GLINA. Strach… to jest coś, z czym się musisz nauczyć żyć
Same wady i tylko jedna zaleta. Nigdy się nie skundlił.
Glina to polski serial kryminalny wyprodukowany przez Telewizję Polską, który na małym ekranie zadebiutował w 2004 roku, a którego finał obejrzeć mogliśmy cztery lata później. Całość liczyła dwadzieścia pięć odcinków, zamkniętych w dwóch sezonach. Wszystkie napisał Maciej Maciejewski, wyreżyserował Władysław Pasikowski. Autorem muzyki był Michał Lorenc. Warto zapamiętać te nazwiska, bo to ojcowie wyjątkowego dzieła.
Podobne wpisy
Serial skupia na pracy i życiu prywatnym policjantów z warszawskiego wydziału zabójstw. W centrum znajduje się postać nadkomisarza Andrzeja Gajewskiego (Jerzy Radziwiłowicz), zniszczonego przez nieudane związki, uzależnionego od papierosów i swojej pracy gliny o twardych zasadach i nieustępliwym charakterze (“Może ty jeszcze o tym nie wiesz, ale ja jestem nadludzko upierdliwy”). Partnerują mu niepozorny komisarz Jóźwiak (Jacek Braciak) i zdeprawowany komisarz Jerzy Pawlak (Robert Gonera). Do zespołu dołącza także Młody – podkomisarz Artur Banaś (Maciej Stuhr).
– Boisz się? Każdy się boi, ja też. Nie znam się na tym, ale to chyba naturalne.
– Nie nadaję się do tego.
– To też naturalne, nikt normalny się do tego nie nadaje.
Maciejewski i Pasikowski, nigdy nie odchodząc od konwencji kryminału, poruszają imponującą liczbę wątków i motywów, jakże charakterystycznych dla twórczości tego drugiego. Trudne życie prywatne policjantów, wciąż nierozliczony okres patologii Polski Ludowej, przestępczość zorganizowana, upadłe moralnie elity, zdeprawowana władza, antysemityzm, rasizm. Często też sięgają po wątki miłosne – czy to za sprawą rodzącej się relacji między Młodym a córką Gajewskiego (czarująca Anna Cieślak), czy pełnego bólu związku głównego bohatera z pielęgniarką Agatą Jeżewską (Urszula Grabowska), ale i licznych wątków epizodycznych, pobocznych. Nawet jednak wielkie uczucia odzierane są z romantyzmu i atakują nas swoim tragizmem (“Każdy umie żyć sam, tylko nie każdy się jeszcze o tym przekonał”). W finałowych odcinkach Pasikowski zaś w dość ryzykowny sposób odchodzi od tematów, do których przyzwyczaił nas w swojej pozostałej twórczości, i całą fabułę skupia na historii seryjnego mordercy, klimatem zbliżając się przy tym do doskonałego Siedem Davida Finchera.
Reżyser proponuje nam rozrywkę trudną, bo zabierającą widza w mroczny i niepokojąco prawdziwy świat, którego podstawą jest obnażanie brudów ludzkiego umysłu. Niezwykle ważną rolę odgrywa przy tym doskonała, depresyjna ścieżka dźwiękowa Lorenca, która potrafi pozornie proste sceny, jak samotnie wypity po pracy kieliszek wódki, zamienić w obezwładniający obraz smutku.