GDZIE JEST MÓJ AGENT? Francuski serial o agencji aktorskiej
Nie możesz odmówić. Zabrania tego wewnętrzny regulamin mojej ambicji.
Dla mnie głównym powodem sięgnięcia po ten tytuł były gościnne występy gwiazd francuskiego kina. W większości nie pisano scenariuszy pod konkretnych aktorów, bo mimo iż teoretycznie mieli grać samych siebie, to wciąż były to wyzwania aktorskie. Na przykład Guy Marchand (świetna rola w Przesłuchaniu w noc sylwestrową z 1981 roku) zagrał Guy Marchanda, starego aktora cierpiącego na demencję. W rzeczywistości jest on w bardzo dobrej formie, a postać, którą zagrał, została zainspirowana biografią François Périera (zm. 2002), francuskiego aktora zmagającego się z chorobą Alzheimera. Z kolei w odcinku z udziałem Sandrine Kiberlain mogłaby wystąpić jej imienniczka Sandrine Bonnaire i obyłoby się bez zmian w scenariuszu – są w tym samym wieku i obie zdobyły po dwa Cezary. Inny wątek – Françoise Fabian (Moja noc u Maud, 1969) i Line Renaud (znana głównie jako piosenkarka) – dotyczy wzajemnej nienawiści między aktorkami, a takie konflikty zdarzają się w branży (choćby Joan Crawford vs Bette Davis).
Serial byłby nudny, gdyby nie przełamywano schematów, więc są też niespodzianki. W jednym odcinku rolę gwiazdora odgrywa youtuber Norman Thavaud, w innym stand-uperka Muriel Robin, czasem pojawiają się reżyserzy (Valérie Donzelli, Xavier Beauvois, Claude Lelouch), samego siebie zagrał też piosenkarz Julien Doré. Zaskoczeniem może być występ Christophera Lamberta oraz taniec Lindy Hop w wykonaniu 70-letniej Sigourney Weaver. Twórcy serialu dwukrotnie pozwolili sobie zajrzeć na prestiżowe imprezy – festiwal w Cannes i rozdanie Cezarów. Pięknie udało się je połączyć z głównymi wątkami. Celne i dowcipne są dialogi – próbka tego słownictwa została zaprezentowana w niniejszym tekście między akapitami.
Maksimum piętnaście kroków w jednej scenie. Mam to zapisane w kontrakcie.
Pierwszy plan zajmuje ośmioro pracowników agencji ASK. Każdy z tych charakterów został solidnie rozbudowany, ma wyrazistą osobowość i wiąże się w ciekawe relacje z pozostałymi bohaterami. Znakomitym aktorstwem wykazała się Camille Cottin w roli Andréi Martel. Aktorkę można zobaczyć też w świetnej komedii kryminalnej Tajemnica Henriego Picka (2019), gdzie zagrała u boku Fabrice’a Luchiniego. W serialu Gdzie jest mój agent? również można ich oglądać razem na ekranie, choć tylko w jednym odcinku. Andréa Martel w interpretacji Camille Cottin jest niesamowicie charakterna – w pracy silna psychicznie, przebiegła, odpowiedzialna; w życiu prywatnym wrażliwa, kusicielska, czasem całkowicie bezsilna. Druga kobieca bohaterka, która zrobiła na mnie wrażenie, to Laure Calamy odgrywająca postać Noémie, asystentki i kochanki Mathiasa. Nawet wyszkoleni w sztuce manipulacji menadżerowie nie przepadają za Mathiasem, bo to typ zdrajcy, dla którego nie liczy się etyka ani honor. A jednak Laure Calamy przedstawiła uczucie do niego w sposób sugestywny, z dużym zaangażowaniem emocjonalnym. I ma się nadzieję, że przy niej ten facet może się zmienić na lepsze.
Wśród aktorów drugoplanowych pozytywne wrażenie pozostawiła po sobie Ophélia Kolb (jako Colette Brancillon), która z początku jawi się jako niewzruszona agentka podatkowa, ale z czasem maska zimnej służbistki opada i ukazuje się pod nią wrażliwa osoba. Sympatię wzbudza także zdradzana żona Mathiasa, Catherine, w którą wcieliła się Philippine Leroy-Beaulieu, córka Philippe’a Leroy znanego z Dziury (1960) Jacques’a Beckera. W czwartym sezonie dochodzi jeszcze jedna całkiem niezła, choć wzbudzająca uzasadnione wątpliwości kreacja – Anne Marivin (Jeszcze dalej niż Północ, 2008). Jako agentka Elise Formain staje się dla pracowników ASK miła aż do przesady, co budzi podejrzenia. Długo była wszakże reprezentantką konkurencyjnej firmy StarMedia. Motyw rywalizacji między dwoma agencjami zaczyna być wyraźny w sezonie drugim, kiedy to StarMedia i ASK nawzajem „podkradają” sobie klientów.
Jean-Jacques Annaud ma dość aktorów, kręci drugą część Niedźwiadka.
Call My Agent! (anglojęzyczny tytuł serialu) jest produkcją bardzo udaną – inteligentną, zabawną i wciągającą. Zachowującą spójność i błyskotliwość przez trzy sezony, do czasu imprezy z okazji 30-lecia istnienia Agencji. Przy serii czwartej, ostatniej, nie pracowała już Fanny Herrero, która w dużej mierze przyczyniła się do sukcesu. Trochę to widać, bo zakończenie nie jest zbyt przekonujące – nieco bardziej udramatyzowane i nieprzewidywalne, ale psychologicznie niekonsekwentne. Aby to uzasadnić, muszę wejść na grunt spoilerowy. W poprzednich sezonach wyraźnie podkreślano, że nie ma czarnych i białych charakterów, tylko różne odcienie szarości, jednak na finał zaprezentowano postać jednoznacznie złą, dobrze zagraną, ale przez scenariusz nie do końca wiarygodną. Chociaż pełni funkcję agenta, okazuje się lepszym aktorem od klientów, których reprezentuje. Za ostatni sezon odpowiedzialni byli Marc Fitoussi i Antoine Garceau (były asystent reżyserów Agnès Jaoui, Patrice’a Chéreau, Cédrica Klapischa).
Podobne wpisy
Dzieło jest dopracowane pod względem stories i dialogów, co z kolei pomogło aktorom w zrozumieniu charakterów postaci i odegraniu ich jak najbardziej sugestywnie. Wiele gwiazd odmówiło wzięcia udziału w tym projekcie, albo tak im doradzili agenci. Jeden z wątków dotyczy Dany’ego Boona i jego udział w czwartym sezonie był już oficjalnie potwierdzony. Ba, nawet widziano go na planie serialu, a jednak ostatecznie w gotowej produkcji się nie pojawił. Nie spełniło się również marzenie twórców, by namówić do współpracy Marion Cotillard i Gérarda Depardieu. Ostatni z wymienionych miał wystąpić w finałowym odcinku, ale nie podobał mu się scenariusz, uznał że jest fałszywy i karykaturalny. W jego miejsce wskoczył Jean Reno – Depardieu bardziej by tu pasował choćby dlatego, że jest tu mowa o Jeanie Gabinie, z którym miał okazję grać i na którego następcę był kreowany.
Twórcy serialu wyraźnie unikali sentymentalizmu i moralizatorstwa, przedstawili show-biznes i środowisko filmowe w sposób subtelny, ale też cyniczny. Jeśli ktoś okazuje się wyjątkowo perfidny, to wzbudza negatywne emocje, ale nawet u tych zepsutych do szpiku kości manipulantów da się zauważyć ludzką stronę i można zrozumieć ich motywacje. Bohaterowie w większości budzą sympatię i współczucie, rozumiemy ich pragnienia, znamy ich słabości i razem z nimi przeżywamy zarówno dobre, jak i złe chwile. Autorzy podjęli temat właściwie niszowy, bo opowiedzieli o środowisku rzadko prezentowanym w rozbudowanej formule telewizyjnego serialu. Zrobili to jednak w tak oryginalny i frapujący sposób, że udało im się zainteresować szerokie grono odbiorców. Mimo iż nie brakuje tu banalnych wniosków, na przykład takich, że talentów można szukać wszędzie i zwyczajna recepcjonistka też może okazać się zdolną aktorką, to jednak produkcja jest daleka od schematów typu „wczoraj byłam nikim, a dziś jestem gwiazdą”. W serialu znalazły się też wątki LGBT, skądinąd bardzo dobrze poprowadzone i na pewno nie dodane „na siłę”… Nie mam nic przeciwko kreatywnym remake’om, a realizowany tutaj koncept aż się prosi, by dopasować go do innej rzeczywistości, np. polskiej, włoskiej, brytyjskiej czy amerykańskiej.