JESIENNA SONATA. Duet Liv Ullmann i Ingrid Bergman
Podobne wpisy
Osią filmu jest skomplikowana relacja pomiędzy Charlotte i Evą. Ta pierwsza jest figurą nieobecnej i odległej matki, jednocześnie idealizowanej, kochanej i nienawidzonej przez córkę. Charlotte nieustannie odgrywa rolę światowej kobiety, nawet w żałobie pozostając osobą przemyślanie dystyngowaną i wierną swojej personie światowej sławy, dobrotliwie protekcjonalnej i fałszywie życzliwej wobec innych. Jednak nieprzypadkowo stworzyła ona tak duży dystans między sobą a córkami – ich bliskość oraz obecność wybija ją z komfortu i zmusza do konfrontacji z tłumionymi uczuciami. Podczas pobytu w domu Evy do starszej kobiety docierają negatywne emocje, jakie żywi wobec dzieci i samej siebie, co zmusza ją do bolesnej konfrontacji z własną przeszłością i winami uosabianymi przez Evę i Helenę.
Eva to kobieta wykształcona, inteligentna i, jak mogłoby się zdawać, wiodąca szczęśliwe życie u boku statecznego męża. Jednak w rzeczywistości jest osobą wewnętrznie złamaną, stłamszoną i nieodwracalnie naznaczoną przez toksyczną relację z matką. Przejmuje ona częściowo jej uczuciową obojętność, funkcjonując w oziębłej stagnacji związku bez uczuć i zamykając się od wewnątrz na bliskich i ich uczucia (w prologu Viktor stwierdza wprost, że nie jest w stanie przekazać żonie swoich uczuć). Jej osobowość zdeterminowana jest przez relacje z matką – idealną, wymagającą i zdystansowaną, o której miłość ciągle zabiegała i której wobec niemej odmowy bliskości zaczęła żarliwie nienawidzić. Emocjonalną traumę trawiącą Evę pogłębia utrata dziecka, która mimo swego tragizmu również nie zdołała zbliżyć do niej matki. Niedopowiedziane, ledwie wspomniane wydarzenie z przeszłości sytuuje kobietę w dramatycznym klinczu żalu – pomiędzy doświadczeniem oziębłości ze strony matki oraz nagłą utratą dziecka. W filmie widzimy więc kobietę w średnim wieku, której wszystkie próby zdobycia miłości – matczynej, romantycznej i rodzicielskiej – skończyły się niepowodzeniem.
Trzecią, pozornie marginalną kobietą w filmie jest Helena. Młodsza córka Charlotte cierpi na paraliż, niezdolna jest normalnie komunikować się ze światem i zdana jest na łaskę innych, przede wszystkim zajmującą się nią siostrę. Helena jest w Jesiennej sonacie figurą personifikującą poczucie winy oraz żal, obecne pomiędzy Charlotte a Evą. Dla matki przewlekle chora córka jest namacalnym przykładem jej nieporadności i obowiązku, który porzuciła na rzecz kariery. W tym sensie odrzucona i niepełnosprawna (również z winy matki, która zaniedbała chorobę i doprowadziła do jej pogłębienia) Helena uosabia winę Charlotte wobec Evy – niezdolność do miłości i empatii, która spowodowała nieprzekraczalny dystans między matką a córką oraz kalectwo, sprowadzone na dziecko przez brak matczynej miłości. Fizyczna niesprawność Heleny jest analogiczna do emocjonalnego upośledzenia Evy, w obydwu przypadkach obciążając Charlotte, która bała się swoich córek, nie była gotowa przyjąć roli matki i ich pokochać, co zakończyło się ich porzuceniem przy zachowaniu pozorów bliskości, które stały się dla obydwu źródłem nieszczęścia.
Sonata bólu
Spotkanie Evy i Charlotte w obecności Heleny wywołuje w obu głównych bohaterkach reakcje zagubienia i dążenia do konfrontacji. Matka zaczyna czuć się niepewnie, nawiedza ją koszmarny sen, w którym córka ją dusi – uderzają w nią z całą mocą poczucie winy oraz strach przed dzieckiem, co prawda już dorosłym, ale wciąż przerażającym swoim oczekiwaniem na miłość, której Charlotte nie jest gotowa dać. Z kolei Eva znów przyjmuje postawę małej dziewczynki, dążącej do zaskarbienia sobie matczynej miłości, której brak budzi jej gniew. Czterdziestoletnia kobieta jest w obecności matki nieśmiała, ciągle zawstydzona, splata włosy w dziewczęce warkoczyki i jest początkowo wyraźnie onieśmielona jej obecnością.
Kontrast osobowości obydwu kobiet jest widoczny w każdym ich geście, kulminuje jednak w scenie grania na fortepianie. Onieśmielona, ale protekcjonalnie zachęcana przez matkę Eva gra sonatę Chopina, co wywołuje podszytą politowaniem tyradę matki-wirtuozki na temat esencji muzyki i praw rządzących interpretacją utworów. Jak na dłoni widać w tym momencie rozbieżność bohaterek, których wykonania utworu korespondują z dominującymi tropami charakteru. Różnica obydwu podejść do sonaty oraz pozbawiona zrozumienia późniejsza wymiana zdań (czy raczej pouczanie córki przez Charlotte) ukazują też wyraźnie brak wspólnego języka i płaszczyzny komunikacji między dwiema kobietami.
Jednak wobec konsekwentnego utrzymywania przez Charlotte dystansu Eva decyduje się – czy raczej zostaje psychicznie zmuszona przez nieustanne powtarzanie bolesnych dla niej zachowań – na bezpośrednią konfrontację i w dramatycznej sekwencji nocnej rozmowy wypowiada trawiący ją żal wobec matki, której zawsze starała się przypodobać, a której uczucia nigdy nie zyskała. Puentą ich długiej wymiany żalów, wątpliwości i wzajemnych pretensji jest przebudzenie Heleny, która próbuje przywołać matkę, czołgając się ku schodom. W tej poruszającej sekwencji melodramatycznej Bergman przedstawia kluczowy problem swojej opowieści – każda z kobiet jest upośledzona, brak między nimi wspólnego języka. Niemożliwa jest więc komunikacja pomiędzy matką a córkami, ponieważ każda z trzech kobiet na swój sposób cierpi z powodu braku możliwości wyrażenia swoich uczuć – Charlotte przez strach przed bliskością, Eva przez traumę wywołaną odległą figurą niedostępnej matki, a Helena ze względu na fizyczną niepełnosprawność. W tej relacji, dogłębnie zepsutej od samego początku, możliwa jest jedynie komunikacja za pomocą gwałtownych gestów i pretensji, a na realne zrozumienie i wspólnotę jest już za późno. Dlatego Charlotte nie odpowiada na wołanie Heleny i w końcówce ucieka od córek z powrotem do świata swojej muzycznej kariery.
Precyzyjna konstrukcja dramaturgii Jesiennej sonaty ukazuje osoby złamane psychicznie w wyniku długoletniej toksycznej relacji w obrębie rodziny i dramat braku porozumienia między tymi, którzy powinni być sobie najbliżsi. Tłumione traumy i żal w filmie ukazane są jako przytłaczające siły, odbierające życiową energię jednostkom, które idą w świat okaleczone emocjonalnie przez najbliższych. Matka tłamsi córkę, córka metaforycznie dusi matkę. Z tej relacji nie ma wyjścia, a spotkanie obydwu bez masek, w bezpośredniej erupcji uczuć, uzmysławia drugiej stronie błędy i dramat pierwszej, ale nie oczyszcza. Wybaczenie jest możliwe, ale niespełnione – najprawdopodobniej będzie wisieć do końca życia gdzieś nad matką i córką, nie doczekawszy się rzeczywistego pojednania.