60 lat w kinie, czyli wszystkie filmy ANDRZEJA WAJDY
Andrzej Wajda tworzy filmy od 60 lat. To prawdziwy weteran współczesnego kina, doceniony w Polsce i na świecie – nie chodzi tu tylko o honorowego Oscara za całokształt twórczości, którego nadanie było czystą formalnością. To reżyser, którego filmy są wymieniane wśród najlepszych w historii kina. Co ważne, nie w rankingach popularności, bo te rządzą się innymi prawami, ale głosem choćby Martina Scorsese czy Francisa Forda Coppoli, którzy “Popiół i diament” wymieniają wśród swoich ulubionych filmów (obaj zresztą są również weteranami, jednak nawet oni zadebiutowali kilka-kilkanaście lat później niż Wajda).
Czy jest najlepszym polskim reżyserem? Tutaj o tron musiałby zawalczyć z Romanem Polańskim, jednak jeśli chodzi o reżyserów, którzy tworzyli w Polsce, Wajda nie ma sobie równych. Można stawiać na piedestale pojedyncze filmy Hasa, Kieślowskiego, Munka, Kawalerowicza, Różewicza, Barei, Machulskiego, jednak nie można zignorować przebogatej twórczości Wajdy, jej znaczenia dla kultury polskiej, zdolności komentowania historii i współczesności. Ten status osiągnął bardzo szybko – już pierwsze trzy filmy wykuły podwaliny pod pomnik wielkiego Artysty kina. Nie ma w tych słowach przesady. Dowód? Poniższe zestawienie 38 filmów, które omawiamy – każde z osobna, wraz z oceną.
Pokolenie (1954)
W rolach głównych: Tadeusz Łomnicki, Tadeusz Janczar, Ryszard Kotys, Urszula Modrzyńska, Roman Polański
Najważniejsze nagrody: Łagów (Lubuskie Lato Filmowe) – nagroda dla Andrzeja Wajdy za debiut XXX-lecia, Nagroda Państwowa wyróżnienia dla Tadeusza Janczara i Tadeusza Łomnickiego (rola męska), Nagroda Państwowa wyróżnienie zespołowe dla Andrzeja Wajdy (reżyseria), Nagroda Państwowa wyróżnienie zespołowe dla Andrzeja Lipmana (zdjęcia)
„Pokolenie” zapowiadało polską szkołę filmową. Powstało w czasach funkcjonowania realizmu socjalistycznego w sztuce i gdy jeszcze trwała trauma powojenna. Debiut fabularny reżysera do dziś jest szeroko dyskutowany, zważywszy na propagandowe przesłanie, ujęcie historii i artyzm formy. Wajda przedstawia pokolenie ludzi wchodzących w dorosłość w czasie II wojny światowej, w okupowanej przez Niemców Warszawie. Młodzi stoją przed dylematem: walczyć w obronie kraju czy nie. Dylematu, do kogo się przyłączyć – Gwardia Ludowa, Armia Krajowa – raczej nie ma, przoduje i wygrywa ta pierwsza opcja. Wajda przedstawia wewnętrzne rozterki młodych, ich naiwność i dojrzewanie, zaangażowanie, optymizm, radości i smutki życia codziennego okupowanego miasta. Młodzież kontrastuje z pokoleniem ich rodziców. Akcja toczy się głównie na ulicach miasta i w zakładzie stolarskim, w którym spotykają się młodzi terminatorzy oraz starzy wyjadacze, i tam zaczynają spiskować, potajemnie angażować się politycznie. Miszmasz polityczno-historyczno-patriotyczny. W filmie są obecne przyszłe gwiazdy kina polskiego: na ekranie (w rolach głównych i epizodycznych) oraz przy realizacji (J. Lipman, K. Kutz, A. Ford). Aktorstwo na dobrym poziomie, ale i zdarzają się sceny zagrane zbyt teatralnie. W „Pokoleniu” są momenty słabej narracji i chwilami zbyt patetyczne, mało realistyczne dialogi. Jednak takie elementy, jak kadrowanie i oświetlenie neorealistyczne (np. początek filmu), wewnątrzkadrowy montaż, symbolika ujęć (scena z Jaśkiem i schodami!), budująca napięcie muzyka (chwile radości i grozy) czy grupowe ujęcia są w tym czarno-białym filmie zaskakujące, oryginalne i sprawiają, że warto go obejrzeć. [Ewelina Świeca, 7/10]
Kanał (1957)
W rolach głównych: Tadeusz Janczar, Teresa Iżewska, Wieńczysław Gliński, Tadeusz Gwiazdowski, Emil Karewicz, Stanisław Mikulski, Władysław Sheybal, Teresa Berezowska
Najważniejsze nagrody: nagroda specjalna jury w Cannes (i nominacja do Złotej Palmy), Złoty Medal w kategorii filmów fabularnych młodych reżyserów na Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów w Moskwie, Złota Kaczka (przyznawana przez pismo “Film”) w kategorii: najlepszy film polski, wyróżnienie Brazylijskiego Związku Krytyków Filmowych
Jest 25 września 1944 roku, trwa 56. dzień Powstania Warszawskiego. Oddział pod dowództwem porucznika “Zadry” podejmuje próbę przebicia się kanałami z Mokotowa do Śródmieścia. Film Wajdy, oparty na opowiadaniu powstańca, Jerzego Stefana Stawińskiego, to przerażające studium tragedii. Nie ma tu szansy na dobre zakończenie – dla nikogo. Powstanie dogorywa, po nadziei pierwszych dni nie ma już ani śladu. Jest za to wycieńczenie i wyczerpanie, zwątpienie i rany, poczucie obowiązku walczące o lepsze z obojętnością, na jaw wychodzą wszystkie słabości, wszystkie skazy charakteru. Lwia część filmu rozgrywa się w dusznej, zamkniętej przestrzeni kanału, w klaustrofobicznym klimacie osaczenia. Możemy tylko bezsilnie patrzeć, jak bohaterowie stopniowo zmierzają ku zatraceniu, na które od początku są skazani. Ma ono różne oblicza, ale każde z nich jest odzwierciedleniem klęski. Klęski tej zagubionej pod ziemią grupy i klęski zdziesiątkowanych oddziałów powstańczych, przed którymi jest śmierć, niewola, obozy, egzekucje i gruzy. Trudno się otrząsnąć po wrażeniu, jakie zostawia po sobie “Kanał”. Długo, bardzo długo brzmi w uszach melodia wygrywana przez oszalałego z rozpaczy Michała, odgłos wystrzału z małego Walthera, malutkiego pistoletu, który jednak wystarczył, by sanitariuszka “Halinka” odebrała sobie życie, w oczach stoi obraz przytulonych do kraty “Koraba” i “Stokrotki”, umierających z wyczerpania, gdy na ich oczach gaśnie ostatnia nadzieja na ratunek. A przede wszystkim nie sposób wyrzucić z pamięci sylwetki potykającego się, słaniającego na nogach “Zadry”, który odwraca się i idzie w kierunku włazu, na ratunek swoim żołnierzom, z których żaden nie przetrwał. [Karolina Chymkowska, 9/10]
Popiół i diament (1958)
W rolach głównych: Zbigniew Cybulski, Ewa Czyżewska, Wacław Zastrzeżyński, Adam Pawlikowski, Bogumił Kobiela
Najważniejsze nagrody: Wenecja (Nagroda Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej), Złote Kaczki (najlepszy film polski), BAFTA (nominacje: najlepszy film z jakiegokolwiek źródła i dla Z. Cybulskiego w kategorii aktor zagraniczny)
Trudno napisać o Popiele i Diamencie cokolwiek oryginalnego. Każde kolejne zdanie, które pojawi się w tym opisie, już kiedyś padło – jest to tak dogłębnie zinterpretowany i zanalizowany obraz. Popiół i diament dostarczył wiele niezapomnianych symbolicznych scen. Jednak w tym filmie Andrzej Wajda osiągnął mistrzostwo. Podpalanie kieliszków ze spirytusem, rozmowa z ukochaną pod wiszącym do góry nogami krzyżem czy śmierć Maćka na śmietnisku (historii) dawno wymknęły się swojemu filmowemu kontekstowi. O sile i niezwykłości tego dzieła świadczy na pewno fakt, że film nie zestarzał się pod żadnym względem. Dalej imponują aktorstwo, kompozycja wielu scen i zdjęć (głębia planów oraz ostrości). Mocno odczuwalna jest pasja, z jaką tworzył film Andrzej Wajda. Jest to też obraz dalej aktualny. Nie sięga się po niego jedynie przy okazji rozmowy o sytuacji Polaków w trakcie i zaraz po II wojnie światowej. [Maciej Niedźwiedzki, 10/10]
Lotna (1959)
W rolach głównych: Adam Pawlikowski, Jerzy Moes, Jerzy Pichelski, Bożena Kurowska
Główne nagrody: brak informacji
Film wojenny, nakręcony w oparciu o opowiadanie Wojciecha Żukrowskiego. II wojna światowa, oto polskie wojsko ułańskie rusza na niemieckie czołgi. Bohaterką, wokół której skupiają się wydarzenia na froncie, jest klacz Lotna – arabka, elegancka, odważna i posłuszna, przykuwająca uwagę swoją jasną maścią. Ułani natykają się na nią przypadkiem, a potem dostają ją na własność od schorowanego właściciela. Lotna budzi zachwyt żołnierzy, szczególnie dowódców, którzy o nią rywalizują. Klacz należy najpierw do jednego dowódcy, gdy ten ginie, przechodzi w ręce następnego i tak dalej. Lotna wywołuje zazdrość i spory, to wszystko na tle wojny – wybuchów, strzałów, planowania kolejnych szarż. Wajda zrobił symboliczny film, który ukazuje życie żołnierzy w trakcie wojny. Ułanów cechuje heroiczna walka i wyśmienita prezencja, ludność cywilna chętnie im pomaga. Oprócz tematu wojennego i zwierzęcego, pojawiają się w filmie wątki miłości i przyjaźni. Obraz nafaszerowany jest symboliką oraz licznymi aluzjami zapowiadającymi tragiczne wydarzenia i śmierć, nie brakuje też patosu. Na uwagę zasługują zdjęcia. Wajda nie był z „Lotnej” zadowolony, a sam film budził i budzi kontrowersje ze względu na sposób, w jaki przedstawiono w nim historię z początku II wojny światowej (polska szarża konna z szablami i lancami kontra niemieckie siły pancerne). Film utrwala mit ułanów heroicznie walczących dla ojczyzny z największym wrogiem. [Ewelina Świeca, 6/10]
Niewinni czarodzieje (1960)
W rolach głównych: Tadeusz Łomnicki, Krystyna Stypułkowska, Kalina Jędrusik, Zbigniew Cybulski
Najważniejsze nagrody: nagroda na Festiwalu Filmowym w Edynburgu
Słyszeliście o upadku “Przekroju”? To bardzo zasłużone dla kultury polskiej czasopismo właśnie odchodzi w niebyt i można by dywagować nad sensem jego istnienia długo. Ale nie w tym rzecz. Bo mówimy o “Niewinnych czarodziejach”, pierwszym filmie Wajdy skupiającym się nie na historii, a na tu i teraz, czyli 1960 roku. Otóż film miał być obrazem nowego stylu życia reprezentującym “cywilizację Przekroju” – jazz, alkohol, poezja, nowe wartości, nowe potrzeby. Ten tygodnik wyznaczał odpowiedni rytm życia, kreował modę, proponował nową obyczajność. “Niewinni czarodzieje” są niejako ekranizacją nastroju tamtych czasów. Główni bohaterowie – Tadeusz Łomnicki z tlenionymi włosami oraz skromna Krystyna Stypułkowska – prowadzą ze sobą grę na poły erotyczną, na poły intelektualną. W tle Warszawa i jej najmodniejsze knajpy, w których grają autentyczni jazzmani (np. Krzysztof Komeda). W rolach drugoplanowych najmodniejsi wówczas – Zbigniew Cybulski, Roman Polański i współscenarzysta, wówczas poeta, Jerzy Skolimowski. Całość miała wydźwięk typowo nowofalowy – samotni ludzie próbują uciec od samotności, buntują się przeciwko pierwotnym wartościom, rzucają na oślep w nowe moralności. Z tego powodu filmowi towarzyszyła zarówno krytyka, jak i pochwały. Dzisiaj to niewątpliwy klasyk, niezbyt kojarzony z romantycznym stylem Wajdy, a szkoda. [Rafał Oświeciński, 7/10]
Samson (1961)
W rolach głównych: Serge Merlin, Alina Janowska, Władysław Kowalski, Beata Tyszkiewicz
Najważniejsze nagrody: brak informacji
Mało znany film, którym Wajda powraca na wojenne zgliszcza, tym razem bezpośrednio do getta warszawskiego, z którego ucieka Jakub Gold. Ucieka, czyli jest teoretycznie bezpieczny – inaczej niż jego naród, który powoli ginie od hitlerowskich kul. I to uwiera, daje o sobie znać w sferze moralnej, w wyrzutach sumienia. Inaczej niż w “Kanale”, “Popiele i diamencie” czy “Lotnej”, Wajda tym razem nie motywuje tragedii, nie uwzniośla śmierci – Gold ginie, a jego śmierć niczego i nikogo nie ratuje, nie jest nawet symbolem czegokolwiek, nie jest ofiarą dla ojczyzny. Śmierć bez sensu – absurdalna i niepotrzebna. To kompletne zerwanie z romantyczną myślą, której do tej pory hołdował Wajda, spotkało się z umiarkowanym odbiorem. Co więcej, sam reżyser nie szczędzi sobie krytyki, nie widząc w “Samsonie” ani klarownych metafor, ani przejmującej wizji Holocaustu. Trudno mu nie przyznać racji, choć warto docenić rozmach filmu. [Rafał Oświeciński, 6/10]
Powiatowa Lady Makbet (1962)
W rolach głównych: Olivera Markowic, Ljuba Tadic, Miodrag Lazarevic, Bojan Stupica
Najważniejsze nagrody: Aleksander Sekulovic Pula (FF Jugosłowiańskich) – nagroda za zdjęcia, Olivera Markowic Pula (FF Jugosłowiańskich) – nagroda aktorska
Mimo tego, że Lady Makbet automatycznie kojarzy się z bohaterką szekspirowskiego dramatu, to nie on był źródłem inspiracji dla filmu Wajdy. Literackim pierwowzorem filmu z roku 1962 jest opowiadanie Nikołaja Leskowa – napisane w roku 1864 i zatytułowane dokładnie tak samo, jak film Wajdy. Leskow, podobnie jak wieki temu Szekspir, tworzy dramat ludzkich namiętności. Katarzyna wychodzi za mąż za dużo starszego mężczyznę. Kiedy na jej drodze pojawia się młodszy i o wiele bardziej atrakcyjny Siergiej, emocje biorą górę. Związek z parobkiem szybko przeradza się w niezdrową relację, która doprowadza do serii mordów i tragedii.
Wajda zrealizował „Powiatową Lady Makbet” w języku „serbsko-chorwackim”. Mimo tego, że Olivera Markowic (filmowa Katarzyna) zdobyła na Jugosłowiańskim Festiwalu Filmowym główną nagrodę aktorską, a Aleksander Sekulovic laur za najlepsze zdjęcia, w Polsce film przeszedł bez echa. Późniejsze, nieliczne seanse telewizyjne nie pozwoliły na jego utrwalenie w świadomości polskiego widza, dlatego po dziś dzień pozostaje jednym z najrzadziej oglądanych filmów Wajdy. Czy wiele przez to tracimy? I tak, i nie. „Powiatowa Lady Makbet” to całkiem sprawnie zrealizowane kino i ciekawa historia, ale Wajda przyjmuje w jej przypadku rolę rzemieślnika, a nie twórcy. Ogląda się to nie najgorzej, ale i szybko zapomina. [Filip Jalowski, 6/10]
Popioły (1965)
W rolach głównych: Daniel Olbrychski, Bogusław Kierc, Piotr Wysocki, Beata Tyszkiewicz, Pola Raksa, Władysław Hańcza, Jan Świderski
Najważniejsze nagrody: Cannes (nominacja do Złotej Palmy), Złota Kaczka (Najlepszy film polski)
Rok 1965 i premiera „Popiołów” to niezwykle ważny punkt drogi twórczej Andrzeja Wajdy. To właśnie w tym filmie reżyser po raz pierwszy zdecydował się na współpracę z Danielem Olbrychskim, który w kolejnych latach stanie się jednym z jego ulubionych aktorów. To pierwszy fresk filmowy w karierze twórcy, niemal czterogodzinna opowieść przyćmiewająca rozmachem wszystkie wcześniejsze filmy Wajdy. W końcu to obraz, który po dziś dzień budzi kontrowersje. W momencie premiery krytyka twierdziła, że adaptacja Żeromskiego nie udała się ze względu na złe rozłożenie akcentów. Zarzucano, że w typowy dla siebie, alegoryczny sposób Wajda pastwi się nad polskimi słabościami (z bohaterszczyzną na czele). Po latach pamięta się raczej o nieszczęsnym koniu, który zginął w filmie naprawdę, w imię realizmu i wizji twórczej. Konia rzeczywiście żal, z zarzutami ówczesnej krytyki również ciężko się nie zgodzić. Nie zmienia to jednak faktu, że Wajda – mimo tego, że film momentami się „nie klei”, dryfuje w nie do końca zrozumiałych kierunkach – stworzył obraz sugestywny i zapadający w pamięć. [Filip Jalowski, 7/10]
Bramy raju (1968)
W rolach głównych: John Fordyce, Lionel Stander, Mathieu Carrière, Pauline Challoner
Najważniejsze nagrody: Berlin (nominacja do Złotego Niedźwiedzia, kategoria Najlepszy Film)
„Bramy raju” Andrzejewskiego to powieść właściwie antykinematograficzna. Składa się z dwóch zdań. Jedno z nich ciągnie się przez ponad sto stron druku, drugie jest krótkie i brzmi – „I szli całą noc”. Andrzej Wajda marzył o adaptacji tej pozycji od momentu, kiedy po raz pierwszy raz przebrnął przez jej treść. Znalezienie funduszy nie było jednak proste. Andrzejewski podejmuje w niej tematykę krucjat dziecięcych, nie stroni od wątków sugerujących homoseksualizm, analizuje zachowanie tłumu bezmyślnie podożającego za silną jednostką (temat dla PRL dość niewygodny). Ostatecznie, reżyser dostał zielone światło od producentów jugosłowiańskich. W obsadzie znaleźli się aktorzy zagraniczni, a film zrealizowano w języku angielskim. Efekt nie jest zadowalający. Wajda w żaden sposób nie oddaje awangardowości tekstu Andrzejewskiego. Tworzy film historyczny, który jedynie sugeruje (głównie za sprawą operatora, niezastąpionego Mieczysława Jahody) kontrowersyjne wątki pojawiające się w powieści. W ogólnym rozrachunku „Bramy raju” są jednak nijakie, pozbawione „pazura”, który niemalże dziurawił strony tekstu będące fundamentem adaptacji. [Filip Jalowski, 5/10]
Przekładaniec (1968)
W rolach głównych: Bogumił Kobiela, Ryszard Filipski, Anna Prucnal
Najważniejsze nagrody: Nagroda Przewodniczącego Komitetu d/s Radia i Telewizji
Przenoszenie filmowych adaptacji dzieł Lema na ekrany telewizyjne, zostało nieoczekiwanie podtrzymane przez samego Andrzeja Wajdę. Nasz Mistrz postanowił odpocząć po trudach, związanych z realizacją wybitnego filmu “Wszystko na sprzedaż”, realizując dla Telewizji Polskiej 35-minutowy “Przekładaniec”. Scenariusz napisał sam Lem, wg własnego opowiadania “Czy pan istnieje Mr Jones?”. Tematyka tej komedii kręci się wokół fantastycznego wówczas zagadnienia transplantologii. Kierowca rajdowy Richard Fox, odnosząc sukcesy na torach wyścigowych, raz po raz ulega bardzo groźnym wypadkom. Z każdego z nich ostatecznie wychodzi cały i zdrowy, dzięki genialnemu doktorowi Burtonowi, który wymienia zniszczone części ciała kierowcy naturalnymi organami, pozostałymi po śmiertelnych ofiarach jego karamboli. Innymi słowy żywotność Foxa jest uwarunkowana ilością widzów, nieumyślnie zabitych przez niego na torze, co znajduje swe największe odbicie w psychice kierowcy, przejmującej cechy pierwowzorów swych dawców. Tutaj zaczyna się typowy lemowski problem, związany z niemożnością ustalenia, ile w Foxie jest jeszcze Foxa (parafrazując tekst z “Poszukiwanego poszukiwanej” Stanisława Barei) i czy przypadkiem Fox nie jest już bardziej wypadkową wszystkich osób, których organy nosi w sobie, niż suwerenną jednostką.
W opowiadaniu chodziło o proces tzw. cyborgizacji (trudne słowo :)). Literacki pan Jones musi sukcesywnie wymieniać sobie kolejne części i organy ciała na sztuczne, co prowadzi do arcyciekawego pytania, kiedy kończy się człowiek, a zaczyna maszyna. W filmie Wajdy zamieniono postępującą cyborgizację na rzecz transplantologicznej (jeszcze trudniejsze słowo :)) spirali, której końca nie widać. Całość ogląda się wyśmienicie, humor jest przedni, dekoracje doskonale pasują do przyszłościowego entourage’u, pomimo potraktowania filmu z ogromnym przymrużeniem oka. Nieodżałowany Bogumił Kobiela w roli Foxa jest w swoim żywiole. Dość chaotycznie wyglądają tylko same sekwencje wyścigowe. “Przekładaniec” to jedyny film wg Lema, o którym sam Autor wypowiada się pochlebnie, pewnie dlatego, że wyjątkowo sprawował pieczę nad całością, będąc autorem scenariusza. [Adi, fragment opracowania]