search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

NICOLAS CAGE – osobowość (nie)utracona. Biografia aktora.

Dawid Myśliwiec

25 lutego 2014

REKLAMA

Peggy Sue Got Married
Peggy Sue Got Married

Jest jednym z niewielu reżyserów, którzy lubią nieszablonowe decyzje i eksperymenty, dlatego dobrze nam się pracuje. Praca z nim przy „Peggy Sue wyszła za mąż” była najbardziej satysfakcjonującym doświadczeniem aktorskim i moim najlepszym występem do tej pory.

W ten sposób w rozmowie z „Los Angeles Times” w 1988 r. Nicolas okazał szacunek swemu wujowi. Trzeba przyznać, że był wyjątkowo wdzięcznym krewnym, ale też miał sporo racji – Francis Ford Coppola mocno wierzył w swojego bratanka i aż trzykrotnie powierzył mu role w swoich filmach. W 1986 r. potwierdził słowa Cage’a i nakręcił niezwykle popularną komedię „Peggy Sue wyszła za mąż”, w której zebrał imponującą obsadę. Kathleen Turner, Jim Carrey, Joan Allen czy Helen Hunt to dziś doskonale znane widzom nazwiska, a wśród nich znalazło się także miejsce dla naszego ulubieńca. Po raz pierwszy sławny stryj powierzył Nicowi tak dużą rolę, w której rzeczywiście mógł zabłysnąć. Charlie, chłopak/mąż tytułowej bohaterki, jest chodzącym studium lansu w stylu lat 50-tych, mówi głosem przypominającym postaci z kreskówek, a każdy jego gest przypomina dobrze przemyślane show. Trudno uznać tę postać za pozytywną – w końcu w poprzedzającej podróż w czasie rzeczywistości zostawia żonę dla innej kobiety – ale właśnie moralna dwuznaczność tej postaci sprawia, że jest interesujący. Można uznać, że satysfakcja Nicolasa przełożyła się na satysfakcję widzów, którzy już od blisko 30 lat z tą samą przyjemnością przyglądają się perypetiom Peggy Sue i Charliego w licznych telewizyjnych powtórkach. „Peggy Sue wyszła za mąż” to także pierwszy prawdziwy sukces komercyjny Cage’a – film Coppoli uplasował się bowiem na 5. miejscu amerykańskiego box office’u za 1986 r.

Raising Arizona
Raising Arizona

Pocierałem wówczas ręką o włosy, żeby je naelektryzować i sprawić, by stanęły dęba, co upodabniało mnie do tatuażu, który ma mój bohater w tym filmie – wygląda on jak nieco kanciasty Woody Woodpecker (…).

Dziś o zagraniu głównej roli u braci Coen marzy niemal każdy hollywoodzki aktor, jednak wówczas czołowi postmoderniści współczesnego kina dopiero pracowali na swoją markę. Nie zmienia to faktu, że to właśnie Cage został wybrany do roli H.I. McDunnougha, złodzieja, który z wzajemnością zakochuje się w przyjmującej go do aresztu policjantce. „Arizona Junior” to typowa dla autorów „Fargo” wielowątkowa satyra na amerykańskie społeczeństwo, w którym przestępcy żenią się z policjantkami, a dotknięci bezpłodnością rodzice potrafią ukraść jednego z nowonarodzonych pięcioraczków zamożnego biznesmena. H.I. to prostolinijny, dobroduszny recydywista, który zawsze szuka najprostszych rozwiązań. Choć jest przestępcą, który nie potrafi wyzbyć się dawnych nawyków, budzi w nas ogromną sympatię, gdy jako oddany mąż chce obdarować ukochaną dzieckiem, którego oboje pragną. Narracja z offu, którą prowadzi Nicolas, jest naszpikowana wspaniałymi linijkami, jak to często ma miejsce w filmach sygnowanych nazwiskiem Coen. Wspomniane w cytowanej wyżej wypowiedzi zabiegi charakteryzacyjne w istocie wpływają na to, że postać H.I. (sam bohater każe nazywać siebie po prostu „Hi”) jawi nam się jako bohater kreskówki – wyrazisty, trochę przerysowany, ale także dynamiczny. Zdecydowanie jedna z najlepszych ról, jakie stworzył Cage, ale też jeden z najlepszych obrazów, w których wystąpił.

Moonstruck
Moonstruck

Tak naprawdę „Wpływ księżyca” jest bardziej wesołą, rodzinną historią, przeznaczoną dla zespołu aktorskiego, niż czysto romantycznym filmem, i myślę, że doprowadzałem Normana do frustracji, próbując stworzyć z niej desperacko romantyczną baśń w stylu „Pięknej i bestii”. Nie zmieniłem swej postaci w stosunku do tego jak została napisana, ale starałem się uwypuklić tę bardziej wilczą część osobowości Ronniego.

Ten „wilczy” charakter, o którym wspomina Nic, objawia się przede wszystkim w niezwykłej pasji, z jaką odtwarzany przez niego Ronnie wyraża swe uczucia – nie tylko wobec zjawiskowej Loretty, ale także wobec starszego brata, który nie tylko spowodował, że bohater stracił dłoń, ale też właśnie zamierza poślubić kochaną przez niego kobietę, w którą wciela się Cher. Postać Ronniego nosi w sobie wiele żalu, jest jednak jedną z sił napędowych tej znakomitej komedii romantycznej, w której niesamowicie trudno jest wyróżnić jednego wykonawcę. „Wpływ księżyca” to jedno z tych dzieł, w którym główną siłą jest cały zespół aktorski, a nie pojedyncza kreacja. Nicolas powrócił tym filmem do konwencji „rom-komu”, w której debiutował „Dziewczyną z doliny”, tym razem osiągając prawdziwy sukces – film zarobił w Stanach 80 milionów dolarów i zajął 5 miejsce na liście największych przebojów kasowych 1987 r., a musicie pamiętać, że był to rok takich hitów, jak „Dirty Dancing”, „Predator”, „Zabójcza broń” czy „Robocop”. Ocenę widzów potwierdziły także kapituły przyznające nagrody filmowe, bowiem Cher i Olympia Dukakis za swe kreacje otrzymały Oscara (trzeci Rycerz powędrował w ręce Johna Patricka Shanleya za scenariusz), a Nicolas musiał zadowolić się nominacją do Złotego Globu. Nie ma jednak wątpliwości, że „Wpływ księżyca” okazał się największym wówczas sukcesem w karierze Cage’a.

Vampire's Kiss
Vampires Kiss

Gram człowieka, który zwariował i myśli, że jest wampirem. Wszyscy mówili mi, bym tego nie robił, ale scenariusz złapał mnie za kołnierz i krzyknął „Jeśli nie zagrasz w tym filmie, jesteś tchórzem!” Uważam, że, chcąc osiągnąć sukces w przemyśle filmowym, nie można obawiać się czasem zaryzykować. A tak długo jak gram, stawiam wszystko, co mam.

„Wszyscy mieli rację!” – chciałoby się powiedzieć Nicolasowi, ale dobrze wiemy, że w żaden sposób nie wpłynęłoby to na jego zawodowe wybory. Po ogromnym sukcesie poprzedniego filmu przyszedł czas na gorycz porażki, bowiem historia Petera Loewa, który jest przekonany, że zamienia się w wampira, okazała się finansową katastrofą, która zarobiła w kinach… 725 tys. dolarów, podczas gdy sama gaża Nicolasa wyniosła 40 tys. (co ciekawe, kilka tytułów z jego udziałem poradziło sobie gorzej…)! Trudno napisać coś dobrego o „Pocałunku wampira” – niespecjalnie zaskakujący scenariusz i festiwal przedziwnych min Cage’a (to właśnie one stały się podstawą miliona memów), a do tego jedna z najsłynniejszych anegdot Hollywood, w której to Nic pożera żywego karalucha to w zasadzie wszystko, co kojarzyć się może z filmem Roberta Biermana, dla którego „Pocałunek wampira” był zarówno debiutem, jak i największym „hitem”. I chyba właśnie ten nieszczęsny karaluch sprawił, że kapituła wręczająca Independent Spirit Awards zaszczyciła Nicolasa nominacją za tę rolę…

Never on Tuesday

Porucznik Silvestri do kameleona: Hey, wanna smoke?

Rok 1989 był z pewnością jednym z najdziwniejszych w karierze Nicolasa Kima Coppoli. Najpierw pojawił się w przedziwnym cameo w „Nigdy we wtorek”, debiutanckim filmie Adama Rifkina (https://www.youtube.com/watch?v=gCi3ZQWA6j8), by następnie wystąpić w bodaj najbardziej osobliwym przykładzie kina wojennego, „Czasie zabijania” Giuliano Montaldo, z pewnością jednego z mniej popularnych wówczas włoskich reżyserów. W obrazie tym Nic wcielił się w porucznika Silvestriego, stacjonującego w 1936 r. w Etiopii, który z powodu bólu zęba wyrusza w wędrówkę do najbliższego szpitala polowego. W trakcie tej podróży bohater ulega całkowitemu zezwierzęceniu, a zgwałcenie i zamordowanie młodej Etiopki jest tylko początkiem fatalnych wydarzeń. Bohater pogrąża się w mroku, choć tak naprawdę reżyserowi nie udaje się wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje. Czy to armia ma taki wpływ na mężczyzn? A może poczucie zagrożenia? Czy raczej chodzi o dziką, nieokrzesaną Afrykę, która wyzwala w człowieku instynkty zwierzęce? Tego nie dowiadujemy się z filmu Montaldo, a kiepsko skonstruowana narracja nie pozwala Cage’owi na odpowiednie wyeksponowanie kolejnej mrocznej kreacji.

Fire Birds
Fire Birds

Jake Preston: I volunteered to fly with the anti-drug forces. I watched the men in those choppers risk their lives for their families and their country. The cartel has them outpaid, outmanned, and outgunned. Knowing that, they still went out. They didn’t stand a chance. They’re heroes and they should be avenged.

Kolejny rok w karierze Nicolasa, anno domini 1990, był doskonałym dowodem na to, że jego filmografia to istna sinusoida. Pierwszym aktem, czyli momentem spadkowym na wspomnianej sinusoidzie, są fatalnie przyjęte „Ogniste ptaki”, które mogą się pochwalić ocenami na poziomie 10% na RottenTomatoes.com i 4.5/10 w serwisie IMDb.com. Trudno polemizować z tymi notami – w filmie Davida Greena brakuje ładunku emocjonalnego, który powinien charakteryzować kino sensacyjne osadzone w kontekście militarnym. Uznawana za mierną podróbkę „Top Gun” historia pilota Jake’a Prestona, który pod okiem Tommy’ego Lee Jonesa trenuje, aby rozprawić się z plantacjami narkotykowego kartelu, pozbawiona jest intrygi, która mogłaby wywołać zaangażowanie widza. Jednowymiarowi bohaterowie i nieznośnie proamerykański wydźwięk tego obrazu sprawia, że ciężko uznać go za udany. Z pewnością jeden z najbardziej miałkich filmów w dorobku Nicolasa.

wildatheart_pub05

To bardzo uniwersalny film, operujący na wielu poziomach: komediowym, realistycznym, ale też na poziomie absurdalnym.

To David Lynch uświadomił mi, że jeśli ja nie będę się dobrze bawił, publiczność także nie będzie.

Nie po raz pierwszy (i, niestety, nie ostatni) Cage udowodnił, że jest całkowicie zdolny do stworzenia w tym samym roku dwóch kompletnie różnych jakościowo kreacji. W 1990 r. na wskroś przewidywalny Jake z „Ognistych ptaków” został niejako zniwelowany podwójnym występem Nica w dwóch utworach Davida Lyncha: eksperymentalnym „Industrial Symphony No. 1: The Dream of the Brokenhearted” oraz nagrodzonej Złotą Palmą kultowej „Dzikości serca”. Drugi z wymienionych obrazów, w którym nasz bohater brawurowo wcielił się w rolę nieobliczalnego Sailora Ripleya, nie stanowi tajemnicy dla większości czytelników. Lynch po raz kolejny z mistrzowską precyzją buduje historię spod znaku neo-noir, a doskonałe, intencjonalnie przesadzone aktorstwo Nicolasa, któremu partneruje efemeryczna Laura Dern, pozwala nam w całości zatracić się w mistycznym, fantasmagorycznym świecie przedstawionym przez twórcę „Blue Velvet”. Fani Lyncha widzieli, fani Cage’a na pewno też, a wszyscy, którzy cenią sobie niejednoznaczne kino autorskie, powinni zobaczyć w te pędy.

Industrial Symphony No. 1
Industrial Symphony No 1

To jednak ten drugi, wyjątkowo długi tytuł wypada tu szczególnie intrygująco. „Industrial Symphony…” to artystyczny eksperyment z pogranicza fabuły, wideoklipu i surrealistycznego spektaklu. Nicolas pojawia się tu tylko na początku, ponownie z Laurą Dern – on jest mężczyzną porzucającym partnerkę, ona jest porzucaną. Określony w napisach jako „Heartbreaker” Cage sprawia, że załamana kobieta zamyka się we własnych myślach, które personifikuje Julee Cruise, znana doskonale widzom zakochanym w soundtracku z „Twin Peaks”. Ta 50-minutowa impresja jest kolażem niezwykłych emocji, które towarzyszą rozczarowanym miłością osobom. Prawdziwy rarytas dla fanów niesamowitego Davida Lyncha.

Zandalee
Zandalee

Lubię Judge’a Reinholda w tym filmie. Rany, ale on w nim dobrze zagrał. To była bardzo krucha, poetycka, uduchowiona kreacja. Ja i Judge mamy swoją historię. Jakieś dziesięć razy próbowałem dostać rolę Brada w „Beztroskich latach w Ridgemont High”, którą w końcu dostał on.

Nic wypowiada się całkiem nieźle o człowieku, który sprzątnął mu sprzed nosa rolę, która mogłaby rozpocząć jego karierę znacznie wcześniej, prawda? Dodam, że wypowiada się bardzo kurtuazyjnie, gdyż zachwyty nad którąkolwiek z ról w przesadnie dramatycznym, niskobudżetowym „Zandalee” są wyjątkowo nietrafione. Dość powiedzieć, że zanim Erika Anderson, tytułowa niewiasta, wystąpiła w filmie Sama Pillsbury’ego, jej największym dokonaniem było pojawienie się w „Koszmarze z ulicy Wiązów 5”… Ot, kolejny trójkąt miłosny, kolejna kobieta znudzona mężem szuka odskoczni w ramionach tajemniczego przystojniaka, kolejne tragiczne zakończenie. O dziwo, film ten dostępny jest w Polsce na DVD, co – biorąc pod uwagę wagę tego „dzieła” – nie jest raczej normą w innych krajach. Trudno spodziewać się, aby decyzja Nicolasa o zagraniu w tej produkcji była podyktowana czym innym niż prozaiczną potrzebą zarobku.

Honeymoon in Vegas
Honeymoon in Vegas

To był wspaniały dźwięk. Zrobiłem film, który sprawił, że ludzie się śmiali. Moje filmy są zazwyczaj takie introspektywne. Poza „Wpływem księżyca” nigdy nie zrobiłem filmu, który sprawiłby, że ludzie poczuli się dobrze.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwałby urodzonego w Long Beach aktora komediowym, ale nie ma chyba widza, którego nie rozśmieszył jeden z jego przedziwnych gestów czy jedna z zaskakujących kwestii. W „Miesiącu miodowym w Las Vegas”, czyli „Niemoralnej propozycji” w wersji light, Nic wciela się w nieco niezdecydowanego, ale ostatecznie szalejącego z miłości Jacka Singera, który w pokerowej partii ze starym wyjadaczem przegrywa własną narzeczoną. Wcielająca się w nią Sarah Jessica Parker, jeszcze przed serią operacji plastycznych, wypada uroczo, choć jeden z napotkanych przeze mnie w Sieci komentarzy kwestionował sens zabiegania o tę niewiastę… Jednak gdy za przeciwnika ma się dostojnego Jamesa Caana, należy przedsięwziąć wszystkie możliwe środki, łącznie ze skokiem ze spadochronem w grupie sobowtórów Elvisa, co też Jack skrzętnie czyni. Film Andrew Bergmana (cóż za nazwisko dla reżysera!), u którego Nic wystąpi później w „Dwóch milionach dolarów napiwku”, przywołuje na myśl dynamikę klasycznych „screwball comedies”, co stanowi chyba najlepszy komplement. Kolejny film Cage’a, w którym pojawiają się nawiązania do Elvia Presleya, wielkiego idola naszego bohatera – dwa lata wcześniej w „Dzikości serca” niespodziewanie udanie wykonał „Love Me Tender” przed Laurą Dern. Warto odnotować, że za rolę w „Miesiącu miodowym…” Nic otrzymał swoją drugą nominację do Złotego Globu, choć także po raz drugi musiał obejść się smakiem.

Amos and Andrew
Amos and Andrew

Dawno temu pracowałem przy filmie „Amos and Andrew”. Nie był to zbyt duży sukces, ale pamiętam, że w pewnym momencie tego filmu usiadłem na kanapie i zacząłem mówić o Sea-Monkeys, specjalnej odmianie słonaczków. Mój bohater opowiadał o tym, jak jego matka kupiła mu akwarium z tymi stworzeniami. W tym monologu czułem się bardzo komfortowy, byłem skupiony na sobie. Ale mój bohater palił dużo zioła.

Czytając tę wypowiedź, uśmiałem się do łez, gdyż wyobraziłem sobie Nicolasa opowiadającego tę historyjkę z pełną powagą. Na tym jednak często opierał swoją grę aktorską – pewnej rozbieżności pomiędzy mimiką a dialogiem, specyficznej ironii, ukrytej tak głęboko, że często trudnej do odczytania. Po znaczącym sukcesie „Miesiąca miodowego…” Cage postanowił pójść za ciosem i wystąpić w kolejnej komedii, tym razem kryminalnej. W „Amosie i Andrew” stanął u boku Samuela L. Jacksona, wówczas aktora o podobnym statusie i doświadczeniu, co Nic. Nasz bohater tym dziełem po raz kolejny udowodnił, że nie obawia pracować się z debiutantami – historia prawnika, który zostaje wzięty na zakładnika przez wynajętego przez szefa policji zbira, okazała się pierwszym i jedynym filmem wyreżyserowanym przez mało znanego scenarzystą E. Maksa Frye’a.

„Amos i Andrew” to satyra na polityczną poprawność – mający premierę w 1993 r. obraz idealnie wpisywał się w ówczesny społeczny lęk białych Amerykanów przed byciem oskarżonym o rasizm. Błędnie posądzony o włamanie Andrew jest znanym czarnoskórym prawnikiem, dlatego szef policji postanawia zastosować dywersję – wchodzi w układ z drobnym przestępcą Amosem, który ma wziąć poszkodowanego na zakładnika, a potem na skutek działań nieustraszonych policjantów zostać ujęty. Jak łatwo przewidzieć, plan nie wypali, a kolejne minuty przyniosą prawdziwą karuzelę wydarzeń. Choć trudno uznać film Frye’a za sukces lub porażkę, po jego premierze obawy widzów o karierę Nicolasa mogły nabrać realnych rozmiarów.

CZYTAJ DALEJ (m.in. Red Rock West, Leaving Las Vegas, The Rock, Con Air, Face Off)

Dawid Myśliwiec

Dawid Myśliwiec

Zawsze w trybie "oglądam", "zaraz będę oglądał" lub "właśnie obejrzałem". Gdy już położę córkę spać, zasiadam przed ekranem i znikam - czasem zatracam się w jakimś amerykańskim czarnym kryminale, a czasem po prostu pochłaniam najnowszy film Netfliksa. Od 12 lat z różną intensywnością prowadzę bloga MyśliwiecOgląda.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA