KOSMICI NA EKRANIE. Najciekawsi filmowi przedstawiciele pozaziemskich ras
TEKST ZAWIERA SPOILERY.
Kosmitów kojarzymy stereotypowo. Zielone, wysokie istoty o ogromnych oczach, przemieszczające się po galaktyce w latających spodkach i planujące inwazję na Ziemię, którą zresztą często sprowadzają wyłącznie do Stanów Zjednoczonych. Kreatywność filmowców już nieraz wykroczyła poza ten utarty schemat. Wszelkiego rodzaju obcych różni nie tylko wygląd, lecz także ich motywacje i pragnienia. Z długiej listy filmów poruszających temat kosmitów postanowiłem wybrać dwunastu przedstawicieli pozaziemskich ras.
Clover
Kreatura znana z Projekt: Monster (2008) Matta Reevesa. Sama nazwa nigdy w filmie nie pada i jest jedynie nadanym podczas produkcji przydomkiem, pochodną od kryptonimu incydentu ukazanego w filmie i zarazem jego oryginalnego tytułu – Cloverfield. Choć stwór ukazany w filmie jest na tyle wysoki, by z powodzeniem obracać w pył zabudowę Manhattanu (mierzy bowiem około siedemdziesięciu metrów), to wedle zamysłu twórców Clover jest jeszcze dzieckiem, zagubionym i wystraszonym po znalezieniu się w nowym otoczeniu. Jak to dziecku, stworowi doskwiera prawdopodobnie nieprzerwany głód, wobec czego pożera wszystkich, którzy staną na jego drodze. Na domiar złego Clover jest nosicielem pasożytów stanowiących dodatkowe zagrożenie, a ich ukąszenie może się w krótkim czasie okazać wyjątkowo fatalne w skutkach. Pomimo tego, że celem Clovera bynajmniej nie była inwazja (a on sam być może przybył z innego wymiaru), to jego wizyta na Ziemi przyniosła ogromne straty – Manhattan zniknął z jej powierzchni.
Cooper
Pod tym swojskim przydomkiem kryje się obcy z Super 8 (2011) J.J. Abramsa, wizualnie bardzo zbliżony zresztą do Clovera (przed premierą przypuszczano, że film jest w jakiś sposób związany z Cloverfield, szybko zostało to jednak zdementowane). Cooper jest kosmitą-ofiarą (nie ostatnim w tym zestawieniu) marzącym o powrocie na swoją planetę. Na Ziemię trafił w roku 1958, prosto pod oko naukowców ze Strefy 51, gdzie spędził ponad 20 lat. Okazją do wydostania się na wolność była dla Coopera potężna katastrofa pociągu, po której zaczął gromadzić elektroniczne materiały potrzebne mu do wybudowania statku mającego zabrać go z powrotem do domu. Cooper to przedstawiciel inteligentnej rasy zdolnej nawiązać z człowiekiem telepatyczny kontakt, ale nieszczególnie przyjaźnie nastawionej (z jednej strony trudno mu się dziwić po dwudziestu latach w niewoli). Gdy wydostaje się na wolność, trup ściele się gęsto – zwłaszcza że ludzkie mięso jak najbardziej jest składową jego diety.
E.T.
Najbardziej przyjazny z kosmitów obecnych w tym zestawieniu, oczywiście tytułowy bohater filmu Stevena Spielberga. Drobny, z dużą głową, długimi ramionami i króciutkimi nogami wygląda prędzej jak maskotka niż przybysz z innego świata (w dodatku taka, której dotyk leczy). Przypadkiem zostawiony na Ziemi przez swoich kolegów botaników, E.T. ma dokładnie taki sam cel jak opisany wyżej Cooper – chciałby po prostu powrócić do domu. Jego szczęście, że plan na opuszczenie naszej planety może układać w znacznie przyjemniejszym środowisku, bo w towarzystwie dzieci oraz zajadając się owocami i warzywami. Wykorzystując swoją inteligencję i spryt, E.T. jest w stanie wykonać kluczowy telefon, który pozwoli mu opuścić Ziemię i spotkać się ze swoją rasą – a widzom dostarczyć całe mnóstwo wzruszeń.
Heptapody
Określenie kosmitów znanych z Nowego początku (2016) i jego literackiego pierwowzoru. Heptapody przybyły na Ziemię w ogromnych, wysokich na 450 metrów statkach kosmicznych, z których nigdy nie wyszły zresztą na powierzchnię naszej planety. To ludzkość zainicjowała kontakt z przybyszami, choć naturalnie niepewna ich zamiarów i samych metod komunikacji – to ostatnie jest zresztą bardzo ważnym elementem opowiedzianej historii. Do porozumiewania się z główną ludzką bohaterką dwóch przedstawicieli Heptapodów używa dźwięków i symboli stworzonych z substancji przypominającej atrament. Koniec końców okazuje się, że zamiary Heptapodów w żadnym stopniu nie są wrogie. Wręcz przeciwnie – to one szukają pomocy ludzi.
Kosmici z Planu dziewięć z kosmosu (1959)
Nie mogłem odmówić sobie wzmianki o tym kultowym filmie Eda Wooda, nazywanym dziś jednym z najgorszych w historii. Przybysze z kosmosu wyglądają tu zupełnie jak ludzie, a ich motywacją jest powstrzymanie Ziemian przed stworzeniem śmiercionośnej broni, która mogłaby zagrażać całemu wszechświatowi. Trzeba przyznać, że ich metody są zaskakujące – tytułowy plan ma polegać na wskrzeszeniu umarłych (tak!), co wprowadzi chaos i sprawi, że ludzkość odstąpi od swoich zamiarów. Jeśli jednak to nie pomoże, zawsze zostaje unicestwienie naszej rasy. Przy pomocy żywych trupów. Dlaczego nie!
Krewetki
Podobne wpisy
Kosmici ukazani w debiutanckim Dystrykcie 9 (2009) Neilla Blomkampa, ogromnym hicie kasowym i artystycznym, do dziś uważanym za najlepsze do tej pory dokonanie reżysera. Podejście Blomkampa do tematu jest wręcz nowatorskie – w wykreowanym przez niego świecie obcy wylądowali nie w jednym z kluczowych miast USA, a w Johannesburgu, gdzie przymusowo zostali mieszkańcami wydzielonego tytułowego dystryktu. To nie oni są tu napastnikami – wręcz przeciwnie. Począwszy od pogardliwie nadanej im nazwy, a skończywszy na podłym traktowaniu i zamknięciu w getcie, kosmici u Blomkampa to ofiary ludzkiej nagonki i nienawiści, którzy ponad wszystko pragną po prostu wrócić do domu, dokładnie tak jak E.T. oraz Cooper. Co ciekawe, ich ulubionym ziemskim przysmakiem jest karma dla kotów.