search
REKLAMA
Zestawienie

METAFIZYCZNY UPADEK CZY ZA DUŻO ALKOHOLU? 5 najgorszych ról Mela Gibsona

Odys Korczyński

3 stycznia 2019

REKLAMA

2. Scollop, Summer City (1977), reż. Christopher Fraser

Film z początków kariery Mela, przypomina mi nieco naszą rodzimą superprzygodową produkcję Klątwa Doliny Węży. Może ze względu na trochę egzotyczne miejsce akcji, może z powodu nieudolnej pracy oświetleniowców, operatora kamery, montażystów, kompozytora muzyki i, czego najbardziej szkoda, aktorów, nie pomijając oczywiście Gibsona. Mam też wątpliwości, dlaczego Mel np. na portalu Filmweb wpisany jest jako odtwórca głównej roli w tym filmie. Postać Scollopa, którą odgrywa Gibson, razi swoją sztucznością. Bardzo widać, że aktor, mimo swojego niewątpliwego talentu, błąka się po planie, jakby nie za bardzo wiedział, co ma ze sobą zrobić. Dodatkowo próbuje w niektórych scenach ćwiczyć tę swoją dramatyczną manierę grania, której ważnymi elementami są rozbiegany wzrok i drżące mięśnie twarzy, co sprawdzało się np. w Zabójczej broni. W Summer City na mnie, jako widza, te zabiegi zupełnie nie działają, nawet gdy Gibson wpada w szloch nad ciałem zabitego kolegi. Jest tak pewnie przez zbyt szeroki plan oraz całość kulejącego wykonania filmu. Gdy brak klimatu, nawet dobrych aktorów zaczynają przesłaniać techniczne niedoskonałości.

1. Luther Voz, Maczeta zabija (2013), reż. Robert Rodriguez

Niektórzy mówią, że Rodriguez kręci filmy kultowe, aczkolwiek obiektywnie i formalnie niezbyt dobre. Takie posługiwanie się kiczem jest dowodem na ogromną świadomość twórcy, który z całą odpowiedzialnością zostawia za sobą powagę kinematografii, by eksperymentować. Za to uwielbiam Rodrigueza i jego kino, podobnie zresztą jak filmy Quentina Tarantino. Udział Mela Gibsona w całym tym maczetowym ambarasie od biedy można podciągnąć pod szalony eksperyment, gdyby tylko Mel miał w swojej aktorskiej przeszłości mniej ikonicznych ról. Przez wiele lat budował swój wizerunek dość konsekwentnie. Grał mocne charaktery, ale dramatyczne, nie pastiszowe. Kiedy wcielał się w dowcipnych policjantów, granica aktorskiego kiczu nie była przekraczana. Rodriguez zaangażował go do jedynej w swoim rodzaju roli czarnego charakteru, którego czerń wcale nie jest straszna, dramatyczna ani odrażająca – jest w szkolny sposób czarna i koślawo wycięta z filmowego tła. W taką pułapkę wpadają znani aktorzy, gdy zechce im się zagrać w filmach kręconych z tzw. przymrużeniem oka, bo niby przecież w aktorstwie trzeba zrobić sobie oddech, taki mały efekt cieplarniany, żeby się odbić, sprawdzić, czy da się radę zrobić coś nowego. Zrobił to więc Mel u Rodrigueza, a w jego wydaniu Luther Voz to wielka, przekserowana dziesiątki razy karykatura Cesarza Minga z Flasha Gordona, czyli chyba gorzej być nie może.

Pozostaje jeszcze wrócić do tytułowego pytania. Czy pogorszenie jakościowe ról Mela ma związek z jego życiem osobistym, czy w ogóle da się stwierdzić, że jakiekolwiek pogorszenie nastąpiło? Oraz czy, jak się zastanawiają niektórzy komentatorzy zachowania aktora, owo domniemane pogorszenie ma swoje źródło w metafizycznym kryzysie związanym z głęboką religijnością, chorobie psychicznej, z którą z kolei łączy się skłonność do dogmatycznych przekonań religijnych, czy po prostu zwykłym tożsamościowym impasie dwubiegunowej osobowości, co przekłada się na zwiększenie ilości wypijanych trunków i agresję wobec najbliższych. Nie znam odpowiedzi. Stawiam te pytania, bo lubię Mela i chcę go oglądać w nietuzinkowych filmach, chociażby takich jak Podwójne życie w reżyserii Jodie Foster.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA