MAUREEN O’HARA. Twarda sztuka z Irlandii, która okiełznała Hollywood
To właśnie w jego Zielonej dolinie O’Hara stworzyła pierwszą wielką kreację – szlachetnej Angharad, córki w rodzinie ciężko pracujących walijskich górników. Mówiło się, że w wyścigu do tej roli pokonała m.in. Katharine Hepburn i Gene Tierney, zdobywając wreszcie swoją przepustkę do hollywoodzkiej wielkości. Zielona dolina zdobyła wówczas pięć Oscarów, ale Maureen – podobnie jak przez całą karierę – nie doczekała się nominacji. Wiedziała jednak, że znakomity film Johna Forda jest jej wielką szansą – i dokładnie tak było. O ile jednak Hepburn, którą O’Hara pokonała w walce o tę rolę, mogła pochwalić się kilkoma statuetkami Akademii, Maureen musiała czekać do 2014 roku na honorowego Oscara. Nie przeszkodziło jej to jednak w zostaniu jedną z najbardziej wielbionych aktorek tamtej epoki, a stało się to za sprawą takich filmów jak Czarny łabędź (1942) Henry’ego Kinga, To jest mój kraj (1943) Jeana Renoira, Sindbad żeglarz (1947) Richarda Wallace’a czy wreszcie Cud na 34. ulicy (1947) George’a Seatona, absolutny świąteczny klasyk, powtarzany w Stanach częściej niż Kevin sam w domu w polskiej telewizji. To właśnie wówczas O’Hara zapracowała na miano “Królowej Technicoloru”, ale tak naprawdę to był dopiero początek jej kariery. Dopiero wówczas bowiem Maureen poznała na planie Johna Wayne’a, z którym jej profesjonalne – i nie tylko – losy związane były aż do śmierci Duke’a.
Podobne wpisy
Wszystko zaczęło się od Rio Grande (1950) – na planie filmu Maureen ponownie spotkała się z Johnem Fordem, wielkim amerykańskim reżyserem, któremu zawdzięczała przełom w swojej karierze. Już wtedy jednak wiedziała, że prawdziwym opus magnum szykowanym przez Forda dla tej trójki miał być Spokojny człowiek (1952), o którym reżyser poinformował Maureen już w 1945 roku na planie jednego jej wcześniejszych filmów, The Spanish Main Franka Borzage’a. Musiało jednak minąć siedem lat, w trakcie których O’Hara, Ford i Wayne nakręcili sporo innych produkcji, zanim Spokojny człowiek trafił do kin. Zdjęcia do filmu powstawały w wiosce Cong w irlandzkim hrabstwie Mayo (a także w jednym z tamtejszych barów, który wyżej podpisany miał przywilej odwiedzić). Nakręcone w ojczyźnie O’Hary dzieło do dziś uchodzi za najlepszy przykład ekranowej chemii pomiędzy nią a Johnem Wayne’em – chemii, którą często interpretowano jako filmowe przedłużenie romansu, który łączył tę dwójkę. Do dziś nie można być pewnym, co tak naprawdę łączyło Maureen i Duke’a – ona wielokrotnie podkreślała, że nie było to nic poza przyjaźnią, zaś jeden z biografów Wayne’a twierdzi, że dotarł do źródeł potwierdzających znacznie większą zażyłość tych dwojga. Cokolwiek by ich nie łączyło poza planem, na ekranie pięciokrotnie tworzyli wspaniałą parę. Temperament Maureen nigdy nie pozwolił jej pozostać w cieniu Duke’a, a właśnie taki los spotykał większość aktorek partnerujących Wayne’owi.
Tak jak wielka kariera O’Hary zaczęła się od Johna Forda, tak w zasadzie na tym samym twórcy się skończyła: Na skrzydłach orłów (1957) to tak naprawdę ostatnie dzieło wielkiego kalibru, w którym zagrała Maureen. Później byli jeszcze Niebezpieczni kompani (1961), debiut reżyserski Sama Peckinpaha (o którym O’Hara miała później jak najgorsze zdanie), a także sympatyczne komedie Rodzice, miejcie się na baczności (1961) Davida Swifta czy Mr. Hobbs na urlopie (1962) Henry’ego Kostera (pierwsza współpraca z legendarnym Jamesem Stewartem!). Wystąpiła też w Górze Spencera (1963) Delmera Davesa i McLintock! (1963) Andrew V. McLaglena, przedostatnim wspólnym filmie O’Hary i Johna Wayne’a, ale nie były to już wielkie dzieła. Między 1963 a 1973 rokiem, w którym to Maureen niespodziewanie zakończyła karierę aktorską, występowała bardzo sporadycznie, a jej rozbrat z zawodem przyszedł dość naturalnie. Nie przeciągała swojej obecności na ekranie – gdy tylko przestała dostawać interesujące propozycje, usunęła się w cień i w odpowiednim momencie przeszła na emeryturę. Powróciła z niej na prośbę nie byle kogo, bo Chrisa Columbusa i Johna Candy’ego, którzy zrealizowali z Maureen wspaniały film obyczajowy Tylko samotni (1991). Na przestrzeni kolejnych dziewięciu lat pojawiła się w trzech niezwykle ciepłych familijnych produkcjach telewizyjnych, by w XXI wieku już nie pojawić się na ekranie. Swą ostatnią rolę zagrała w wieku 80 lat w The Last Dance Kevina Dowlinga z 2000 roku.
***
Postać Maureen O’Hary jest zbyt niesamowita, by opisać ją w krótkim artykule. Sama jej relacja z Johnem Fordem – megalomanem, zatwardziałym katolikiem, furiatem – zasługiwałaby na osobne potraktowanie, podobnie jak przyjaźń (romans?) z Johnem Wayne’em czy perypetie Maureen spowodowane jej niepokornością. Wielokrotnie przyznawała, że gdyby nie jej wrodzona przekora, zapewne miałaby na koncie więcej ikonicznych ról. Nie potrafiła jednak dać się sprowadzić do roli ładnej buzi, nie dała się okiełznać, a mimo to potrafiła przyćmić Duke’a, Anthony’ego Quinna, Tyrone’a Powera, Errola Flynna i wielu innych męskich gwiazdorów tamtych czasów. I właśnie dlatego dziś ma się wrażenie, że tych męskich osobowości było na pęczki, ale Maureen O’Hara była tylko jedna – jedyna w swoim niepokornym, irlandzkim, autentycznym rodzaju.