Kraina LODÓW. Podteksty SEKSUALNE w bajkach DISNEYA
“Seksik, he, he” – wiadomo. Jeśli sprawdzimy, co Internet ma do powiedzenia w temacie ewentualnych podtekstów erotycznych lub seksualizacji bohaterów w produkcjach Disneya dla najmłodszych, dowiemy się przede wszystkim, że mamy do czynienia z wytwórnią obsceniczną, która czyha na niewinność naszych dzieci. Znajdziemy szereg zestawień podejmujących próbę zdemaskowania ukrytej wszechobecności słowa “seks”, penisów we wzwodzie i w spoczynku, “dup”, “cycków”, wagin, a nawet aktów seksualnych. Polemika z zasadnością tych interpretacji czy próba rozliczenia się z teoriami spiskowymi nie jest moim zamiarem. Warto jednak pamiętać, że rzekome aluzje zostały przemycone przez dorosłych dla dorosłych. Trzeba mieć punkt odniesienia, żeby dostrzec coś tak bezpośredniego. Mózgi dzieci są wyczulone na subtelną symbolikę, a ignorują obcesową dosłowność. Dziecko nie zobaczy we wzburzonych nasionach dmuchawców na tle ciemnego nieba słowa “seks” i nie zacznie się wściekle masturbować jeszcze w kinie, ulegając podprogowemu programowaniu i zostając marionetką dewiacji ku uciesze złowrogiego Disneya.
To dorośli doszukają się penisa w rysunku sukienki Myszki Minnie i to oni będą się śmiać z dwuznacznych żartów wtrąconych na marginesie akcji. Być może to właśnie klucz do sukcesu wytwórni – radość dla dzieci i komedia dla dorosłych w jednym. Natomiast wobec tak licznych doniesień o domniemanej szkodliwości tematyki seksualnej w bajkach Disneya moją ciekawość wzbudziła odwrotna kwestia – czy może być ona pożyteczna? Należy przy tym pamiętać, że seksualność to nie tylko narządy i seks, ale także tożsamość płciowa i relacje partnerskie.
Bruno Bettelheim, psychoanalityk dziecięcy, w swojej książce Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni sformułował ciekawe tezy dotyczące funkcji wychowawczych baśni, rozróżniając je przy tym na te o pochodzeniu folklorystycznym, czyli wywodzące się z podań ustnych i spisane po czasie (na przykład przez braci Grimm), oraz te będące produktem współczesności, które wyodrębnił jako “literaturę dziecięcą”. Bettelheim dowodził, że baśnie, czerpiąc oryginalnie z mądrości ludowej, oferują głębię wartości wychowawczych, przemycając je na zasadzie sensu nadanego niczym przypowieści. Tymczasem nowoczesną literaturę dziecięcą miałaby charakteryzować powierzchowność, a co za tym idzie – wymiar wyłącznie rozrywkowy. Choć z postacią autora wiążą się pewne kontrowersje, to jego rozważania podsuwają kierunek, który wydaje się właściwy też dla analizy problemu seksualności w animacjach Disneya. Szczególnie klasyki wytwórni, czyli adaptacje baśni właśnie, dostarczają interesujących wniosków. Królewna Śnieżka, Kopciuszek, Śpiąca królewna oraz Piękna i Bestia to tytuły, których interpretacja pod kątem wychowania seksualnego zdaje się zasadna, a nawet naturalna.
Archetyp pierwszego razu – Królewna Śnieżka i Śpiąca królewna
Archetypy jako elementy podświadomości zarówno zbiorowej, jak i indywidualnej dostarczają nam pierwotnych wzorców, nieuświadomionych zasad zachowania, które utrwaliły się w psychice w ramach mądrości gatunkowej poprzez doświadczenia wielu pokoleń. Percepcja dzieci jest szczególnie wyczulona na te podprogowe komunikaty, ze względu na zbliżoną do transu częstotliwość fal, na jakich operują ich wciąż jeszcze rozwijające się mózgi oraz wysoką neuroplastyczność, która je charakteryzuje. Dlatego zawieszenie niewiary przychodzi im wręcz naturalnie, a pełna entuzjazmu zabawa w podróże w czasie i przeżywanie wszelkich emocji z niej wynikających są możliwe. Z tego samego powodu baśnie w warstwie sensów nadanych mogą przemycać wartości wychowawcze ukryte w sferze symbolicznej przez wielopokoleniowe kształtowanie danej historii. Królewna Śnieżka i Śpiąca królewna zdają się skrywać opowieści o zdrowej inicjacji seksualnej.
Śnieżka na początku filmu śpiewa o pragnieniu miłości, jednak kiedy pojawia się książę, który okazuje jej względy, dziewczyna ucieka zawstydzona. Tymczasem zła macocha, zazdrosna o młodzieńczą urodę Śnieżki, nakazuje słudze zabrać ją do lasu i zabić. Sługa nie potrafi wypełnić rozkazu i każe Śnieżce uciekać. W głębi lasu królewna odkrywa zaniedbany domek siedmiu krasnoludków, myśląc, że mieszkają tam sierotki. Z pomocą przyjaznych zwierząt leśnych sprząta chatkę i gotuje. Odkryta przez krasnoludki prosi o schronienie, obiecując w zamian wykonywać wszystkie obowiązki domowe. Królewna Śnieżka zaczyna matkować krasnoludkom: sprząta, gotuje, a nawet dba o ich higienę. W ujęciu feministycznym można by się oburzyć na propagowany model funkcji społecznej kobiety, myślę jednak, że byłaby to interpretacja wybiórcza i stronnicza. Owszem – królewna zajmuje się domem, a krasnoludki harują w kopalni diamentów, co jednoznacznie prezentuje tradycyjny podział ról, jednak obrażanie się na rzeczywistość roku 1937, kiedy to bajka miała premierę, do niczego nie prowadzi. Szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę postać Gburka, która pośredniczy zaskakująco nowoczesne rozwiązania. Gburek jest szowinistą, zdradza też postawę, którą dzisiaj określilibyśmy jako antygenderową. Nie chce słuchać Śnieżki zarządzającej mycie przed posiłkiem, a nawet komentuje, że “nowa” niedługo zaplecie reszcie warkoczyki na brodach i wyperfumuje. Tymczasem pozostałe krasnoludki mają więcej dystansu. Podstępem kąpią Gburka i dla żartu zaplatają mu rzeczone warkoczyki, a nawet zakładają wianek na głowę. W tym ujęciu Królewna Śnieżka, choć odwzorowuje ducha czasów, pozostaje jednocześnie dosyć postępowa – Śnieżka nie jest tylko gosposią, ale też panią domu, krasnoludki okazują jej szacunek, a ksenofobiczny Gburek ostatecznie również się do niej przekonuje. Przede wszystkim jednak bajka zdaje się opowiadać o obawie przed pierwszym razem.
Krasnoludki, mimo że nie są dziećmi, jako stworzenia magiczne pozostają poza sferą romantyczną dla Śnieżki, która matkując im, może oswoić się z płcią męską w bezpiecznych okolicznościach pozbawionych potencjału erotycznego, a jednocześnie uczyć się relacji partnerskiej i dojrzewać emocjonalnie. Dlatego kiedy książę pojawia się po raz drugi i pocałunkiem wybudza ją ze snu, dziewczyna już się nie wstydzi – jej seksualność zostaje rozbudzona i Śnieżka jest gotowa, żeby opuścić dom krasnoludków. Wielce ciekawy jest wybór narzędzia, którym macocha doprowadza Śnieżkę do śpiączki – zatrute jabłko. Czy użycie symbolu, który najszerzej kojarzy się z religią chrześcijańską (zakazany owoc z rajskiego drzewa), podsuwa polemikę z religijnym poglądem na seksualność? Zatrute jabłko sugerowałoby wtedy niezdrowe restrykcje seksualne, a sen Śnieżki otępienie erotyczne w efekcie sztucznej pruderii.
Dojrzewanie, czas gwałtownych i chaotycznych zmian, charakteryzuje między innymi rozstrój emocjonalny, na skutek którego doświadczamy na przemian faz skrajnej bierności i marazmu z niepohamowaną aktywnością, a nawet zachowaniami brawurowymi, które mają na celu wykazanie się przed rówieśnikami i sprawdzenie granic lub rozładowanie wewnętrznego napięcia. Baśnie o tymczasowym uwięzieniu czy bezruchu postaci, która następnie zostaje uwolniona lub wyrusza na przygodę, łagodzą niepokój wynikający z okresów stagnacji i legitymizują okresy nadpobudliwości. Nowoczesnym przykładem takiej bajki Disneya mogą być Zaplątani. Śpiąca królewna również eksploruje ten motyw, czyniąc sen w wyniku klątwy tematem bajki, w przeciwieństwie do Królewny Śnieżki, w której zatrucie jabłkiem nie jest antycypowane przepowiednią i ma miejsce w końcowej sekwencji. Natomiast na polu wychowania seksualnego ponownie istotne jest narzędzie, które wpędza bohaterkę w “sen podobny do śmierci”.
Podczas królewskiego balu na cześć narodzin księżniczki Aurory pojawia się zła wiedźma ciekawa przyszłej królowej. Nie jest mile widziana, więc upokorzona rzuca na Aurorę klątwę: w dniu swoich 16-tych urodzin ukłuje się wrzecionem od kołowrotka i zapadnie w głęboki sen. Pomimo że królewska para nakazała spalić wszystkie kołowrotki w mieście, a trzy dobre wróżki ukryły dziewczynkę, by bezpiecznie ją wychować, wiedźmie udaje się zwabić Aurorę do kołowrotka, który wyczarowała, i klątwa się wypełnia. Wcześniej jednak królewna poznaje w lesie młodzieńca i zakochuje się ze wzajemnością. Młodzieniec okazuje się być księciem Filipem, spadkobiercą tronu zaprzyjaźnionego rodzicom Aurory królestwa, wyznaczonym na jej męża, kiedy jeszcze oboje byli dziećmi. Filip wybudza Aurorę pocałunkiem, a para żyje „długo i szczęśliwie”. Akt ukłucia wrzecionem w zasadzie bez ceregieli podsuwa kwestię utraty dziewictwa, ewentualnie pierwszej miesiączki, która stanowi o fizycznej dojrzałości kobiety. Tutaj jednak mamy kontekst zagrożenia. Ukłucie wiąże się ze spełnieniem klątwy, którą złamać może jedynie prawdziwa miłość.
Nie będzie raczej odkryciem skonstatowanie, że tak jak Królewna Śnieżka oswaja z perspektywą relacji erotycznej, tak Śpiąca królewna uzupełnia przesłanie przestrogą, że seks bez uczucia grozi negatywnymi konsekwencjami. Bez względu na to, jakie jest nasze zdanie o przygodnym seksie jako dorosłych, jako dzieci potrzebujemy jasnej polaryzacji. Dopiero po zgromadzeniu własnych doświadczeń jesteśmy w stanie podejmować świadome decyzje. Dlatego młodzieniec, w którym Aurora się zakochuje, to przeznaczony jej od dziecka Filip – bajka zwiększa wagę uczucia, które ich łączy, kategorią przeznaczenia. Niemniej godne odnotowania jest też to, że ojciec Aurory, jest gotów złamać przymierze z królestwem Filipa, zanim przypadkowe poznanie młodych wyjdzie na jaw, myśląc, że jego córka zakochała się w innym i to z nim będzie szczęśliwa.