POCIĄG DO HOLLYWOOD. KASIA FIGURA. PKP do Stanów nie dojeżdża
Katarzyna Figura to przypadek szczególny wśród polskich aktorów próbujących zrobić międzynarodową karierę. O jej poczynaniach w Stanach mówił niegdyś cały kraj – tuż po wejściu w nowy ustrój wysłaliśmy bowiem w świat nasze dobro narodowe. Obdarzona dwoma wielkimi atutami (a także niemałym talentem) aktorka była symbolem naturalnego piękna Słowianek, a z drugiej strony wpisywała się w schemat amerykańskiej seksbomby. Teoretycznie był to idealny przepis na sukces. Polscy widzowie byli przekonani, że Figura zostanie gwiazdą Hollywood – po prostu nie było innej możliwości. A jednak jej pociąg nie dojechał do celu. Udana kariera czekała aktorkę dopiero po powrocie do kraju.
Przygoda Kasi Figury ze światowym kinem rozpoczęła się tak naprawdę jeszcze w Polsce, gdy w 1987 roku wystąpiła w filmie Radosława Piwowarskiego „Pociąg do Hollywood”. Aktorka wcieliła się w nim w Mariolę Wafelek vel „Merlin” – pracownicę WARS-u, która marzy o wielkiej filmowej karierze. Jest zafascynowana Dziesiątą Muzą, od kiedy obejrzała „Pół żartem, pół serio” Billy’ego Wildera. Stale wysyła zresztą do słynnego reżysera listy, które pozostają bez odpowiedzi. Po wielu perypetiach związanych z operatorem-daltonistą, milionerem z małego miasteczka i złotą rybką ukrytą w butelce piwa, w ostatniej scenie filmu prośby Merlin zostają wysłuchane – Wilder dzwoni do niej, i choć nie wiemy jak potoczyła się ich rozmowa, telefon ten daje nadzieję na spełnienie nieosiągalnego marzenia o karierze w Hollywood.
JAPONIA, TURCJA I POLSKA SEKSBOMBA
Zanim Figura odebrała swój telefon od innego znanego reżysera, jeździła po świecie promując „Pociąg…”. Była m.in. w Japonii, gdzie zrobiła prawdziwą furorę. Dla niewtajemniczonych warto dodać, że wspomniana wyżej ostatnia scena rozgrywa się w wodzie, gdy Merlin bierze kąpiel nago. Widać wtedy aktorkę w całej okazałości, a było to w okresie, kiedy jej ciało znajdowało się w szczytowej formie. Pruderyjni Japończycy na ten widok wprost oniemieli, co poskutkowało cenzurą (intymne miejsca rozmazano), ale i sporym rozgłosem. Plakaty z Figurą można było spotkać np. w tokijskim metrze.
Niemały szum aktorka wywołała też w Stambule, gdzie wręczała nagrodę na jednym z festiwali filmowych. Idąc z pokaźnych rozmiarów trofeum w stronę reżysera André Téchiné’a, potknęła się i upuściła statuetkę wprost na jego stopy. Gdy uklękła, aby je podnieść, miała głowę na wysokości krocza reżysera, a jej spódnica mini podwinęła się tak niefortunnie, że widać było jej całą pupę. Jeśli dodać do tego, że trofeum miało falliczny kształt tulipana… Można sobie łatwo wyobrazić, jak wyglądała ta sytuacja. Fotoreporterzy mieli używanie – kadr z Figurą znalazł się na pierwszych stronach wielu gazet w Turcji.
PLAYBOY, 40 TYSIĘCY DOLARÓW, PARYŻ I OSCARY
Już wtedy wydawało się, że polska aktorka swoim wyglądem oraz charyzmą wzbudza ogromne zainteresowanie międzynarodowych mediów. Potwierdziło się to, gdy wyjechała z „Pociągiem…” na festiwal do Miami. Była to jej pierwsza wizyta w USA. Dostała wtedy propozycję sesji dla magazynu „Playboy”. Za trzy dni pracy proponowano jej 40 tysięcy dolarów – sumę, za którą w tamtych czasach można było kupić w Polsce duże mieszkanie. Figura jednak wystraszyła się. Przebywała tam jako reprezentantka Filmu Polskiego, miała wizę służbową i określony czas pobytu. „Playboy” chciał zaś, aby została kilka dni dłużej. Aktorka obiecała im wtedy, że sama dopełni wszystkich formalności, ale ostatecznie wsiadła do samolotu i po prostu uciekła. Była wtedy świeżo upieczoną mamą (jej syn Aleksander urodził się cztery miesiące wcześniej) i nigdy nie widziała na oczy żadnego wydania „Playboya” – cała sytuacja przytłoczyła ją. Miała przecież po prostu polecieć do Stanów na kilka dni, pojawiając się na premierze „Pociągu…” i udzielając paru wywiadów. Zdecydowanie nie była przygotowana na taki rozwój wypadków. Po latach przyznała jednak, że do dzisiaj żałuje swojej decyzji. „Bardzo mnie to kusiło, a z drugiej strony byłam przerażona, nie miałam się kogo poradzić. Przecież nie rodziców, którzy wobec takiego dylematu byliby jeszcze bardziej przerażeni i bezradni niż ja. Więc uciekłam jak mała dziewczynka. A przecież byłam już dorosłą kobietą, miałam 25 lat. I pomimo to nie potrafiłam spojrzeć na to w sposób praktyczny i odważny” – mówiła w jednym z wywiadów.
Sytuacja ta sprawiła jednak, że Figura jakiś czas później postanowiła zawalczyć o międzynarodową karierę. Oddała syna na wychowanie dziadkom, a sama wyjechała do Paryża uczyć się aktorstwa w Conservatoire d’Art Dramatique. Przebywając we Francji poznała wiele osób ze świata filmu, m.in. twórców „Cyrano de Bergerac”. Zaprosili ją, by towarzyszyła im na ceremonii rozdania Oscarów w 1991 roku (film miał pięć nominacji do tej nagrody). Zachwycił ją wtedy blichtr i oprawa tego wydarzenia, a także możliwość przebywania wśród najznakomitszych aktorów oraz reżyserów. Podjęła wtedy świadomą decyzję o spróbowaniu swoich sił w Hollywood.
PIERWSZY CASTING, PIERWSZA SZANSA
Podobne wpisy
Figura informowała wszem i wobec, że Altman powierzył jej główną rolę kobiecą. Twierdziła, że odpowiadał mu jej „nieopanowany, nieokrzesany talent”. Miało mu się podobać, że aktorka mówiąc po angielsku raz po raz wtrącała słowa francuskie albo polskie lub mówiła w całkowicie zmienionym szyku. Chciał, aby zagrała dokładnie tak, jak zachowywała się rozmawiając z nim prywatnie. „W postaci, która przemierzyła cały świat, żeby odnieść sukces w Hollywood, i która mówi bez ładu i składu, ale z zapałem kogoś, kto ma dużo do powiedzenia, zobaczył doskonały materiał na swoją postać – kłamczuchę, która cały czas coś wymyśla. Pamiętam też, że jeszcze zanim zaproponował mi rolę w »Graczu«, zadzwonił, żeby powiedzieć mi po prostu, że jestem bardzo dobrą aktorką” – mówiła. Wtedy jednak do sprawy mieli się wtrącić producenci. Choć Altman powierzył rolę Figurze, oni nie zgodzili się, tłumacząc, że chcą gwiazdorskiej obsady. Aktorka twierdziła, że zapracowała na rolę, ale przepadła ona już bez jej winy – „Niczego więcej niż wywalczyć rolę u reżysera zrobić nie mogłam. W Hollywood producent filmu może zrobić wszystko, co zechce. Może nawet dokonać montażu, którego reżyser w ogóle by nie zaakceptował. Nie walczyłam więc”.
ALTMAN, ALTMAN, ALTMAN
Trzeba otwarcie przyznać, że hollywoodzka kariera Kasi Figury w dużej mierze ogranicza się właśnie do tej roli – tej, której ostatecznie nie dostała. Już sam fakt obecności polskiego nazwiska wśród twórców tak znakomitego filmu ugruntował pozycję Figury jako naszej eksportowej gwiazdy. Media odnosiły się jednak do tej sytuacji w różny sposób. Jedni współczuli Figurze, doszukując się anty-polskiego spisku i namawiając ją do powrotu do kraju, gdzie ludzie potrafią ją docenić. Inni uważali, że aktorka miała zbyt wygórowane oczekiwania co do swojego pierwszego castingu, po przejściu jednego etapu poczuła się, jakby już dostała rolę, a potem musiała przełknąć gorzką pigułkę. Dla nich cała historia z powierzeniem jej roli przez Altmana była jedynie nadinterpretacją faktów. Podobne zdanie mają zresztą Ewa Mazierska i Michael Goddard, autorzy książki „Polish Cinema in a Transnational Context”. Piszą oni w niej, że Figura najprawdopodobniej była po prostu jedną z wielu kobiet spoza Ameryki, które walczyły o rolę June Gudmundsdottir (ostatecznie otrzymała ją Greta Scacchi), a tłumaczenia o nieprzychylnych producentach są często używane jako wymówka przez rozczarowanych aktorów.