HORRORY, które PRZEŁAMYWAŁY schematy
Wiele filmów grozy podąża utartymi ścieżkami, wpadając w doskonale wszystkim znane schematy. W efekcie otrzymujemy wysyp produkcji, w których dokładnie można przewidzieć, co za chwilę zrobi bohater i na jaki oklepany zabieg zdecyduje się reżyser. Reguły są jednak po to, by je łamać. Raz na jakiś czas trafiają się filmowi twórcy chcący pójść dalej i łamią utarte konwencje, tworząc nową jakość. Oto horrory, które przełamywały schematy.
The Bad Seed (1956)
Bohaterami psychologicznego thrillera grozy w reżyserii Mervyna LeRoya są członkowie z pozoru idealnej amerykańskiej rodziny – ojciec Kenneth (William Hopper), matka Christine (Nancy Kelly) i ich ośmioletnia córka Rhoda (Patty McCormack), perfekcyjne dziecko o doskonałych manierach, które świetnie radzi sobie w szkole. Wielkim zmartwieniem Rhody jest jednak przegrana w szkolnym konkursie z kolegą o imieniu Claude. Wkrótce Christine dopadają najgorsze podejrzenia, kiedy dowiaduje się, że kolega córki utonął w jeziorze. Niepokoi ją obojętność Rhody i jej brak współczucia dla tragicznie zmarłego chłopca. The Bad Seed złamało zasady gatunku i było pierwszym horrorem stawiającym dziecko w roli czarnego charakteru, zapoczątkowując nurt filmów, w którym to najmłodsi stają się złoczyńcami, a strach dorosłych przez swoimi latoroślami jest jak najbardziej realny – jak Wioska przeklętych (1960) czy Omen (1976).
Wersja skrócona
Psychoza (1960)
Psychoza jest powszechnie znana nie tylko jako jeden z najbardziej udanych filmów Hitchcocka, ale jako jedno z najlepszych dzieł w historii kinematografii. Historia Marion Crane (Janet Leigh), zakochanej młodej kobiety, która kradnie pieniądze od swojego pracodawcy, aby pomóc swojemu kochankowi, a potem zostaje zamordowana podczas nocy spędzonej w motelu, była nowatorska pod wieloma względami.
Hitchcock wskazał zupełnie nowy kierunek rozwoju filmu grozy, którego dotychczasowa tematyka oscylowała wokół potworów (Książę Dracula, Frankenstein, Godzilla), tajemniczych eksperymentów naukowych (Niewidzialny człowiek, One!) czy zagrożeń z kosmosu (Inwazja porywaczy ciał). Hitchcock pokazał, że czasem to, co najstraszniejsze, tkwi w samym człowieku. Psychoza to przodek slashera i filmów takich jak Halloween (1978), Piątek trzynastego (1980) czy Krzyk (1996). Zrewolucjonizowała sposób opowiadania historii, ku zdziwieniu widzów zabijając główną bohaterkę przed połową filmu, a tym samym wprowadzając do kina literacki zabieg fałszywego protagonisty (ang. false protagonist). Psychoza nie oferuje widzom również (standardowego wówczas w horrorach) happy endu – choć czarny charakter, morderca Norman Bates, zostaje pojmany przez policję, film kończy jego mrożący krew w żyłach monolog, pozostawiający widza w niepokojącym przeświadczeniu, że Bates nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Schematy w Psychozie przełamywała nie tylko narracja, ale także montaż i sposób prowadzenia kamery, jak obracająca się o 360 stopni kamera skierowana na oko martwej Marion czy aż 78 ustawień kamery i 52 cięcia montażowe w słynnej scenie pod prysznicem. Dzieło Hitchcocka było rewolucyjne również pod względem obyczajowym, ukazując bohaterkę w jednoznacznej sytuacji po zbliżeniu z mężczyzną, a w kultowej scenie pod prysznicem – nago. To także pierwszy film, w którym pokazano… spłukiwanie wody w muszli klozetowej, co wówczas było znaczącym przekroczeniem tabu.
Noc żywych trupów (1968)
Przełomowy film George’a Romero stworzył postać zombie, jakiego znamy dziś z filmów i popkultury – martwego człowieka, który powstaje z grobu, aby zaspokoić swoją żądzę krwi, poruszającego się w charakterystyczny ociężały sposób. Dotychczas filmowe wyobrażenie zombie było silnie związane z folklorem i kultem voodoo wywodzącym się z Haiti. Noc żywych trupów złamała prawie wszystkie zasady i schematy rządzące gatunkiem. Główny bohater jest czarnoskóry, co wówczas było rzadko spotykane (wyjątkiem jest chyba tylko aktor Sidney Poitier), a w dodatku po rozprawieniu się z hordami zombich ginie zupełnie przypadkowo i to z ręki człowieka.