GWIEZDNE WOJNY. 10 najciekawszych filmowych potworów
Bestiariusz uniwersum Gwiezdnych wojen jest niezwykle obszerny, o czym świadczą liczne publikacje koncentrujące się na występujących w filmach stworzeniach. Dotychczasowe części kosmicznej sagi zaprezentowały nam wiele interesujących i pamiętnych zwierząt. Niektóre z nich były pomocne dla bohaterów, inne próbowały ich pożreć, a jeszcze inne stanowiły po prostu ciekawe tło. Powstawały one dzięki różnym filmowym technikom, czasem wyglądając raczej umownie. Najważniejsze jednak, że wiele z nich po prostu zapada w pamięć, a kilka zasługuje nawet na miano ikonicznych. Z okazji premiery filmu Gwiezdne wojny. Ostatni Jedi postanowiłem więc wybrać dziesięć kosmicznych stworów, które moim zdaniem zasługują na największą uwagę. Postanowiłem ograniczyć wybór do filmów kinowych, nie przeczytacie tu więc o istotach, które pojawiły się w książkach, komiksach czy kreskówkach. Miejmy też nadzieję, że Ostatni Jedi zaskoczy nas pozytywnie w temacie zwierząt, bo ani Przebudzenie Mocy ani Łotr 1 nie pokazały niczego ciekawego w tej kwestii pomimo bycia świetnymi filmami. Zapraszam do dzielenia się własnymi ulubieńcami w komentarzach!
Varactyl – Zemsta Sithów
To zdecydowanie jeden z moich ulubionych stworów z całej sagi. Masywny i wydający dziwaczne dźwięki ptasi jaszczur to prawdziwie wymarzony wierzchowiec. Niesłychanie zwinny, szybki i wytrzymały, mógł pokonywać ogromne odległości w krótkim czasie. Tak na dobrą sprawę już sam przeuroczy wygląd wystarczyłby, by wzbudzić sympatię, ale Boga (tak miał na imię varactyl, którego widzieliśmy w filmie) odegrała także kluczową rolę w wytropieniu, a następnie ściganiu generała Grievousa. Obi-Wan mógł na nią liczyć nawet podczas walki – zwierzę nie bało się bitewnego chaosu i lojalnie przybyło na wezwanie swojego jeźdźca, kasując przy okazji kilka droidów bojowych. Jaszczurowi niestraszny był także długi i wyczerpujący galop ani skoki z ponad dwudziestu metrów. Poczciwe, wierne i łagodne zwierzę. Od zawsze mam nadzieję, że Boga przetrwała zdradziecki atak klonów i upadek do wody, po którym już jej nie widzieliśmy.
Rancor – Powrót Jedi
Niełatwo znaleźć bardziej rozpoznawalne monstrum w uniwersum Gwiezdnych wojen. O Jabbie można mówić wiele bardzo nieprzychylnych rzeczy, ale nie sposób odmówić mu rozmachu i interesującego gustu. Kilkumetrowa bestia żyjąca w lochu pod salą tronową to wymarzona zabawka/zwierzątko domowe dla każdego prawdziwego gangstera. Masz problem z partnerem w interesach, nierzetelnym łowcą nagród albo oporną tancerką? Jeden przycisk wystarczy, żeby podłoga rozstąpiła się pod ich nogami, a oni trafili do jamy rancora. Tam wiecznie wygłodniały potwór bezlitośnie pożera każdą ofiarę, która wpadnie w jego ogromne łapy. Z tego, co widzieliśmy w Powrocie Jedi, wynika, że nie bawi się we wcześniejsze zabijanie swojej zdobyczy, tylko pożera ją żywcem. Łatwo zrozumieć wolę walki Luke’a – nikt nie chciałby ginąć, będąc powoli miażdżonym przez masywne szczęki, a następnie połykanym praktycznie w całości. Sądząc jednak po reakcji jednego z bywalców pałacu na śmierć rancora, było to zwierzę zdolne do czegoś poza mordowaniem. Pozafilmowa twórczość ukazuje te stworzenia jako możliwe do wytresowania i bogate w osobowość – pamiętajcie o tym, kiedy będziecie szukać nietuzinkowego pupila.
Tauntaun – Imperium kontratakuje
Kolejny jaszczurowaty wierzchowiec – ten nie jest tak szybki i zwinny, ale za to jest w stanie przetrwać długi wysiłek podczas niewiarygodnie niskich temperatur. Pokryty sierścią, niezwykle werbalny i – przynajmniej według Hana – raczej cuchnący tauntaun to idealny środek transportu dla wytrwałych rebeliantów ukrywających się na mroźnej planecie Hoth. Skrajnie niskie temperatury panujące na tej niegościnnej planecie nieustannie powodują problemy z pojazdami, toteż jedynym sposobem na sprawne przemieszczanie się są właśnie te pocieszne zwierzęta. Co ciekawe, oba, które ujeżdżano w filmie, swoją śmiercią uratowały życie Luke’owi. Pierwszy posłużył jako pożywienie dla drapieżnego wampy, który postanowił zostawić sobie młodego Jedi na później, natomiast zwłoki i wnętrzności drugiego skutecznie ogrzały naszego protagonistę do czasu, aż Han zbudował schronienie na noc.
Acklay – Atak klonów
Acklay zawsze wydawał mi się najciekawszy z trójki potworów, które miały rozprawić się z bohaterami na arenie egzekucyjnej. Dziwaczny, wydający irytujące dźwięki, ale bardzo oryginalny i zostający w pamięci. Geonosjanie wiedzą, jak dobrać odpowiednie stworzenia, żeby zapewnić dobre widowisko. Sześcionożny acklay to przywołujące skojarzenia z gadami połączenie modliszki z pająkiem – zwierzę eleganckie, ale także przerażające i śmiertelnie niebezpieczne. Rozmiary i agresja potwora czynią go bardzo skutecznym drapieżnikiem, o czym przekonuje się Obi-Wan z trudem wychodzący z tej opresji. Warto też zauważyć, że ze wszystkich trzech zwierząt na arenie najdłużej pozostaje przy życiu acklay i dopiero seria ciosów zadanych mieczem świetlnym kładzie kres jego życiu
Exogorth – Imperium kontratakuje
Podobne wpisy
Znany również jako kosmiczny ślimak exogorth jest odpowiedzialny za jeden z najbardziej zaskakujących momentów filmu, a może i nawet całej sagi. Jego pojawienie się jest kompletną niespodzianką – uciekająca przed siłami Imperium załoga Sokoła Millenium postanawia znaleźć schronienie w ogromnej grocie na jednej z asteroid. Po jakimś czasie okazuje się jednak, że to nie jaskinia, a wnętrze ślimaka ponad kilometrowej (!) długości. Bohaterowie uciekają w ostatniej chwili, a ogromne monstrum wraca do swojego ukrycia. To tylko krótka scena, a jakie zdziwienie i pożywka dla wyobraźni. Pomyślcie tylko sobie, że w lodowatej przestrzeni kosmicznej mogłyby żyć tak potężne istoty. Tajemnicze i niemal legendarne, ale spektakularne jak żadne inne.