KRAINA TRAW. Umysł dziecka przetrwa wszystko
Wkrótce jednak Jeliza-Rose poznaje innych mieszkańców pustkowi. Bawiąc się we wraku autobusu, zauważa wysoką kobietę w czarnym stroju i kapeluszu z woalką. Najpierw bierze nieznajomą za ducha, wymyślając na bieżąco kilka wersji, kim może być. Przy następnym spotkaniu bohaterki poznają się lepiej – okazuje się, że tajemnicza postać ma na imię Dell (Janet McTeer). Oślepła na jedno oko po użądleniu pszczoły i dlatego zasłania twarz oraz głowę. Zajmuje się taksydermią – wypychaniem uprzednio upolowanych zwierząt, które po spreparowaniu ozdabiają ściany jej domu. Mieszka w okolicy z bratem Dickensem (Brendan Fletcher). Choć jest dorosłym mężczyzną, ma umysł dziecka i jest niepełnosprawny intelektualnie. Twierdzi, że poluje na rekina-potwora (którym okazuje się pociąg) i ma własną łódź podwodną (będącą zagraconym szałasem). Ma też swoje sekrety, które wpłynęły na to, jaki jest teraz. Wreszcie Jeliza-Rose może zaprzyjaźnić się z kimś prawdziwym.
Ale co jest prawdziwe? Główki lalek teraz mówią same, bez pomocy dziewczynki. Prawdziwy jest też ojciec. Śmierdzi i zmienił kolor na mniej zdrowy, ale ciągle siedzi w fotelu. Towarzystwo zdziwaczałej Dell i zaburzonego Dickensa pogłębia stan bohaterki coraz bardziej pochłoniętej przez wyobrażony świat. Zainspirowana opowieściami o łodzi podwodnej widzi swój dom na dnie morza, w nim pływa razem z martwym ojcem, meblami i rybkami. Innym razem mdleje i wydaje jej się, że wpada do króliczej nory pełnej strzykawek i rupieci. Nad nią lewitują zatroskane główki lalek. Dell w zależności od sytuacji raz jest zjawą, raz piratem, a raz wampirzycą – a przynajmniej tak widzi ją Jeliza-Rose. Za to między nią a Dickensem zaczyna tworzyć się napięcie, którego żadne z nich nie umie zdefiniować. Kiedy zaczynają całować się dla zabawy, dziewczynka myśli, że przez to jest w ciąży, bo dzieci pewnie biorą się z buziaków. W żadnej z tych scen nie ma niczego niewłaściwego, bo perspektywa dziecka jest nieskażona myśleniem w dorosłych kategoriach.
Sam Gilliam w przedmowie do wydania DVD powiedział:
Proponuję, żebyście zapomnieli o wszystkim, czego nauczyliście się jako dorośli, rzeczy ograniczających wasze postrzeganie świata: waszych obaw, uprzedzeń i osądów. Postarajcie się przypomnieć sobie, jak to jest być dzieckiem, zachwycić się, być niewinnym. I nie zapomnijcie się śmiać.
W Krainie traw rzeczywistość jest nie tyle zaburzona, co rządzi się własnymi prawami. Nie funkcjonuje tu logika i racjonalizm, tylko nieskrępowana wyobraźnia dziecka, przy czym nie jest to zwykłe dziecko ze zwykłej rodziny. Jeliza-Rose wychowywała się w patologicznej rodzinie, gdzie albo masowała rozchwianej matce nogi, albo podawała uzależnionemu ojcu heroinę. Oni znali różnicę między dobrem a złem i zamiast podejmować wysiłek wychowania córki, wybrali odrywanie się od rzeczywistości. Dziewczynka nie miała wyboru, ponieważ to, co dla innych byłoby ekstremum, dla niej było codziennością. Z każdym następnym wydarzeniem osuwała się w świat wyobraźni, gdzie wszystko miało wytłumaczenie, głowy lalek były przyjaciółkami, a ojciec był na „małych wakacjach”. To perspektywa pozbawiona negatywnych emocji związanych ze śmiercią, nałogiem, szaleństwem i chorobą – to wszystko jest poza Jelizą-Rose. Jej historia mogłaby być przygnębiającym dramatem psychologicznym, ale dzięki pomysłowej prozie Cullina i fantazji Gilliama jest surrealistyczną baśnią dla dorosłych, którą sam David Cronenberg nazwał poetyckim horrorem.
korekta: Kornelia Farynowska