search
REKLAMA
Ranking

MAMA SAMA NA EKRANIE. Godne polecenia filmy z samotnymi matkami

Berenika Kochan

16 kwietnia 2017

REKLAMA

Przeciętna matka ma w życiu takie momenty, gdy z rozpaczy ma ochotę wyć do księżyca (wierzcie lub nie, w tej chwili na mnie padło). Chętnie oglądam filmy o samotnych matkach, bo zżera mnie ciekawość: jak one to ogarniają? Pod względem logistycznym, fizycznym i psychicznym. I powiem wam jeszcze jedno. Matki szukają empatii tak bardzo, że nie liczy się poziom dzieła (mogą być nawet Złe mamuśki) – ważne, by przedstawienie macierzyństwa było adekwatne. Przepraszam za chaotyczny wstęp, odpieluchowywanie. Oto filmy z samotnymi matkami.

Love, Rosie

Komedii Christiana Dittera (niemiecki reżyser, znany z późniejszego Jak to robią single) nie da się oglądać spokojnie. Kto nie czytał powieści Cecelii Ahern naprawdę nie wie, czy po godzinie czterdziestu pięciu minutach Rosie i Alex będą w końcu razem… Zdarzenia przeplatają się, prowadzą do ponownego zbliżenia przyjaciół z dzieciństwa, po czym podążają w zupełnie innym kierunku. Wróćmy do tematu. Rosie jako młoda dziewczyna postanawia samotnie wychowywać “owoc wpadki”, córeczkę Katie. Jak to matka – w jednym ręku wózek, w drugim siatka, ramieniem podtrzymuje telefon. Płacze nad płaczącym dzieckiem, nad śmiejącym się też, tyle że ze wzruszenia. Gdy poznaje mężczyznę, którego nie jest do końca pewna, wątpliwości znikają jak po “hokus-pokus”, gdy widzi go bawiącego się z jej Katie. Wątek samotnej matki w Love, Rosie przedstawiony został stereotypowo i bez dramatu (w końcu to komedia romantyczna). Macierzyństwo Rosie ogląda się lekko i przyjemnie, ale w końcu większość matek od kina oczekuje odpoczynku.

Bejbi blues

Matki nie może oceniać ten, kto dziecka nie ma. Zresztą nawet ten, kto ma, to nie powinien. O Natalii z pierwszego po słynnych Galeriankach dzieła Katarzyny Rosłaniec słyszymy jednak: głupia, pusta, niedojrzała, bezmyślna… Epitetom nie ma końca. W wieku lat 16 dziewczyna podejmuje decyzję, że z obecnym chłopakiem chce mieć dziecko. Z zewnętrznej, powierzchownej warstwy filmu można by wysnuć wniosek: dlatego, że dziecko jest trendy. Celebrytki chętnie fotografują się na spacerach z wózkiem, oczywiście w świetnej formie i nienagannej stylizacji. Po porodzie Natalia przekonuje się, że rzeczywistość nie jest tak różowa. Rodzina i chłopak odchodzą, ona zostaje sama z, mimo wszystko, dość spokojnym niemowlęciem. Jest młodziutka, nie chce być tylko matką. Prawdziwe załamanie przychodzi w chwili, gdy sąsiadka, po nadużywaniu pomocy przy dziecku, w końcu jej odmawia, a Natalia powinna zgłosić się w pracy. Z dramatem nastolatki kontrastuje niemal bajkowy, czerpiący mocno ze stylu vintage, aczkolwiek bardzo nowoczesny świat przedstawiony. Stylizacje i akcesoria zasługują na odrębną od fabuły uwagę.

Pokój

Dziecko daje nadzieję w najbardziej beznadziejnej sytuacji. Co najgorszego możesz sobie wyobrazić? Wojnę? Kilkuletnie uwięzienie w ciasnym pokoju, z wizytami korzystającego z twojego ciała oprawcy, bez perspektyw na szybkie uwolnienie? To historia kobiety przez 5 lat wychowującej syna w ogrodowej, o drzwiach zabezpieczonych kodem, szopie. Chłopiec nie zna świata poza czterema ścianami i starannie wyselekcjonowanymi przez porywacza programami TV, nie można jednak powiedzieć, że czegoś mu brakuje. Ma wszystko. Miłość swojej Ma, która robi mu zabawki ze skorupek po jajkach, a na urodziny najprawdziwszy tort. Uczy go wszystkiego, co potrzebne do przyjemnego życia w klatce (chłopiec po uwolnieniu tęskni za Pokojem), ale gdy coś w niej pęka, stawia wszystko na jedną kartę. Z wielką pomocą chłopca decyduje się zawalczyć o normalne życie, chociaż dla niego. Nominowany do Oscara w kategorii “Najlepszy film 2015” (statuetkę dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej otrzymała za rolę opisywanej Ma Brie Larson) mógłby rozdzierać serce przy pomocy bardziej oczywistych środków wyrazu. Nasze głowy i bez tego pękają od ocen i refleksji.

Mama

Wydawałoby się, że relacje matki (przeważnie samotnej) z dzieckiem to ulubiony temat genialnego kanadyjskiego reżysera. Wątek poruszył w Wyśnionych miłościach i Tomie, by zagłębić się weń całkowicie w Zabiłem moją matkę, w końcu w Mamie. Ostatni z wymienionych, filmowe mistrzostwo, rozgrywa się w świecie różniącym się od realnego małym szczególikiem. Matki “okazów trudnych” mogą je legalnie oddać kiedy chcą, do placówki zamkniętej, na wychowanie państwu. Osobowości Steve’a i Diane są siebie warte. Obydwoje wybuchowi, przez życie idą z krzykiem i przytupem, taranem rozwalając wszelkie przeszkody. Diane ma taki charakter, Steve ADHD. Diane, po kolejnym wydaleniu syna z placówki opiekuńczej, postanawia, że tym razem misja: wychowanie jej się powiedzie. Do codziennego życia próbuje wprowadzić spokój, edukację – pomaga jej w tym sąsiadka, atrakcyjna Kyla – i rutynę. Czy i tym razem nie poniosą jej emocje? Mama to arcydzieło, którego fabuła stara się o wyznaczenie granic relacji matka – nastoletnie dziecko. Nie udaje się, świadczą o tym naprzemienne beztroskie wygłupy i walki na noże. Ile odcieni ma macierzyństwo!

Strasznie głośno, niesamowicie blisko

“Dlaczego akurat mój tata zginął w zamachu na World Trade Center?” Odpowiedzi na to pytanie chciałaby udzielić Linda (Sandra Bullock) swojemu synowi Oskarowi (Thomas Horn). To chłopiec ponadprzeciętnie inteligentny, wprawiony przez zabawy intelektualno-terenowe z ojcem. W poszukiwanie skarbów, tajemniczych skrytek, dochodzenie po nitce do kłębka. Ciężko mu jednak odnaleźć się w świecie emocji, zwłaszcza w obliczu tak wielkiej tragedii. Chłopiec próbuje sobie z nią poradzić “po swojemu”, wierząc, że ojciec musiał zostawić mu zagadkę, której rozwiązanie będzie odpowiedzią na wszystkie “dlaczego”. Rola matki w dramacie Stephena Daldry’ego (twórca m.in. Godzin i Lektora) jest kluczowa, choć w trakcie trwania filmu wygląda na poboczną, bardzo tradycyjną. Linda również musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, jako wdowa, jako samotna matka. W trakcie poszukiwania kolejnych tropów zabawy w mieście, wśród ludzi, razem z Oskarem przechodzi swoistą, posttraumatyczną terapię.

Café de flore

Piękna rola Vanessy Paradis, piękna miłość matki i syna. Café de flore to film o miłości właśnie, o tym, że jedno uczucie nie wyklucza drugiego. Gdy młoda Paryżanka Jaqueline rodzi syna, jej partner zagląda do kołyski i stwierdza: Nie chcę na to patrzeć. Zespół Downa w latach 60. XX w. wciąż jeszcze traktowano jak klątwę boską, której Jacqueline nie przyjmuje z pokorą. Zakasuje rękawy i o wszystko, co najlepsze dla Laurenta, walczy. To historia na jednej płaszczyźnie (w filmie ukazane są dwie łączące się opowieści), w drugiej również występuje “świeżo” samotna matka, jednak to Jacqueline swoją determinacją i cierpieniem kradnie serce. O macierzyństwie trudnych decyzji, które i niełatwo oceniać, bo “co ty byś zrobiła?”.

Stepmom

Pytanie wieńczące powyższy akapit dźwięczy w uszach zwłaszcza w kontekście tego dramatu. Czym innym jest oddać drugiej kobiecie mężczyznę, czym innym dziecko. Mamuśka Chrisa Columbusa (reżyser takich hitów jak Kevin sam w domu, Kevin sam w Nowym Jorku, Pani Doubtfire czy Harry Potter i Kamień Filozoficzny) to opowieść z 1998 roku, o modnej dzisiaj rodzinie patchworkowej. Jackie Harrison, matka dwójki dzieci (w tej roli wybitna Susan Sarandon) dzieli opiekę nad nimi z byłym mężem, a ich ojcem (Ed Harris) i jego obecną partnerką (Julia Roberts). Isabel Kelly stara się, jak może, z góry wiadomo jednak, że mamie nie dorówna, a i Jackie nie kwapi się z pomocą, wręcz podsyca antypatię córki i syna do “drugiej” mamy. Gdy pani Harrison dowiaduje się, że z powodu choroby jej dni są policzone, podejmuje trudną decyzję, choć raczej nie ma wyboru… Wie, że jej dziećmi najlepiej zajmie się właśnie Isabel. Mamuśka to typowy hollywoodzki przewidywalny komediodramat, którego ogląda się przyjemnie, bo Columbus wie, jak robić “komfortowe” filmy. Ten się nie starzeje.

Przygotowując się do roli mamy, wiedzę z ekranu chłonęłam jak gąbka. Później oczywiście nijak się to miało do rzeczywistości. Twórcy powyższych filmów postarali się jednak pokazać trudności samotnej mamy, analizując różne aspekty codzienności i wyszły im z tego całkiem niezłe dramaty. Większość spodobała mi się jeszcze jako nie-mamie.

 

REKLAMA