenny Taksówką do Tobruku (1961). Z dzieł tego reżysera – pod względem muzycznym – szczególne miejsce zajmują komedie z Jeanem Gabinem Wózek dla wnuka (1965) i Człowiek z tatuażem (1968).

Temperament kompozytora dobrze sprawdzał się w komediach – świetny soundtrack ma choćby farsa muzyczna Szukajcie gitary (1964) z piosenkami Charlesa Aznavoura, albo film nowelowy Les Parisiennes (1962), gdzie z kolei można usłyszeć Johnny’ego Hallydaya i grupę Les Chaussettes Noires. Muzyka ormiańsko-francuskiego artysty dobrze wybrzmiewa w filmach sensacyjnych i kryminalnych, takich jak: Zbrodnia doskonała (1963), Agent o dwóch twarzach (1966), Ktoś za drzwiami (1971), Nie unikniesz przeznaczenia (1972), Zabójcza siła (1976). Zahaczył też o kino przygodowe, współtworząc piosenki tytułowe do Nowej misji korsarza (1966; o przygodach kapitana Roberta Surcoufa) i Gwiazdy Południa (1969; według powieści Juliusza Verne’a). Niektórzy mogą pamiętać z czasów VHS-ów rumuńsko-francuską superprodukcję Wilhelm Zdobywca (1982) – Garvarentz miał przy niej swój udział. Z ponad stu filmów z jego muzyką warto wspomnieć o westernie Zwycięstwo człowieka zwanego Koniem (1983), z którego pochodzi nostalgiczna piosenka He’s coming back with freedom w wykonaniu Rity Coolidge. [Mariusz Czernic]

6. Maurice Jarre (1924–2009)

„Jeden z gigantów muzyki XX wieku.” – tak o pochodzącym z Lyonu kompozytorze napisało kiedyś „Los Angeles Times”. I faktycznie, ojciec nie mniej słynnego Jean-Michela był za życia czołowym twórcą francuskim, któremu bez większych problemów udało się zabłyszczeć również za oceanem i w rezultacie stać się być może najbardziej rozpoznawalnym w kinie – oraz najłatwiejszym do wymówienia – nazwiskiem „trójkolorowych”. Wszystko za sprawą epickiego fresku Davida Leana Lawrence z Arabii, za ilustrację do którego Jarre otrzymał zasłużonego Oscara (a w szranki z nim stawali wtedy tacy tytani, jak Elmer Bernstein, Jerry Goldsmith, Franz Waxman i „nasz” Bronisław Kaper). Był to rok 1962, czyli minęła dokładnie dekada od jego debiutu. Przez kolejne czterdzieści lat bogatej kariery Jarre otrzymał jeszcze osiem innych nominacji do Złotego Rycerza i dwukrotnie tryumfował dzięki podobnym filmom, czyli rozbuchanym widowiskom historycznym, obecnie niekwestionowanym arcydziełom gatunku: Doktor Żywago (1965) – tantiemy z którego przekazał później swojej drugiej żonie podczas rozwodu – oraz Podróż do Indii (1984).

I w takim też kinie sprawdzał się najlepiej, do takiego najczęściej otrzymywał angaże (by wymienić tylko: Najdłuższy dzień, Pociąg, Czy Paryż płonie?, Grand Prix, Noc generałów, Mesjasz, Żyd Jakow, Tai-Pan, Lew pustyni, Człowiek, który chciał być królem czy Córka Ryana) – również w telewizji (czego dowodem rewelacyjne seriale Jezus z Nazaretu i Szogun). Ale nie tylko. Wszak zilustrował on ponad 150 różnych produkcji. Nie stronił od horrorów (Drabina Jakubowa i pamiętne nie tyle ze względu na muzykę Oczy bez twarzy Georgesa Franju, który wprowadził go do pełnego metrażu swą wcześniejszą Głową o mur), westernów (Zawodowcy, Jedzie Villa, El Condor, Sędzia z Teksasu, Samuraj i kowboje), różnego sortu dramatów (Zmierzch bogów Luchino Viscontiego, Ostatni z wielkich Elii Kazana, Szkoła kadetów, Rok niebezpiecznego życia, Wybrzeże Moskitów i Świadek z Harrisonem Fordem, Goryle we mgle, Bez lęku czy w końcu kultowe Stowarzyszenie Umarłych Poetów), thrillerów i kina akcji (Topaz, Firefox, Fatalne zauroczenie, Bez wyjścia), science fiction (Mój własny wróg, Mad Max pod Kopułą Gromu), komedii (Gambit, Ściśle tajne) oraz romansów (Spacer w chmurach).

I to właśnie ten ostatni gatunek przyniósł mu poklask bardziej współczesnej widowni. Uwierz w ducha było mega hitem wczesnych lat 90., i chociaż soundtrack kupowano przede wszystkim dla piosenki The Righteous Brothers (oryginalnie skomponowanej przez Alexa Northa), to i score Jarre’a nie przeszedł bez echa – szczególnie, że zawiera jedną z najpiękniejszych kompozycji jego autorstwa. Zdarzało się przy tym, iż kino popularne odrzucało jego, często ekstrawaganckie przecież, niełatwe do przyswojenia ilustracje. Tak było w przypadku Koktajlu z Tomem Cruisem, Sztormu Ridleya Scotta czy Dzikiej Rzeki. Generalnie jednak nazwisko Jarre’a zawsze było dla reżyserów i producentów gwarancją jakości. Pomimo dość niezmiennego, łatwego do rozpoznania stylu (wyeksponowane elementy perkusyjne i częste sięganie po instrumenty etniczne, a w późniejszym etapie kariery także eksperymentalna elektronika), cały czas dostawał on więc oferty zwrotne, bo zawsze bezbłędnie potrafił dopasować się do potrzeb i/lub atmosfery filmu.

Tym pierwszym była dla niego dokumentalna krótkometrażówka wspomnianego Franju, Hotel Inwalidów – a tym ostatnim Marzyłam o Afryce z Kim Basinger. Choć zanim na początku obecnego stulecia dopadł go rak, Jarre zilustrował jeszcze telewizyjne Powstanie opowiadające o tytułowym zdarzeniu w warszawskim getcie. Jednakże już znacznie wcześniej maestro zahaczał o Polskę – w Blaszanym bębenku Volkera Schlöndorffa oraz pochodzącym z tego samego, 1979 roku Sztukmistrzu z Lublina. To pisząc w przypadku Jarre’a każda z przytoczonych prac, jak i w sumie wszystkie pozostałe, jest na swój sposób wyjątkowa i magiczna, a przy tym mimowolnie porywa. I pomyśleć, że swą edukację zaczynał nie w szkole muzycznej, a na wydziale… inżynierii. [Jacek Lubiński]

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA