OOO, MAMO! Johnny Bravo skończył 20 lat!
Cartoon Network zafundowało nam na przełomie XX i XXI wieku wiele niezapomnianych kreskówek, a dziś swoje dwudzieste urodziny obchodzi niekwestionowany król tej stacji. Jeden z największych amantów w historii kinematografii, nieustępliwy zdobywca kobiecych serc i duchowy spadkobierca Humphreya Bogarta, będący zarazem rysunkową inkarnacją Elvisa Presleya (z niewielką domieszką Jamesa Deana). Po prostu: Johnny Bravo!
Podobne wpisy
Jak mawia klasyk: “kiedyś to były czasy, a teraz nie ma czasów”. Nie znam osoby między dwudziestym piątym a czterdziestym rokiem życia, która nie zgodziłaby się z tym stwierdzeniem w kwestii… kreskówek. Osąd ten tyczy się właściwie wszystkich seriali rysunkowych – zarówno starych dobranocek (czy to polskich, czy też zagranicznych), jak i produkcji bardziej rozrywkowych, które oglądało się na antenie nadawanego w latach 1992–2004 Cartoon Network. Stacja stworzona przez genialną Betty Cohen nie miała szczególnie szerokiej ramówki, jednak niemal wszystkie wyprodukowane pod jej rządami tytuły zyskały miano kultowych. Laboratorium Dextera, Johnny Bravo, Krowa i Kurczak, Jam Łasica, Atomówki, Ed, Edd i Eddy, Mike, Lu i Og, Chojrak, tchórzliwy pies i Owca w Wielkim Mieście to jedyne produkcje własne Cartoon Network, jakie powstały do końca poprzedniego stulecia, ramówkę uzupełniano natomiast starszymi produkcjami studia Hanna-Barbera. Niby niewiele, ale tym, co stanowiło o sile kanału zarządzanego przez Cohen, były szalone pomysły na seriale i niebanalny humor, który z perspektywy czasu nie wydaje się szczególnie przyjazny dla dzieci…
I może w tym rzecz? Większość wymienionych kreskówek bawiła rodziców chyba nawet bardziej niż ich pociechy – poza Mike, Lu i Og, które jako jedyne naprawdę celowało w najmłodszą widownię. Reszta nie odbiegała właściwie od Simpsonów czy South Parku (może poza brakiem wulgaryzmów), nieraz przebijając te tytuły poziomem absurdu. Wszystko jednak zmieniło się w roku 2001, gdy twórczyni Cartoon Network popadła w konflikt z Jamie’em Kellnerem (ówczesny dyrektor Turner Broadcasting, telewizyjnej części grupy TimeWarner), przez co musiała odejść. Przed opuszczeniem pokładu CN była kapitan zatwierdziła jeszcze kilka tytułów, między innymi Strażników czasu, Samuraja Jacka, Mrocznych i złych (przysiągłbym, że nadawano to pod oryginalnym tytułem Grim & Evil) oraz Kryptonim: Klan na drzewie, a schedę po niej przejął Jim Samples, który tonącym okrętem władał przez kolejne osiem lat. A właściwie trzy, do 2004, gdy postanowiono ratować stację małym liftingiem – to już jednak nie był ten sam statek, a raczej szalupa ratunkowa.
Kellnerowi i Cohen poszło właśnie o styl, jakim operowały kreskówki na Cartoon Network. Dyrektor chciał, by stacja mocniej skupiła się na produkcjach dla najmłodszych, co miało zaowocować potężnym zastrzykiem gotówki od producentów zabawek. W gruncie rzeczy cel swój osiągnął, może nawet miał rację, ale zabił w ten sposób bastion, w którym dorastaliśmy, zastępując to chłamem, wśród którego znaleźć można raptem kilka perełek. Co gorsza, fala krytyki za takie postępowanie, która początkowo sprawiła, że do ramówki CN włączono część starszych produkcji, przekształciła się w chęć tworzenia remake’ów kultowych tytułów. Póki co jest 1:1. Nowy Samuraj Jack daje radę, z kolei Atomówki uznać można za kompletną porażkę. To jednak nie koniec remake’owych planów, ale o tym za chwilę – wróćmy do naszego dzisiejszego solenizanta.
Panie, panowie (w szczególności panie) – największy amant w historii telewizji, Johnny Bravo, kończy dziś dwadzieścia lat! Prawdopodobnie nigdy nie ustalimy, czy Johnny jest jak młody bóg, czy też należy go traktować jak boski dar dla kobiet. Postać stworzona przez pochodzącego z Filipin Vana Partible’a na stałe wpisała się w światowe dziedzictwo kulturowe i pozostanie tam już na wieki, mimo protestów środowisk mizoandrycznych.
Tyle tytułem wprowadzenia. Kolejna strona to już tylko Johnny Bravo – jego historia i potencjalne dalsze losy…