60 lat w kinie, czyli wszystkie filmy ANDRZEJA WAJDY
Wszystko na sprzedaż (1969)
W rolach głównych: Beata Tyszkiewicz, Elżbieta Czyżewska, Andrzej Łapicki, Daniel Olbrychski, Witold Holtz, Małgorzata Potocka, Elżbieta Kępińska
Najważniejsze nagrody: Syrenka Warszawska (nagroda Klubu Krytyki Filmowej SDP)
Fellini ma swoje “Osiem i pół”, a Wajda “Wszystko na sprzedaż”, czyli rodzaj eseju filmowego, pamiętnika, w którego centrum zainteresowania jest śmierć aktora, Zbigniewa Cybulskiego. Ten film to opowieść o życiu Maćka z “Popiołu i diamentu” i o micie, który stworzył wokół siebie. Nie tyle hołd złożony ku czci, a raczej próba zmierzenia się z pamięcią o tych, którzy odchodzą – co po nich zostaje, kim byli naprawdę, jakimi będą zapamiętani? Co z kulturą, sztuką, ludźmi, którzy stoją za kulisami? Film jest konfrontacją prawdy z fałszem, obłudą, maskami, rytuałami – to niejako komentarz do wydarzeń marcowych 1968, ale także dokument o samym Wajdzie, który mówi o tym, kim jest, kim chciałby być jako twórca i kim nigdy nie będzie. Zdjęcia z ręki, sporo improwizacji, aktorzy grający siebie, pod własnymi imionami i nazwiskami – naprawdę wyjątkowy film-esej, film w filmie. Ciekawy nie tylko z powodu niebanalnej i odważnej treści, ale i formy – klasyczne cinema-verite z wieloma wyśmienitymi epizodami (atak husarii). [Rafał Oświeciński, 8/10]
Polowanie na muchy (1969)
W rolach głównych: Zygmunt Malanowicz, Małgorzata Braunek, Hanna Skarżanka, Ewa Skarżanka, Józef Pieracki, Daniel Olbrychski, Irena Dziedzic , Leszek Drogosz
Najważniejsze nagrody: Hanna Skarżanka – Łagów (Lubuskie Lato Filmowe) – Nagroda za drugoplanową rolę kobiecą
Kolejna próba przełamania mitów, które ukuły status Wajdy jako twórcy. Może nie tyle klasyczna komedia, co komediodramat z mocno ironicznym zacięciem. Nic dziwnego, wszak scenariusz oparto na opowiadaniu Janusza Głowackiego (dzisiaj scenarzysty “Wałęsy”), który potrafi znakomicie bawić się światem pozorów, jakie stwarzał wczesny PRL – choć tutaj Wajda osłabił szyderczą wymowę dzieła na rzecz lekko mizoginistycznego komentarza. Bo to rzecz o bohaterach, których role stereotypowo odwrócono – on nieudacznik, ona-twardzielka. Cała kobieca familia – same modliszki. Ale nie tylko płeć piękna zamienia życie w piekło – wszyscy wokół duszą głównego bohatera, ustawiają go do pionu, podczas gdy on, biedny i bezbronny, poddaje się ich woli. Zygmunt Malanowicz jest bardzo dobry, choć według planów w rolę Włodka miał wejść Bogumił Kobiela (ach, co to byłby za popis!), za to Małgorzata Braunek w roli niepoczytalnej mitomanki jest wyśmienita i to wielka przyjemność oglądać przyszłą Oleńkę z “Potopu” w tak odważnej roli. Forma “Polowania na muchy” to po raz kolejny romans z nowofalowymi naleciałościami – rwany montaż, sporo improwizacji, chropowata kompozycja. Widzowie praktycznie zignorowali film, podobnie jak krytycy, którzy raczej uważali film za wpadkę w filmografii wybitnego (już wtedy!) reżysera. [Rafał Oświeciński, 7/10]
Krajobraz po bitwie (1970)
W rolach głównych: Daniel Olbrychski, Stanisława Celińska, Jerzy Zelnik, Stefan Friedmann, Małgorzata Braunek
Najważniejsze nagrody: Cannes (nominacja do Złotej Palmy), Złota Kaczka (Najlepszy Film Polski)
W „Krajobrazie po bitwie” Wajda bierze na warsztat teksty Tadeusza Borowskiego, w szczególności opowiadanie „Bitwa pod Grunwaldem”. Bezlitosny realizm wizji Borowskiego nie znajduje jednak odzwierciedlenia w filmowym świecie Wajdy. Literatura jest jedynie punktem wyjścia dla stworzenia filmu, który – mimo wyraźnej krytyki narodowych przywar Polaków – skupia się głównie na delikatnie poprowadzonym, wręcz melodramatycznym wątku miłości pomiędzy Tadeuszem (Daniel Olbrychski), a młodą Żydówką Niną (Stanisława Celińska). Para spotyka się w niemieckim obozie koncentracyjnym wyzwolonym przez wojska alianckie. Wolność jest na wyciągnięcie ręki, ale Wajda uzmysławia, że prawdziwe kraty i granice nie są stworzone z siatki, metalu i betonu.
„Krajobraz po bitwie” nie roztacza przed widzem zbyt wesołej wizji. Wyzwoleni Polacy nie zachowują się jak anioły, które wydostały się spod jarzma oprawców. Okazuje się, że narodowe mity wciąż przeszkadzają im w tym, aby spojrzeć na rzeczywistość trzeźwym okiem, a od wolności i idei ważniejszy jest pełny brzuch. Z jednej strony nie ma się co dziwić, proza Borowskiego jest przecież dosłowna, daleka od romantycznych uniesień. Z drugiej, szczególnie w kontraście z doskonałymi zdjęciami Samosiuka i subtelnie poprowadzonym wątkiem miłosnym, taka diagnoza boli, jest niewygodna. „Krajobraz po bitwie” to według mnie jeden z najlepszych filmów Wajdy. [Filip Jalowski, 8/10]
Brzezina 1970
W rolach głównych: Daniel Olbrychski, Olgierd Łukaszewicz, Emilia Krakowska
Najważniejsze nagrody: Mediolan (Międzynarodowe Targi Filmu Dokumentalnego i Telewizyjnego MIFED) – nagroda FIPRESCI, Łagów (Lubuskie Lato Filmowe) – nagroda dla Andrzeja Wajdy za reżyserię i nagroda za pierwszoplanową rolę męską dla DanielaOlbrychskiego, Moskwa (MFF) – Złoty Medal, Moskwa (MFF) – nagroda za rolę męską dla Daniela Olbrychskiego, Nagroda Fińskiego Stowarzyszenia Filmowców “Filmaur” – dyplom honorowy, Mediolan (MFF)-“Złota Pieczęć” (nagroda miasta Mediolanu) nagroda VII MFF zorganizowanym przez Filmotekę Włoską w Mediolanie
To jeden z najlepszych filmów reżysera. Wajda jest tym razem nie szkolny, nie szablonowy, ale symboliczny, poetycki, malarski, filozoficzny. Film genialny w swojej formie. Ujęcia, scenografia wnętrz i plenery, charakteryzacja oraz kostiumy są jak z obrazów. W kadrowaniu i mise-en-scène nie ma przypadkowości, wszystkie elementy, ruchy są przemyślane i coś znaczą, do czegoś się odwołują. Wajda wraz z operatorami, ale też przy współpracy scenografa, dekoratora, kostiumologa przywołuje w swoim filmie obrazy Malczewskiego. Reżyser odpowiada też za scenariusz, który stworzył na bazie prozy Iwaszkiewicza. I udaje mu się pokazać impresyjność, aluzyjność, erotykę, głębokie przemyślenia natury filozoficznej rodem z twórczości pisarza. Postaci są spójne i złożone, a narracja płynna (bez retrospekcji). „Brzezina” przedstawia skomplikowaną relację między braćmi: do leśniczego Bolesława, wdowca, pogrążonego w żałobie po żonie przyjeżdża śmiertelnie chory brat Stanisław, który tu chce umrzeć. Bracia są przeciwieństwami, jednak widać miedzy nimi więź. Reżyser zderza desperacką wesołość, wrażliwość Stanisława i depresyjność, nerwowość Bolesława. Ich relacje komplikuje młoda sąsiadka – Malina, piękna i prymitywna. Film porusza temat śmierci i miłości. Uwikłanie ludzi w namiętność – miłość, zazdrość, smutek, pragnienie wynikające z biologii zderzone zostają z nieuniknioną, bezwzględną, również biologiczną, śmiercią. Film stawia pytania: skąd się bierze pożądanie? jak pogodzić pragnienie życia i miłości z nieuchronnością śmierci? Świetne kreacje Krakowskiej (Malina) i Łukaszewicza (Staś), a jedynie gwiazdorstwo Olbrychskiego (Bolesław) nazbyt egzaltowane, czuć nadęcie, jakby aktor sam jeden chodził po scenie i sam się wyreżyserował. I ta egzaltacja wydaje się jedynym minusem filmu. [Ewelina Świeca, 9/10]
Piłat i inni (1971)
W rolach głównych: Jan Kreczmar, Daniel Olbrychski, Wojciech Pszoniak
Najważniejsze nagrody: brak informacji
Niezwykle oryginalna ekranizacja jerozolimskiej części “Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa. Właściwie to inspiracja rozmową Piłata z Jezusem niż adaptacja fragmentów powieści. Jezus jako buntownik, współczesny hippis – sąd nad nim odbywał się w Norymberdze niczym w czasie zlotów III Rzeszy; Jerozolima to miejska dżungla (Frankfurt), a ukrzyżowanie ma miejsce na śmietnisku obok autostrady. Efekt? Niezbyt przychylne komentarze w prasie niemieckiej (choć RFN-owska telewizja ZDF była producentem) i aż jedna kopia filmu w Polsce, grana do tego tylko w kinach studyjnych i to przez krótki okres czasu – premier Jaroszewicz zdjął film z afisza podobno ze względu na oburzenie katolików tak bezbożną wizją… Do dnia dzisiejszego bardzo trudno trafić na “Piłata i innych” gdziekolwiek – ja sam widziałem raz, blisko 15 lat temu na pojedynczym seansie. Genialny Daniel Olbrychski, znakomity Wojciech Pszoniak i nieodżałowany Jan Kreczmar, który zmarł przed premierą filmu. [Rafał Oświeciński, 7/10]
Wesele (1972 )
W rolach głównych: Daniel Olbrychski, Ewa Ziętek, Wojciech Pszoniak, Andrzej Łapicki, Marek Walczewski
Najważniejsze nagrody: MFF w San Sebastian (najlepszy film pełnometrażowy)
Andrzej Wajda lubi sięgać po nieśmiertelne polskie teksty. Bardzo często je interpretuje. Wesele natomiast jest przykładem praktycznie dosłownej adaptacji. Pod względem tekstu i formy. Dramat Wyspiańskiego jest obserwacją społeczeństwa końca XIX wieku. Przedstawia to czym była Młoda Polska – określa jej kompleksy historyczne (nieudane powstania, rzeź galicyjska) i fascynacje (wiejską kulturą, stylem życia ludzi na prowincji). Dokładnie to samo spotkamy w filmie. Połączenie tekstu Stanisława Wyspiańskiego z kunsztem reżyserskim i profesjonalizmem technicznym Wajdy musiało zaowocować. Jak żaden inny film Wesele sprawia, że człowiekowi robi się duszno, zaczyna się pocić i chce wręcz wyjść z Bronowickiej chaty by zaczerpnąć świeżego powietrza. Pod względem treści podobnie jak dramat zmusza refleksji i rewizji własnej oceny historii. Na pewno jest to film ciężki, do którego wraca się okazjonalnie. Jednak za każdym razem zdumiewa pod względem wizualnym (użycie koloru, wizyjnością i oniryzmem) oraz wykonaniem (ruchoma kamera i montaż). [Maciej Niedźwiedzki, 9/10]
Ziemia obiecana (1974)
W rolach głównych: Daniel Olbrychski, Andrzej Seweryn, Wojciech Pszoniak, Anna Nehrebecka
Najważniejsze nagrody: nominacja do Oscara za najlepszy film obcojęzyczny, Chicago (MFF)-Grand Prix “Złoty Hugo”, Łagów (Lubuskie Lato Filmowe)-Grand Prix “Złote Grono”, Moskwa (MFF)-Złoty Medal, Złota Kaczka (przyznawana przez pismo “Film”) “Złota Kaczka” 50-lecia w kategorii: Najlepszy film, Koniec wieku – ankieta “Polityki” 4. miejsce w ankiecie “Najciekawsze filmy polskie XX wieku”
Kompletnie odmienne dzieło od tego wszystkiego, co Wajda dotychczas zrobił. Miast neoromantycznych uniesień – romans z pozytywistycznymi ideami Reymonta. Zamiast narodowych alegorii – sprawy jednostkowe, indywidualne potrzeby, osobiste teorie wolności. Efekt? Najlepszy, najdojrzalszy film Andrzeja Wajdy, w którym gra wszystko: przepiękne zdjęcia Sobocińskiego, wyrazista muzyka Kilara, wielki rozmach produkcyjny i creme de la creme: obsada aktorska. Olbrychski, Seweryn i Pszoniak są rewelacyjni w roli łódzkich przedsiębiorców i tworzą role życiowe. Sam Wajda przyznaje, że był to jeden z najszczęśliwszych okresów w jego życiu: zgromadził wokół siebie wyśmienitą ekipę i tworzył nie oglądając się na ocenę władzy ludowej, która była dumna z “posiadania” tak uznanego twórcy, jakim był Wajda. Mimo wszystko Wydział Ideowo-Wychowawczy KC PZPR miał sporo pracy w zwalczaniu kapitalistycznej wymowy “Ziemi obiecanej”. Niemniej, film odniósł niebywały sukces – nominacja do Oscara (przegrał z “Dersu Uzałą” Kurosawy) i dzisiaj miano jednego z najlepszych filmów w historii kina polskiego (według głosowania w “Filmie” w 1996 – najwybitniejszy w dziejach). [10/10, Rafał Oświeciński]
Smuga cienia (1976)
W rolach głównych: Marek Kondrat, Graham Lines, Tom Wilkinson, Bernard Archard
Najważniejsze nagrody: Srebrny Lew na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku
Na Josepha Conrada trzeba mieć pomysł. Te najlepsze ekranizacje jego prozy charakteryzują się tym, że nie trzymają się niewolniczo tekstu, a nawet znacząco odchodzą od literackiego oryginału. To właśnie uczynił Francis Ford Coppola umiejscawiając akcję „Jądra ciemności” podczas wojny w Wietnamie w „Czasie apokalipsy”; tak też postąpił Ridley Scott nadając „Pojedynkowi” bardziej dramatyczny charakter i skupiając się na dwójce adwersarzy niż świadkach ich potyczek, jak to miało miejsce w opowiadaniu. Tymczasem nakręcona w języku angielskim „Smuga cienia” Wajdy sprawia wrażenie bardzo asekuracyjnej próby przeniesienia dzieła Conrada na ekran, podczas której gubi się myśl przewodnia. Historia feralnego rejsu pod dowództwem nowo mianowanego kapitana ma zbyt rozwlekły prolog w porcie oraz mało satysfakcjonujący finał. Nie pomagają również wciąż wygłaszane z offu myśli głównego bohatera, w którego wcielił się młody Marek Kondrat. Na szczęście to, co najlepsze w książce znalazło się również u Wajdy – bezsilność marynarzy (wśród nich debiutujący Tom Wilkinson), a zwłaszcza ich kapitana, którzy na środku morza, bez wiatru mogącego popchnąć ich dalej, i bez chininy czekają na nieubłagany koniec. Dla tych scen, jak również zdjęć Witolda Sobocińskiego i muzyki Wojciecha Kilara warto obejrzeć „Smugę cienia”, choć nie są one w stanie uratować tego niepowodzenia. [Krzysztof Walecki, 4/10]
Człowiek z marmuru (1976)
W rolach głównych: Krystyna Janda, Jerzy Radziwiłowicz, Tadeusz Łomnicki, Jacek Łomnicki, Michał Tarkowski
Najważniejsze nagrody: Cannes (MFF)-nagroda FIPRESCI, Belgrad (MFF “FEST”)-Nagroda Główna
Olbrzymie perturbacje z władzą ludową. Film na tyle niewygodny, że nad scenariuszem wciąż dywagowano, zmieniano jego wydźwięk, akcenty, aż wreszcie po bólach zaakceptowano. Jak się później okazało – Wajda wbił sztylet w plecy jawnie krytykując epokę kłamstwa i miernoty, która wcale nie skończyła się na wypaczonym okresie stalinizmu (jak próbowano później tłumaczyć) ale była kontynuowana przez wiele lat. Historia Mateusza Birkuta, klasycznego stachanowca hołubionego przez władzę, staje się punktem wyjścia dla dywagacji o naturze buntu. Birkut (wyborny Radziwiłowicz) nabiera świadomości tego, w jaki sposób skonstruowany jest socjalistyczny świat, a Agnieszka (brawurowy, niesamowity debiut Krystyny Jandy) również dojrzewa przeprowadzając swoiste śledztwo. Znakomity film Wajdy, jedno z najlepszych i najinteligentniejszych dzieł polskiego kina. Siarczysty policzek w środku epoki gierkowskiej. [10/10, Rafał Oświeciński]
Bez znieczulenia (1978)
W rolach głównych: Zbigniew Zapasiewicz, Ewa Dałkowska, Andrzej Seweryn, Krystyna Janda, Emilia Krakowska, Roman Wilhelmi
Najważniejsze nagrody: Cannes (Nagroda Jury Ekumenicznego), Cannes (nominacja do Złotej Palmy), Złota Kaczka (nominacja dla Andrzeja Wajdy), Złoty Lew (Najlepszy film)
Rok 1978, polskie ekrany szturmuje kino moralnego niepokoju. Agnieszka Holland kręci „Aktorów prowincjonalnych”, minęły trzy lata od premiery „Personelu” Krzysztofa Kieślowskiego, dwa od „Barw ochronnych” Zanussiego, rok od „Wodzireja” Feliksa Falka. Wajdowskie „Bez znieczulenia” jest nieodzownym dzieckiem tych czasów (warto wspomnieć, że scenariusz do filmu stworzyła Agnieszka Holland). Opowieść o upadku popularnego dziennikarza łączy w sobie intymny dramat jednostki oraz ostry paszkwil na komunistyczną władzę. Tragedia rodzinna i tragedia społeczna momentami łączą się ze sobą zbyt łatwo, zbyt prosto się uzupełniają i, jak całe kino moralnego niepokoju, realizowane są z antysystemowym kluczem. Tym, co w „Bez znieczulenia” jest naprawdę wielkie jest rola Zbigniewa Zapasiewicza, jedna z najlepszych kreacji w historii kina polskiego. [Filip Jalowski, 7/10]
Panny z Wilka (1979 )
W rolach głównych: Daniel Olbrychski, Maja Komorowska, Anna Seniuk, Stanisława Celińska
Najważniejsze nagrody: Oscar (nominacja: najlepszy film nieanglojęzyczny), Złote Lwy (najlepsza scenografia, nagroda specjalna jury dla Andrzeja Wajdy)
Nie jestem zwolennikiem filmów Wajdy opartych na opowiadaniach Jarosława Iwaszkiewicza. Wymagają one od widza specjalnej wrażliwości, której niestety jestem pozbawiony. Nie są zadziorne i wymowne. Skupiają się na subtelnych emocjach i niuansach. Panny z Wilka są na pewno dowodem wszechstronności reżysera, który potrafi się mierzyć z wielką historią jak choćby w Dantonie i opowiadać o sprawach skromniejszych i kameralnych. Jest to kino raczej kobiece, spokojne, wyważone i sentymentalne. Wajda udowadnia jak umiejętnie potrafi prowadzić aktorów. Daniel Olbrychski w roli Wiktora czy Maja Komorowska jako Jola są przejmujące. Muszę to przyznać bez względu na to, że wolę innego rodzaju kino. Konfrontacja Wiktora z przeszłością jest ciekawym tematem jednak mimo to nie uniknąłem spoglądania na zegarek w trakcie seansu. [Maciej Niedźwiedzki, 7/10]
Dyrygent (1979)
W rolach głównych: John Gielgud, Krystyna Janda, Andrzej Seweryn
Najważniejsze nagrody: Srebrny Niedźwiedź (Andrzej Seweryn, Najlepsza Rola Męska), San Sebastian (Nagroda FIPRESCI, Nagroda Katolickiego Biura Filmowego)
W Polsce film nieco zapomniany. Zapewne duża w tym rola rodzimej krytyki, która nie wystawiła mu zbyt pozytywnych recenzji. Zarzucała pocztówkowy urok i brak psychologicznej głębi. Za granicą reakcje były zgoła odmienne. „Dyrygent” znalazł się wśród jedenastu filmów wymienionych przez Ingmara Bergmana jako te, które wywarły na nim największe wrażenie. Film Wajdy ciepło przyjęto w Berlinie i San Sebastian. Osobiście uważam, że prawda leży gdzieś po środku. Opowieść o napiętych relacjach pomiędzy światowej klasy muzykiem a młodym małżeństwem to solidne kino ze świetną rolą Andrzeja Seweryna i dobrymi występami Johna Gielguda oraz młodziutkiej Jandy. Przekonujące są w szczególności niemal paranoiczne zachowania bohatera Seweryna oraz nostalgiczne działania postaci Gielguda. Ostatecznie, brak „Dyrygentowi” jakiegoś mocnego akcentu, który doprowadziłby do wybuchu kulminacji, wybuchu emocji. Kończąc seans odczuwa się, że wszystko pozostało zostawione w zawieszeniu – bez rozwiązania, bez wyjaśnienia. Takie postawienie sprawy nieco irytuje. [Filip Jalowski, 7/10]
Człowiek z żelaza (1981)
W rolach głównych: Jerzy Radziwiłowicz, Marian Opania, Krystyna Janda
Najważniejsze nagrody: Złota Palma w Cannes, nominacja do Oscara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny
Dziwny to film. Bardziej ilustracja do najnowszych wydarzeń w kraju niż normalna opowieść z głównym bohaterem. Władza nie doceniała scenariusza, sam film był robiony w wielkim pośpiechu, jakby w przeczuciu, że coś ważnego może się wkrótce stać (słusznie, kilka miesięcy po premierze wybuchł stan wojenny). Nawet Wajda uważał, że to najsłabsze z jego dotychczasowych dzieł. I nagle, jak za dotknięciem różdżki, stał się cud: film zdobywa Złotą Palmę na festiwalu w Cannes. Co więcej, okazuje się gigantycznym sukcesem frekwencyjnym (5 milionów widzów w ciągu 4 miesięcy!). Co zdecydowało? Nastrój tamtych chwil – Wajda uchwycił ten moment, kiedy rodzi się coś niezwykłego i do tego coś, co ma konkretny cel i twarz (tak, występuje tu Wałęsa, Walentynowicz, Gwiazda). “Człowiek z żelaza” to powtórny policzek w twarz władzy, o tyle boleśniejszy, że dostrzeżony na świecie i przy okazji pokazujący tych, którzy go wymierzają. Znowu wybitna Janda, nie mniej doskonały Radziwiłowicz. Obok nich Opania w życiowej roli oraz Gajos, który jest klasą sam dla siebie. [9/10, Rafał Oświeciński]
Danton (1982)
W rolach głównych: Gerard Depardieu, Wojciech Pszoniak, Anne Alvaro, Roland Blanche,
Najważniejsze nagrody: BAFTA (najlepszy film nieanglojęzyczny), Cezary (najlepszy reżyser; nominacje: najlepszy film, najlepszy aktor pierwszoplanowy, najlepszy dźwięk, najlepszy scenariusz adaptowany), Złote Lwy (nagroda specjalna dziennikarzy dla Andrzeja Wajdy)
Obok Ziemi Obiecanej mój ulubiony film Andrzeja Wajdy. Film oparty na doskonałym dramacie autorstwa Stanisławy Przybyszewskiej. Odczuwalne jest też pewne podobieństwo w obu tych filmach. Ziemia Obiecana traktuje o rewolucji technologicznej i związanymi z nimi zmianami społecznymi a Danton o rewolucji politycznej połączonej z radykalną zmianą w strukturze społeczeństwa. Danton w spektakularny sposób oddaje klimat i temperaturę Rewolucji Francuskiej. Wielkie wrażenie robią zaangażowane kreacje Depardieu i Pszoniaka. W filmie Wajdy cały Paryż żyje, jest wielowymiarowy: kostiumy, scenografia i zdjęcia są jak zwykle u tego reżysera na najwyższym poziomie. Gra kolorem, światłem i cieniem zawsze dla Wajdy była bardzo istotna. Znany jest ze swoich malarskich pasji i zainteresowań. Tak też i tutaj każdy kadr maluje okiem malarza. Jednocześnie w tej historii jest ogromna siła i konieczny (ale nie nachalny) patos. Wszystko to sprawia, że Danton jest, moim zdaniem, ostatnim wielkim filmem tego reżysera. [Maciej Niedźwiedzki, 10/10]
Miłość w Niemczech (1984)
W rolach głównych: Hanna Schygulla, Armin Mueller-Stahl, Piotr Łysak
Najważniejsze nagrody: brak informacji
Po raz pierwszy Wajda przygląda się z bliska Niemcom i systemowi totalitarnemu, którego głównym politycznym celem była indoktrynacja. To rzecz o zakazanej miłości w 1940 roku między Niemką a polskim jeńcem przebywającym w Bawarii na robotach przymusowych. Film spotkał się z druzgocącą krytyką w Niemczech, które raczej wolały samodzielnie dokonywać psychoanalizy. W Polsce nie pojawił się w dystrybucji kinowej.
Kronika wypadków miłosnych (1985)
W rolach głównych: Paulina Młynarska, Piotr Wawrzyńczak, Dariusz Dobkowski, Jarosław Gruda, Tadeusz Konwicki
Najważniejsze nagrody: Złota Taśma (przyznawana przez Koło Piśmiennictwa SFP) w kategorii “film polski”
Wspólny wysiłek Andrzeja Wajdy i Tadeusza Konwickiego w celu przeniesienia na ekran powieści tego drugiego skończył się niemałym sukcesem. Powstał film z jednej strony ciepły i zabawny, w którym pierwsza miłość głównych bohaterów (bardzo dobrzy Wawrzyńczak i Młynarska) jest potraktowana z należytym szacunkiem, choć nie pozbawiona typowej dla niej urokliwej śmieszności. Kontrastuje to dosyć znacząco z widmem nadchodzącej wojny (akcja dzieje się wiosną 1939 roku) oraz figurą tajemniczego nieznajomego (w tej roli sam Konwicki), który wraca wspomnieniami do czasów swej młodości, nieskażonej jeszcze przez przyszłe doświadczenia. Wajda buduje ten świat za pomocą jasnych barw, wszechobecnego słońca i malowniczych krajobrazów, zdając sobie sprawę z nieuchronności tragedii, która nadchodzi wielkimi krokami. Obaj twórcy nawiązują niejako do swych poprzednich dokonań – psychologiczne kino Konwickiego od zawsze przywiązywało dużą wagę do roli pamięci, która daje ludziom możliwość powrotu do tego, co już minęło, zaś motyw miłości i śmierci Wajda poruszał u siebie niejednokrotnie. Mimo to „Kronika wypadków miłosnych” wydaje się ewenementem w ich twórczości, może dlatego, że niewinność i młodzieńcze uczucie są nadrzędnymi tematami tej opowieści, nie dając się zepchnąć na drugi plan. [Krzysztof Walecki, 8/10]
Biesy (1988)
W rolach głównych: Piotr Machalica, Zbigniew Zamachowski, Lambert Wilson, Omar Sharif
Najważniejsze nagrody: Brak
Adaptacja Dostojewskiego zawsze jest wielkim wyzwaniem. Złożoność charakterów bohaterów jego powieści częstokroć stanowi dla filmowców przeszkodę nie do przebycia. Wajda miał jednak bardzo silnego poplecznika. Za scenariusz do filmu odpowiadał Jean-Claude Carrière, czyli ta sama osoba, która stała za „Dyskretnym urokiem burżuazji” czy „Mrocznym przedmiotem pożądania” Luisa Bunuela. Efekt współpracy Francuza i Polaka jest więcej niż interesujący. Zwolennicy powieści zarzucają filmowcom, że postacie nie są dostatecznie złożone, że pominięto morze wątków, które miały stanowić o wielkości oryginału. Osobiście nie zgadzam się z zarzutami. Wajda i Carrière doskonale oddają ciężką, nieco psychotyczną atmosferę „Biesów”. Mimo tego, że duża ilość wątków w istocie zostaje pominięta, a niektóre postacie zyskują rysy, jakich na próżno szukać w tekście Dostojewskiego, to charakter powieści zostaje zachowany i oddany w zaskakująco wierny sposób. Dzieje się tak dzięki zdjęciom, dobrym prowadzeniu aktorów i muzyce, które idealnie podkreśla to, co dzieje się na ekranie. [Filip Jalowski, 7/10]